28-11-2014, 17:56
To jest bardziej reakcja na coś co zostało siłą narzucone przez okupanta, choć z perspektywy czasu uważam że wolał bym się uczyć przez te 12 lat(podstawówka/LO) ruskiego i go umieć, niż uczestniczyć w cyrku gdzie ruskiego już nie mieliśmy(tzn paradoksem było że w podstawówce nie było a w LO przez pierwszą klasę mieliśmy - były próby bojkotu ale skończyło się na tym że córka najbardziej aktywnej matki, została udupiona).
A cyrk wyglądał tak że i w podstawówce i w LO język obcy był traktowany jak piąte koło u wozu a powinien być traktowany jak polski czyli czy chcesz czy nie, musisz go znać.
A wracając do Węgier, to moje obserwacje są podobne - starsze pokolenie - niemiecki.Średnie - słabo wykształcone - tylko ojczysty.Młodzież różnie, albo angielski albo wcale, zresztą podobnie jest w Czechach - niby taki plus że z Węgrem nie znającym innego języka , nie ma szans się dogadać, natomiast z Czechem niby jest, choć to jest w praktyce tak że ze starym Czechem się dogadasz, z młodym już niekoniecznie bo ich mowa podoczna jest dla nas praktycznie niezrozumiała.
A cyrk wyglądał tak że i w podstawówce i w LO język obcy był traktowany jak piąte koło u wozu a powinien być traktowany jak polski czyli czy chcesz czy nie, musisz go znać.
A wracając do Węgier, to moje obserwacje są podobne - starsze pokolenie - niemiecki.Średnie - słabo wykształcone - tylko ojczysty.Młodzież różnie, albo angielski albo wcale, zresztą podobnie jest w Czechach - niby taki plus że z Węgrem nie znającym innego języka , nie ma szans się dogadać, natomiast z Czechem niby jest, choć to jest w praktyce tak że ze starym Czechem się dogadasz, z młodym już niekoniecznie bo ich mowa podoczna jest dla nas praktycznie niezrozumiała.