Witam
Jadąc w maju na Węgry miałem również spotkanie ze słowacką drogówką.Przy zjezdzie z R4 za Koszycami praktycznie na granicy słowacko-węgierskiej było ograniczenie 80/60/50 i oczywiście za nim koledzy z kamerą wideo.Nacisnąłem na hamulec ale miałem spokojnie +30 na 60 i stop.Pan pokazał mi filmik i wysłał do drugiego kolegi w radiowozie.
Ten pokazał mi widełki mandatu między 250-300 euro co mnie lekko zszokowało, wiedziałem że mandaty na Słowacji są drogie ale że tyle?Powiedziałem po słowacku że nie mam gotówki, wywiązała się ciekawa dyskusja co robię w Polsce, skąd znam słowacki itd.itp. Mandat potaniał do 50 euro ale dalej nie miałem gotówki. Uprzejmy Słowak poradził mi jak zawrócić do słowackiej wioski przez terytorium węgierskie i wziąć pieniążki z bankomatu, on zatrzymał do momentu mojego powrotu moje prawko.Na moje pytanie że za chwilę przekroczę granicę i mogą zatrzymać mnie Węgrzy stwierdził że w promieniu 10 km oprócz nich nikogo nie ma i mogę spokojnie jechać.;-)Wsiadając do auta powiedzialem do tego który mnie nagrał że będę jechał tyle ile jest na znakach, czyli jak woznica na furmance, ten tylko się uśmiechnął.Wróciłem do słowackiej wioski wybrałem 50 euro z bankomatu i wracam dzielnie na R4do miłych Słowaków.
Podjeżdżam jadę dokładnie 80/60/50 za mną wszyscy w rządku. ;-)
Słowacy trzymają kolegę z Rybnika, widząc że podchodzę żegnają się z nim.Wyciągam pieniądze prosząc oczywiście o pokwitowanie mandatu a Słowak do mnie..."zostaw sobie te pieniądze".Byłem 1,5 godziny w plecy, ale bez mandatu.:-)
Tak skończyła się moja przygoda na Słowacji.Zawsze jeżdżę przez Słowację w terenie zabudowanym 50 nie warto się śpieszyć tym bardziej że jadę z rodziną na urlop.Dzieci czasem marudzą za plecami ale lepiej dojechać pózniej i bezpiecznie niż wcale.Czasami jadąc z Kielc jadę w nasze Gorce prześpię tam noc i rano ruszam przez słowackie Tatry do Popradu, a tam już dialnicą ;-) przez Presov i Kosice na Węgry.Nadrabiam trochę kilometrów, płacę za autostrady na Słowacji i Węgrzech, ale komfort podróży szczególnie z małymi dziećmi jest dla mnie priorytetem.Wróciliśmy tydzień temu z węgierskiego Komarom, a w połowie sierpnia pewnie pojedziemy do Bogacsa na wino.
Pozdrawiam ze Scyzorykolandii. ;-)
Jadąc w maju na Węgry miałem również spotkanie ze słowacką drogówką.Przy zjezdzie z R4 za Koszycami praktycznie na granicy słowacko-węgierskiej było ograniczenie 80/60/50 i oczywiście za nim koledzy z kamerą wideo.Nacisnąłem na hamulec ale miałem spokojnie +30 na 60 i stop.Pan pokazał mi filmik i wysłał do drugiego kolegi w radiowozie.
Ten pokazał mi widełki mandatu między 250-300 euro co mnie lekko zszokowało, wiedziałem że mandaty na Słowacji są drogie ale że tyle?Powiedziałem po słowacku że nie mam gotówki, wywiązała się ciekawa dyskusja co robię w Polsce, skąd znam słowacki itd.itp. Mandat potaniał do 50 euro ale dalej nie miałem gotówki. Uprzejmy Słowak poradził mi jak zawrócić do słowackiej wioski przez terytorium węgierskie i wziąć pieniążki z bankomatu, on zatrzymał do momentu mojego powrotu moje prawko.Na moje pytanie że za chwilę przekroczę granicę i mogą zatrzymać mnie Węgrzy stwierdził że w promieniu 10 km oprócz nich nikogo nie ma i mogę spokojnie jechać.;-)Wsiadając do auta powiedzialem do tego który mnie nagrał że będę jechał tyle ile jest na znakach, czyli jak woznica na furmance, ten tylko się uśmiechnął.Wróciłem do słowackiej wioski wybrałem 50 euro z bankomatu i wracam dzielnie na R4do miłych Słowaków.
Podjeżdżam jadę dokładnie 80/60/50 za mną wszyscy w rządku. ;-)
Słowacy trzymają kolegę z Rybnika, widząc że podchodzę żegnają się z nim.Wyciągam pieniądze prosząc oczywiście o pokwitowanie mandatu a Słowak do mnie..."zostaw sobie te pieniądze".Byłem 1,5 godziny w plecy, ale bez mandatu.:-)
Tak skończyła się moja przygoda na Słowacji.Zawsze jeżdżę przez Słowację w terenie zabudowanym 50 nie warto się śpieszyć tym bardziej że jadę z rodziną na urlop.Dzieci czasem marudzą za plecami ale lepiej dojechać pózniej i bezpiecznie niż wcale.Czasami jadąc z Kielc jadę w nasze Gorce prześpię tam noc i rano ruszam przez słowackie Tatry do Popradu, a tam już dialnicą ;-) przez Presov i Kosice na Węgry.Nadrabiam trochę kilometrów, płacę za autostrady na Słowacji i Węgrzech, ale komfort podróży szczególnie z małymi dziećmi jest dla mnie priorytetem.Wróciliśmy tydzień temu z węgierskiego Komarom, a w połowie sierpnia pewnie pojedziemy do Bogacsa na wino.
Pozdrawiam ze Scyzorykolandii. ;-)