05-07-2019, 4:12
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-07-2019, 4:15 przez Helka Travel.)
(22-06-2019, 8:46)agacz napisał(a): Właśnie kończę mój pobyt w Balatonfured (...) Ogólnie to zauważyłam że oni za wszystko każą placic( parkingi, wc na stacjach benzynowych....) sa nastawieni na turystów i już.
Zbieram się z tą odpowiedzią, bo bieżące sprawy gonią. Na pewno Balatonfüred jest najdroższą miejscowością nad Balatonem. W ogóle cały północny brzeg jest dość drogi, ale Füred bije na głowę w rankingach wszystko.
W dużej mierze dlatego, że to miejscowość sanatoryjna – taki Ciechocinek. Przyciąga przede wszystkim bogatych austriackich emerytów. Niemieckich też, tylko Austriacy mają bliżej. Językowo trudno ich nam rozróżnić. To pod tych gości dyktowane są ceny, płatne parkingi i toalety. Kto bogatemu zabroni – jak go stać, niech płaci. Oczywiście nie brakuje tu też Węgrów-snobów, którzy głęboko skrywane braki rekompensują sobie spacerem po promenadzie, na której nic nie ma.
Na południowym brzegu jest mnóstwo bezpłatnych parkingów. W Zamárdi, Balatonboglár i wielu innych mniejszych miejscowościach w ogóle nie trzeba płacić za parkowanie. Ale nawet w Siófok, które jest dla Balatonu tym, czym Zakopane dla Tatr, strefy płatnego parkowania są tylko w ścisłym centrum. W dodatku pod galerią handlową/wieżą ciśnień jest bezpłatny parking podziemny na 1 h.
Z toaletami jest słabo. To znaczy większość restauracji, kawiarni udostępnia i nawet nie chce kasy (jeśli nie jesteśmy klientami). Na stacjach benzynowych zaczyna się loteria. Do tej pory większość była bezpłatna. Przejmują koncerny, dyktują swoje warunki. Zazwyczaj jak skorzystasz z toalety, przechodząc przez bramkę i wrzucając 100-200 Ft, to dostajesz wydruk, który możesz zrealizować jak czek, kupując coś w sklepiku, barze. Co pani sobie życzy za tę setkę, którą raczyła olać? Uzupełnienie płynów.
Takim języczkiem u wagi jest taksa klimatyczna. To podatek, który pobiera miasto (nie właściciel miejsca, w którym się zakwaterowaliśmy), aby nastarczyć za turystami. Przykład pierwszy z brzegu: Zamárdi ma 2 tys. mieszkańców, trwa właśnie festiwal Balaton Sound i przez 5 dni przewinie się tu 165 tys. ludzi. Siófok, które ma 25 tys., latem rozrasta się do 250 tys. osób. Liczba śmieci do wywozu wzrasta dramatycznie. Trzeba naprawiać rozwaloną infrastrukturę, sadzić na nowo rozdeptane kwiatki, usuwać napisy sprayem (w tym niestety przodują Polacy).
Dużo zależy od burmistrza, dobrego gospodarza danego miasta. Np. Zamárdi podniosło taksę do 500 Ft za noc za osobę dorosłą, ale utrzymalo bezpłatną plażę i darmowe parkowanie w całym mieście. Bardzo też dbają, żeby były dostępne miejskie bezpłatne toalety. Siófocki burmistrz może budzić zastrzeżenia. Taksa od lat wynosi 400 Ft, strefy parkowania są rozszerzane, płatna miejska plaża drożeje. Za toaletę trzeba płacić nawet w galerii handlowej. Miasto nie zapewnia ani jednej bezpłatnej. Wstyd? Wstyd. To na dłuższe wywody, ale taksa klimatyczna powinna m.in. zapewniać dostęp do podstawowej bezpłatnej już infrastruktury dla turystów, jak np. toaleta. Podwójne, potrójne opodatkowanie za to samo staje się standardem. Płacę taksę, płacę za kibel, babcia klozetowa płaci za mnie, za wykonanie usługi, za pozwolenie na działalność, za dzierżawę terenu. Wszystko trafia do kasy miasta. Obracam w palcach złoty pieniądz...