03-04-2013, 23:30
(03-04-2013, 21:34)fvg napisał(a): Garść spostrzeżeń innego Węgra. Także z Warszawy. Niestety - po węgiersku
Mikor részeg egy lengyel?
Dobrze gada, wódki mu dać! Trafne spostrzeżenia, dużo takich, jak właśnie widzą Węgrzy Polskę (Warszawę, bo tylko tu byli u mnie moi węgierscy przyjaciele). Dziwię się, że wbrew zdjęciu nic się nie doczytałam o wiewiórkach. Warszawskie wiewiórki, które jedzą z ręki, absolutnie Węgrów zachwycają (na Węgrzech są dzikuski). I w ogóle słowo wiewiórka niezwykle ładnie dla Węgrów brzmi! Nie umieją mi wytłumaczyć czemu, ale bardzo im się podoba.
A co do pierwszego filmiku, to z Bence nie ze wszystkim się zgadzam (np. odnośnie kuchni). Ale z biurokracją jestem mu w stanie niestety uwierzyć. Nie macie pojęcia, jakie miałam problemy, żeby się wymeldować z Polski. Z własnego rodzinnego kraju - tyle że sprzedałam mieszkanie i byłam bezdomna, bo nie miałam jeszcze meldunku na Węgrzech. Wszystkie moje dokumenty poza paszportem od ręki straciły ważność, bo wszędzie jest meldunek. W moim dawnym urzędzie skarbowym odesłali mnie na Lindleya, bo tam jest urząd dla Polaków mieszkających za granicą, stamtąd mnie odesłali z powrotem na Pragę, bo tam sprzedałam mieszkanie, z czego musiałam się rozliczyć, skąd odesłali mnie na Lindleya...
Na Węgrzech też było wesoło, ale to prawda, że węgierski PESEL dostałam od ręki. Słowem ja bym powiedziała, że jest remis.