Miejscowe biskupstwo (założone w 1009 roku) wyczuło biznes i dorabia na turystach. Po zakupie biletów można zajrzeć do pałacu hierarchów, lapidarium i skarbca katedralnego. Na szczęście sam kościół zwiedza się za darmo, więc na nim poprzestaliśmy .
Plac katedralny od południa zamyka nieduży kościół Wniebowzięcia NMP (barokowy, potem przebudowany), podczas naszej wizyty osłonięty rusztowaniami.
W parku rozciągającym się przed nim znajduje się znacznie starszy zabytek - mauzoleum wczesnochrześcijańskie z IV wieku n.e.. Pochowano w nim jakąś ważną rodzinę rzymską; grobowiec położony jest pod ziemią, gdzie szczęśliwie przetrwał tyle wieków. Na powierzchni jedynie oznaczono zarys konstrukcji, być może z wykorzystaniem oryginalnych materiałów. Niestety, w poniedziałek wejście do antycznej pamiątki jest niemożliwe, podobnie jak i do innych z okresu Cesarstwa Rzymskiego, których w mieście zachowało się więcej (są uznawane za najlepiej zakonserwowane starochrześcijańskie nekropolie poza Rzymem). Poniedziałek dniem zamkniętym .
Cóż, pozostaje tu kiedyś wrócić w inny dzień tygodnia!
Dreptamy na główny plac Peczu, któremu patronuje István Széchenyi. Odnowiony z okazji ogłoszenia miasta Europejską Stolicą Kultury w 2010 roku otoczony jest zabytkami z różnych epok.
Na pewno najbardziej znany (nawet bardziej niż rzymskie grobowce) jest meczet Gazi Kasima Paszy, dziś kościół Matki Boskiej Gromnicznej - najbardziej monumentalne dzieło architektury tureckiej na Węgrzech!
Meczet nie stanął tutaj przypadkiem - wcześniej miejsce to zajęte było przez kościół św. Bartłomieja, wybudowany w 13. stuleciu. Po podboju Turcy najpierw chrześcijańską świątynię podzielili na dwie części, następnie w latach 60. XVI wieku w większości zburzyli, a z uzyskanego surowca postawili swoje miejsce kultu.
Kształtem bardzo przypomina inne meczety osmańskie z Bałkanów. Ponieważ musiał być orientowany w kierunku Mekki, więc w stosunku do placu stoi ukośnie.
Zdobycie miasta przez wojska Habsburgów przetrwał bez zniszczeń, jedynie zawalił się minaret, który potem rozebrano. Meczet przekazano jezuitom, którzy zamienili go w kościół i dziś to krzyż miażdży półksiężyc, a nie odwrotnie. Trochę go przebudowywano, wnętrze otrzymało charakter rokokowy i barokowy, lecz po pracach renowacyjnych w XX wieku przywrócono mu zewnętrzny wygląd jak najbardziej zbliżony do oryginału.
Wchodzimy do środka (wstęp płatny). Początkowo trzeba przejść przez krypty, w których spoczywają dawni i niedawni mieszkańcy.
Dwie sale kościelne (pamiątka podziału dokonanego jeszcze w XVI wieku) posiadają w większości dość młode wyposażenie, ale detale ewidentnie nawiązują do sztuki islamu. W niektórych miejscach zaś odsłonięto lub utrzymano pierwotne elementy wystroju z sentencjami z Koranu.
Wracamy na plac Széchenyi'ego; upał, w meczecie zaś panował zaduch.
Duży ratusz uzyskał swój wygląd w 1907 roku.
Plac katedralny od południa zamyka nieduży kościół Wniebowzięcia NMP (barokowy, potem przebudowany), podczas naszej wizyty osłonięty rusztowaniami.
W parku rozciągającym się przed nim znajduje się znacznie starszy zabytek - mauzoleum wczesnochrześcijańskie z IV wieku n.e.. Pochowano w nim jakąś ważną rodzinę rzymską; grobowiec położony jest pod ziemią, gdzie szczęśliwie przetrwał tyle wieków. Na powierzchni jedynie oznaczono zarys konstrukcji, być może z wykorzystaniem oryginalnych materiałów. Niestety, w poniedziałek wejście do antycznej pamiątki jest niemożliwe, podobnie jak i do innych z okresu Cesarstwa Rzymskiego, których w mieście zachowało się więcej (są uznawane za najlepiej zakonserwowane starochrześcijańskie nekropolie poza Rzymem). Poniedziałek dniem zamkniętym .
Cóż, pozostaje tu kiedyś wrócić w inny dzień tygodnia!
Dreptamy na główny plac Peczu, któremu patronuje István Széchenyi. Odnowiony z okazji ogłoszenia miasta Europejską Stolicą Kultury w 2010 roku otoczony jest zabytkami z różnych epok.
Na pewno najbardziej znany (nawet bardziej niż rzymskie grobowce) jest meczet Gazi Kasima Paszy, dziś kościół Matki Boskiej Gromnicznej - najbardziej monumentalne dzieło architektury tureckiej na Węgrzech!
Meczet nie stanął tutaj przypadkiem - wcześniej miejsce to zajęte było przez kościół św. Bartłomieja, wybudowany w 13. stuleciu. Po podboju Turcy najpierw chrześcijańską świątynię podzielili na dwie części, następnie w latach 60. XVI wieku w większości zburzyli, a z uzyskanego surowca postawili swoje miejsce kultu.
Kształtem bardzo przypomina inne meczety osmańskie z Bałkanów. Ponieważ musiał być orientowany w kierunku Mekki, więc w stosunku do placu stoi ukośnie.
Zdobycie miasta przez wojska Habsburgów przetrwał bez zniszczeń, jedynie zawalił się minaret, który potem rozebrano. Meczet przekazano jezuitom, którzy zamienili go w kościół i dziś to krzyż miażdży półksiężyc, a nie odwrotnie. Trochę go przebudowywano, wnętrze otrzymało charakter rokokowy i barokowy, lecz po pracach renowacyjnych w XX wieku przywrócono mu zewnętrzny wygląd jak najbardziej zbliżony do oryginału.
Wchodzimy do środka (wstęp płatny). Początkowo trzeba przejść przez krypty, w których spoczywają dawni i niedawni mieszkańcy.
Dwie sale kościelne (pamiątka podziału dokonanego jeszcze w XVI wieku) posiadają w większości dość młode wyposażenie, ale detale ewidentnie nawiązują do sztuki islamu. W niektórych miejscach zaś odsłonięto lub utrzymano pierwotne elementy wystroju z sentencjami z Koranu.
Wracamy na plac Széchenyi'ego; upał, w meczecie zaś panował zaduch.
Duży ratusz uzyskał swój wygląd w 1907 roku.