Dwa lata później mamy kolejne zaproszenie na wyspę. Wylot z Balic. Odnoszę wrażenie, jakby komornik łaził za Ryan Polska: wszystkie ich samoloty są teraz przepisane na jakąś pszczółkę. Lecimy do Brukseli.
Lot przebiega planowo, na Charleroi spędzamy tylko godzinkę. I wystarczy: brukselskie lotnisko wygląda na niewielkie. Spodziewaliśmy się blichtru unijnej stolicy, a zobaczyliśmy zaniedbaną dziurę. W toaletach brak mydła, pordzewiałe pisuary i nieprzyjemny zapach. Pewnie załatwia się w nich słynny Manneken ***.
Hiszpańskie samoloty Ryana mają normalne malowanie.
Wieczorkiem jesteśmy na Ibizie. Słońce jeszcze świeci. Będziemy mieszkać w d0mku letniskowym na małej farmie.
Lot przebiega planowo, na Charleroi spędzamy tylko godzinkę. I wystarczy: brukselskie lotnisko wygląda na niewielkie. Spodziewaliśmy się blichtru unijnej stolicy, a zobaczyliśmy zaniedbaną dziurę. W toaletach brak mydła, pordzewiałe pisuary i nieprzyjemny zapach. Pewnie załatwia się w nich słynny Manneken ***.
Hiszpańskie samoloty Ryana mają normalne malowanie.
Wieczorkiem jesteśmy na Ibizie. Słońce jeszcze świeci. Będziemy mieszkać w d0mku letniskowym na małej farmie.