15-12-2016, 7:10
Z takich legend należy czerpać życiowe doświadczenie. Wczoraj szef żartobliwie zwrócił mi uwagę, że nie należę do tych, którzy skrupulatnie sprzątają po zakończeniu pracy. Ja na to, że to celowe - zdarzało się, że pracownik pierwszej zmiany mówi mi: wczoraj ten guzik mi się zacinał, nie chciałem zawracać głowy i dobrze, że nie zawracałem, bo dziś jest OK. Ja na to: naprawiłem go wczoraj na drugiej zmianie. Teraz zepsuty wyłącznik zostawiam w miejscu naprawy, najlepiej rozwalony na 3 części. Bo czy ktoś słyszał, żeby rycerz, który zabił smoka (dinozaura) wywoził go nocą do Bacutilu? Pospólstwo uznałoby, że dokuczliwy gad sam wyprowadził się z ich okolicy. Trup zostawał na rynku, parobcy mierzyli łokciami długość ogona, dzieci i niewiasty trwożliwie zerkały zza węgła, szewcy wycinali skórę na buty, dopóki rycerz nie upoił się chwałą.