25-06-2016, 8:48
Kiedyś z pewną panią z mojej rodziny (niektórzy twierdzą, że to jednak już nie rodzina) zjeździłem cały Kraków w poszukiwaniu najlepszego kursu dolara. Po przeliczeniu stwierdziliśmy, że zysk wystarczył na dwie czy trzy butelki piwa (to było jeszcze przed wymianą złotówki, jakieś kilkadziesiąt tysięcy starych). Ja kupiłbym w Polsce, a zaoszczędzone 20 minut czasu poleżałbym w ciepłej wodzie.