13-01-2013, 11:11
Nie mam zwyczaju wdawać się w polemiki na temat sztuki tłumaczenia. Ale niech będzie...
Pytałeś o „eleganckie, a przy okazji nie gubiące sensu” tłumaczenie pojęć nie występujących w polskim kodeksie handlowym. Problem ten można rozwiązać na wiele sposobów: po prostacku (w tym pomoże pan google), ortodoksyjnie czepiając się pazurami polskiej kultury prawnej (w tym przypadku tłumaczenie obu wyrażeń brzmiałoby identycznie „spółka akcyjna”), można też spróbować zawrzeć kompromis pomiędzy wiernością i zrozumiałością tłumaczenia.
Sam wskazałeś źródło w postaci dokumentów unijnych, które – jak wiadomo – są sporządzane najpierw w języku angielskim, stąd podane przeze mnie tłumaczenia.
Można inaczej:
1. Zamknięta spółka akcyjna
2. Otwarta spółka akcyjna
Zastanówmy się, co przyjdzie do głowy czytelnikowi takiego tłumaczenia? Że jest to spółka, którą zamknięto (czyli zlikwidowano), albo otwarto (czyli założono).
Tak lepiej? Wątpię.
Pytałeś o „eleganckie, a przy okazji nie gubiące sensu” tłumaczenie pojęć nie występujących w polskim kodeksie handlowym. Problem ten można rozwiązać na wiele sposobów: po prostacku (w tym pomoże pan google), ortodoksyjnie czepiając się pazurami polskiej kultury prawnej (w tym przypadku tłumaczenie obu wyrażeń brzmiałoby identycznie „spółka akcyjna”), można też spróbować zawrzeć kompromis pomiędzy wiernością i zrozumiałością tłumaczenia.
Sam wskazałeś źródło w postaci dokumentów unijnych, które – jak wiadomo – są sporządzane najpierw w języku angielskim, stąd podane przeze mnie tłumaczenia.
Można inaczej:
1. Zamknięta spółka akcyjna
2. Otwarta spółka akcyjna
Zastanówmy się, co przyjdzie do głowy czytelnikowi takiego tłumaczenia? Że jest to spółka, którą zamknięto (czyli zlikwidowano), albo otwarto (czyli założono).
Tak lepiej? Wątpię.
Cześć i czołem