14-10-2016, 18:56
(14-10-2016, 8:45)makgajwer napisał(a): ember: odbiegając trochę od tematu to z ostatnim zdaniem nie za bardzo zgodzę się, albowiem na Węgrzech w sezonie nawet w tych małych pipidówkach są imprezy. Oni mają bzika na punkcie różnej maści festiwali jak oczywisty festiwal wina, piwa, palinki, zupy rybnej, naleśników, chleba, pogacsy, sztrucli itp itd. I trudno chyba będzie znaleźć produkt, który nie jest świętowany w postaci takiego festynu.No więc właśnie, mniej więcej to miałem na myśli. Jakieś lokalne święta to owszem, coś się dzieje, miejscowa orkiestra wystąpi odświętnie ubrana, czy coś w tym stylu. Jakieś występy, czasem na ustawionej specjalnie estradzie, jakieś pokazy, występy, kogoś znanego lokalnie albo zaprzyjaźnionego. raz nawet jakiś zespół z Polski słuchałem, nie znałem ich, to to jakaś lokalna grupa jazzowo-folkowa była, ale fajnie grali. No i tyle. W Polsce "musi" być na bogato, najlepiej z Marylą Rodowicz, albo z Ich Troje. A w nocy koniecznie pokaz fajerwerków. Na Węgrzech wieczorem wszystko po święcie pozamiatane i tylko młodzież gdzieś się ewentualnie po nielicznych klubach bawi.
Cytat:Ja nie wyobrażam sobie pójść do kościoła w dresach czy w jakimś niechlujnym ubraniu, klapkach. U nich może nie jest to standard ale sporo ludzi tak się ubiera. Być może jest to też zupełny brak gustu Węgrów i Węgierek.Może to jest sprawa regionu? bo ja ostatnio głównie Eger i okolice. A tam w kościele zawsze wszyscy pięknie ubrani, czasem w jakieś "stroje regionalne". Nawet żebrak przed bazyliką w niedzielę ma czystą biała koszulę
W latach 80-90 kiedy u nas półki świeciły pustkami a u nich było niemal wszystko, a mimo tego Polacy lepiej się ubierali niż Węgrzy i tak to chyba zostało do dziś.
Natomiast turyści owszem są bardziej swobodni co do stroju, ale w klapkach raczej do kościoła tez się nie ładują.
pzdr.