To jest Renault Express diesel. Prawdopodobnie 1,5dCi. Silnik wg mnie słaby do tego wozu, na niskich obrotach nie ciągnął, a nawet potrafił zgasnąć. Może to wymóg ekologii, albo ja nie umiałem tym jeździć. Wyrobiłem sobie zwyczaj, że w zabudowaniach (do 60) jeździłem na III, poza (do 80) - na IV, a w trasach międzymiastowych - na V. Szóstkę wrzuciłem tylko ze trzy razy na próbę. Palił mało. Za 8 dni wyszło 220 czy 240 euro, i kaucja zwrotna na karcie kredytowej jakieś 1200 funtów angielskich (była podana w GBP) - blokada znikła po tygodniu od oddania auta. Agent nie wciskał żadnego dodatkowego ubezpieczenia, wszystko tak, jak z góry umówione. Na pożegnanie dałem mu tabliczkę polskiej czekolady i wyglądał na zadowolonego. W Marakeszu inny agent odbierał, nie miał zastrzeżeń.
Wg zamówienia miał być "Logan sedan lub podobny".
Ogólnie nie jest aż tak źle, jak to czasem opisują - nikt nie łapie za rękę i nie wciąga do sklepu. Dopóki się nie dogadasz i trzymasz swoje pieniądze w ręku - jesteś panem sytuacji i możesz zakończyć targi i odejść. Nikt się nie obraża. Żebracy są, ale nie stają Ci na drodze. Jeśli za pełnowartościowy pokój hotelowy ze śniadaniem z Bukinga płaciliśmy 27-30 euro, to z własnej woli dorzucałem 3-5 do rachunku. Jeśli coś (auto, pustynia, góra) kosztowało ok. 200, to uznawaliśmy, że to na pewno wystarczy i nic nie dokładaliśmy. Nie czuliśmy się "dojeni", a raz na przykład utargowaliśmy dwa T-shirty z początkowej ceny 150 dirhamów za sztukę do 150 za oba.
Podobno szczyt sezonu to marzec-kwiecień, później jest zbyt gorąco. My zastaliśmy pustki w hotelach.
Nie zarejestrowaliśmy żadnych problemów żołądkowych, mimo, że doustne odkażalniki nie były dostępne.
Ale, jak pisałem, z własnej woli bym się w ciemno nie wybrał.
Wg zamówienia miał być "Logan sedan lub podobny".
Ogólnie nie jest aż tak źle, jak to czasem opisują - nikt nie łapie za rękę i nie wciąga do sklepu. Dopóki się nie dogadasz i trzymasz swoje pieniądze w ręku - jesteś panem sytuacji i możesz zakończyć targi i odejść. Nikt się nie obraża. Żebracy są, ale nie stają Ci na drodze. Jeśli za pełnowartościowy pokój hotelowy ze śniadaniem z Bukinga płaciliśmy 27-30 euro, to z własnej woli dorzucałem 3-5 do rachunku. Jeśli coś (auto, pustynia, góra) kosztowało ok. 200, to uznawaliśmy, że to na pewno wystarczy i nic nie dokładaliśmy. Nie czuliśmy się "dojeni", a raz na przykład utargowaliśmy dwa T-shirty z początkowej ceny 150 dirhamów za sztukę do 150 za oba.
Podobno szczyt sezonu to marzec-kwiecień, później jest zbyt gorąco. My zastaliśmy pustki w hotelach.
Nie zarejestrowaliśmy żadnych problemów żołądkowych, mimo, że doustne odkażalniki nie były dostępne.
Ale, jak pisałem, z własnej woli bym się w ciemno nie wybrał.