31-05-2015, 21:35
Dzień dobry. Nazywam się Dominik i mieszkam w Żorach, na Górnym Śląsku. Węgrami i tematyką węgierską interesuję się od dawna, zaglądałem już wielokrotnie anonimowo na to Forum. Stwierdziłem jednak, że sympatyczni tu są ludzie i postanowiłem się zarejestrować i w miarę możliwości aktywnie udzielać się w tym miejscu.
Krótko o mnie: po raz pierwszy byłem na wakacjach na Węgrzech jeszcze w latach osiemdziesiątych z rodzicami, potem jeszcze kilka razy, po czym nastąpiła kilkunastoletnia przerwa. W tym czasie studia, pierwsza praca itd. Dopiero sześć lat temu, kiedy zastanawialiśmy się z żoną gdzie wybrać się na wakacje z naszym trzyletnim wówczas synem (miało być poza Polską, ciepło, bezpiecznie i stosunkowo niedaleko ) olśniło nas. Tak, Węgry! Balaton. Od znajomego z forum motoryzacyjnego dostałem namiar na fajną kwaterę w Balatonlelle i... to były jedne z najfajniejszych wakacji. Za rok znowu Balaton ( w sumie objechaliśmy go cały), jakiś czas później Heviz (to był wypad na rocznicę ślubu).
Bardzo cenię Węgry za ciepło, klimat ,fajnych ludzi, kuchnię i za to, że bardzo często byli prawdziwymi przyjaciółmi Polski i Polaków. Szkoda, że niewielu naszych rodaków pamięta o tym. Bardzo ujęła mnie jedna sytuacja, z którą mieliśmy do czynienia nad Balatonem. Otóż na parkingu pod jednym z dyskontów, widząc polskie tablice rejestracyjne, podszedł do mnie młody parkujący obok Węgier i baaardzo łamaną polszczyzną powiedział "Polak, Węgier dwa bratanki" i dał mi dwa kilo swoich czereśni. Tak zupełnie bez okazji i bezinteresownie. U nas to chyba by się nie zdarzyło.
Mam w aucie naklejony herb Węgier (kupiłem go sobie na jednej ze stacji benzynowych). Ciepło mi się robi na sercu, gdy na niego spoglądam. Czasem pasażerowie pytają mnie "a co to za naklejka"? Jest wtedy okazja, by przybliżyć im choć trochę Węgry.
Przepraszam za taki długi wstęp, mam nadzieję, że nie przynudziłem za bardzo. Chciałem tylko, aby pozostali Forumowicze też czegoś o mnie się dowiedzieli. Pozdrawiam wszystkich, Dominik.
Krótko o mnie: po raz pierwszy byłem na wakacjach na Węgrzech jeszcze w latach osiemdziesiątych z rodzicami, potem jeszcze kilka razy, po czym nastąpiła kilkunastoletnia przerwa. W tym czasie studia, pierwsza praca itd. Dopiero sześć lat temu, kiedy zastanawialiśmy się z żoną gdzie wybrać się na wakacje z naszym trzyletnim wówczas synem (miało być poza Polską, ciepło, bezpiecznie i stosunkowo niedaleko ) olśniło nas. Tak, Węgry! Balaton. Od znajomego z forum motoryzacyjnego dostałem namiar na fajną kwaterę w Balatonlelle i... to były jedne z najfajniejszych wakacji. Za rok znowu Balaton ( w sumie objechaliśmy go cały), jakiś czas później Heviz (to był wypad na rocznicę ślubu).
Bardzo cenię Węgry za ciepło, klimat ,fajnych ludzi, kuchnię i za to, że bardzo często byli prawdziwymi przyjaciółmi Polski i Polaków. Szkoda, że niewielu naszych rodaków pamięta o tym. Bardzo ujęła mnie jedna sytuacja, z którą mieliśmy do czynienia nad Balatonem. Otóż na parkingu pod jednym z dyskontów, widząc polskie tablice rejestracyjne, podszedł do mnie młody parkujący obok Węgier i baaardzo łamaną polszczyzną powiedział "Polak, Węgier dwa bratanki" i dał mi dwa kilo swoich czereśni. Tak zupełnie bez okazji i bezinteresownie. U nas to chyba by się nie zdarzyło.
Mam w aucie naklejony herb Węgier (kupiłem go sobie na jednej ze stacji benzynowych). Ciepło mi się robi na sercu, gdy na niego spoglądam. Czasem pasażerowie pytają mnie "a co to za naklejka"? Jest wtedy okazja, by przybliżyć im choć trochę Węgry.
Przepraszam za taki długi wstęp, mam nadzieję, że nie przynudziłem za bardzo. Chciałem tylko, aby pozostali Forumowicze też czegoś o mnie się dowiedzieli. Pozdrawiam wszystkich, Dominik.