16-03-2013, 1:55
Czyżby miał się powtórzyć styczeń 1987 roku?
Jak pamiętam 10. stycznia zaczęły się opady śniegu w całym kraju. W ciągu dwóch dób spadło od 20 do 40 cm śniegu.
Te 40 cm śniegu, które spadły na stolicę, sparaliżowało całkowicie Budapeszt. Nie było mowy o sensownej komunikacji. Żadne miasto nie jest przygotowane na ekstremalne warunki. Pamiętam, że artykuły pierwszej potrzeby do sklepów spożywczych (chleb i mleko) dostarczały wojskowe pojazdy gąsienicowe. Z uwagi na trudności komunikacyjne spowodowane późniejszymi mrozami (w dzień w Budapeszcie było około -16 stopni C) przerwano prace w wielu zakładach. O zamkniętych szkołach i radości uczniów nie ma co pisać. W ciągu tych kilku dni zobaczyłem do czego zdolna jest przyroda. Szczególnie w miejscach, gdzie nie spodziewamy się takich ataków.
.
Jak pamiętam 10. stycznia zaczęły się opady śniegu w całym kraju. W ciągu dwóch dób spadło od 20 do 40 cm śniegu.
Te 40 cm śniegu, które spadły na stolicę, sparaliżowało całkowicie Budapeszt. Nie było mowy o sensownej komunikacji. Żadne miasto nie jest przygotowane na ekstremalne warunki. Pamiętam, że artykuły pierwszej potrzeby do sklepów spożywczych (chleb i mleko) dostarczały wojskowe pojazdy gąsienicowe. Z uwagi na trudności komunikacyjne spowodowane późniejszymi mrozami (w dzień w Budapeszcie było około -16 stopni C) przerwano prace w wielu zakładach. O zamkniętych szkołach i radości uczniów nie ma co pisać. W ciągu tych kilku dni zobaczyłem do czego zdolna jest przyroda. Szczególnie w miejscach, gdzie nie spodziewamy się takich ataków.
.