Witam.Ja tylko tak ku przestrodze
Przed wyjazdem do Budapesztu, tylko pobieżnie sprawdziłem jak tam z opłatami za autostrady i byłem pewien że winietę kupię na pierwszej stacji na autostradzie(tak jak to zawsze bywało w Czechach czy na Słowacji).Niby kupiłem ale stresu tyle co niemiara.Jechaliśmy od strony Koszyc, za granicą była bodajże 1 stacja ale że do autostrady było jeszcze sporo więc nie zatrzymaliśmy się.
Wjechaliśmy na Autostradę(tą koło Miszkolca)a tam żadnej stacji czy miejsca do kupna winiety(może byłem ślepy).
Dopiero po ok 40 km jazdy na 'nielegalu' - pierwsza stacja a tam pełno policji.Najpierw samochód, potem gość z 'lizakiem', za stacją jeszcze transportowy.Pan z lizakiem dokładnie się nam przyglądnął ale na szczęście nie zatrzymał
Winietę kupiliśmy i już bez stresu kontynuowaliśmy jazdę.
Mało brakowało a już pierwsza godzina pobytu, zakończyła by się sporą finansową wtopą.
Tak więc moja rada - kupić jak najwcześniej.
pozdrawiam.
Przed wyjazdem do Budapesztu, tylko pobieżnie sprawdziłem jak tam z opłatami za autostrady i byłem pewien że winietę kupię na pierwszej stacji na autostradzie(tak jak to zawsze bywało w Czechach czy na Słowacji).Niby kupiłem ale stresu tyle co niemiara.Jechaliśmy od strony Koszyc, za granicą była bodajże 1 stacja ale że do autostrady było jeszcze sporo więc nie zatrzymaliśmy się.
Wjechaliśmy na Autostradę(tą koło Miszkolca)a tam żadnej stacji czy miejsca do kupna winiety(może byłem ślepy).
Dopiero po ok 40 km jazdy na 'nielegalu' - pierwsza stacja a tam pełno policji.Najpierw samochód, potem gość z 'lizakiem', za stacją jeszcze transportowy.Pan z lizakiem dokładnie się nam przyglądnął ale na szczęście nie zatrzymał
Winietę kupiliśmy i już bez stresu kontynuowaliśmy jazdę.
Mało brakowało a już pierwsza godzina pobytu, zakończyła by się sporą finansową wtopą.
Tak więc moja rada - kupić jak najwcześniej.
pozdrawiam.