01-06-2012, 22:08
Wiem, że trudno generalizować, ale wydaje mi się, że Węgrzy są bardziej bezpośredni w rozmowach z osobami, które nie są rodziną lub bliskimi przyjaciółmi.
Są też bardziej praktyczni od Polaków. Mój młodszy syn pasjonujący się motoryzacją zauważył, że na drogach (nie myślę o Budapeszcie, bo to trochę inna specyfika) dominują spokojne ople, fordy, skody i suzuki (produkowane na Węgrzech), a "wypasione", szpanerskie bryki mają najczęściej niewęgierskie rejestracje, polskie, rosyjskie, a nawet rumuńskie (?!). Oczywiście zawsze można powiedzieć, że jest kryzys, itp. Ale często widać, że wspomniane ople, czy suzuki to są "nówki" z salonu. Z tego (chyba) wynika, że Węgrzy wolą wydać te ok. 10 tys. euro na nowy średniej klasy wóz na gwarancji, niż sprowadzane ze "starego" zachodu BMW i mercedesy, ewentualnie inne pseudosportowe bryki już mocno przechodzone.
Są też bardziej praktyczni od Polaków. Mój młodszy syn pasjonujący się motoryzacją zauważył, że na drogach (nie myślę o Budapeszcie, bo to trochę inna specyfika) dominują spokojne ople, fordy, skody i suzuki (produkowane na Węgrzech), a "wypasione", szpanerskie bryki mają najczęściej niewęgierskie rejestracje, polskie, rosyjskie, a nawet rumuńskie (?!). Oczywiście zawsze można powiedzieć, że jest kryzys, itp. Ale często widać, że wspomniane ople, czy suzuki to są "nówki" z salonu. Z tego (chyba) wynika, że Węgrzy wolą wydać te ok. 10 tys. euro na nowy średniej klasy wóz na gwarancji, niż sprowadzane ze "starego" zachodu BMW i mercedesy, ewentualnie inne pseudosportowe bryki już mocno przechodzone.