(15-04-2021, 14:21)Slavekk napisał(a): Ja wiem, że łatwiej się dyskutuje z tezami skrajnymi, ale takie tu nie zostały postawione.
Jeżeli uważasz, że ograniczając kontakty działasz na rzecz swojego zdrowia to OK. Ja tez tak uważam.
Chodzi o realizację - czy ograniczenie kontaktów ma polegać na powstrzymywaniu się ludzi od nich (Szwecja) czy na zakazie opuszczania mieszkań?
I dlaczego zakaz w nocy? Wirus w dzień się nie przenosi?
Czy należy zamknąć gastronomię czy dopuścić np. konsumpcję w ogródkach pod pewnymi warunkami?
Czy zamykać szkoły/przedszkola czy robić więcej testów?
A wracając do maseczek - jaki sens maseczki na twarzy rowerzysty jadącego ulicą miedzy samochodami?
Dlaczego w tej dyskusji używasz przykładów idiotów, którzy muszą wejść do sklepu bez maseczki "bo są wolni"? Ktoś takie przypadki popierał tutaj?
o właśnie! Nie mam nic przeciwko noszeniu maseczki w sklepie czy autobusie, ale już na chodniku tak! Sytuacje, że w ciągu dnia przemieszczając się po mieście trafiam na jakieś większe skupisko ludzi prawie się nie zdarzają. Zresztą naukowcy z kilku krajów udowadniali, że zarażenia na wolnym powietrzu odpowiadają za jakiś 1% wszystkich i to nawet jakby się z kimś stało i rozmawiało. Także WHO ich nie popiera. Ale politycy wiedzą lepiej. Efekt jest taki, że ludzie zmęczeni noszeniem maseczek prawie wszędzie nie noszą ich również tam, gdzie powinni. Teraz będzie się robić coraz cieplej, ktoś wyobraża sobie noszenie maseczek na dworze przy 20-30 stopniach? A zdaje się, że u nas takie przepisy będą, w niektórych krajach również (jak chociażby w Czarnogórze od ubiegłego roku). Próbował ktoś biegać albo jeździć na rowerze w maseczce? Nie da się normalnie oddychać, szkodzimi swojemu zdrowiu, a musimy to robić zgodnie z przepisami (bo np. najbliższy las, gdzie mogę w Polsce legalnie ściągnąć maseczkę mam 2 kilometry od domu!).
Nie ma żadnych danych potwierdzających masowe zakażenia w restauracjach, a te są zamknięte od pół roku. Byłem kilka razy w restauracji, która otwarła się mimo nielegalnych zakazów: co drugi stolik wolny, obsługa w maseczkach, ryzyko, ze ktoś na mnie napluje albo chuchnie mniejsze niż w Biedronce czy sklepie.
Dlaczego zamknięte są miejsca noclegowe, mimo, że w niemal każdym z nich nocujący przebywają w swoim własnym pokoju i nie mają kontaktu z innymy ludźmi?
Szkoły są rozsadnikami epidemii, ale brak normalnej edukacji to prosta droga do wychowania debili jeszcze gorszych niż teraz. Pozbawionych normalnego dzieciństwa i nauki.
Jak sensowne jest zamykanie granic dla zagranicznych turystów doskonale pokazuje przykład Węgier - od września brak normalnej turystyki zagranicznej, a wirus miał już kilka spadków i wzrostów bez żadnego związku z tym wydarzeniem.
Przykłady można mnożyć. Lockdown czyli lekarstwo stało się gorsze od choroby. A w Polsce mam jeszcze uzasadnione podejrzenia, że część gospodarki wykańcza się celowo, aby później przejmować ją dla swoich.
PS>W Polsce nadal nie ma przepisów umożliwiających obsłudze nieobsłużenie osób bez maseczki...