22-03-2013, 11:45
(20-03-2013, 23:12)varpho napisał(a): w Polsce chyba raczej z żadnych szkół teorii ewolucji się nie wywala, więc ostrze ironii pastafariańskiej może być mało czytelne.
Ewolucji może nie, ale edukację seksualną - jak najbardziej, bo jeśli nawet odbywają się jakieś zajątka typu "przysposobienie do życia w rodzinie", to rzetelnej wiedzy o sprawach fizjologii rozrodu, seksu i antykoncepcji się tam nie przekazuje, a ministerstwo akceptuje podręczniki zideologizowane w duchu katolickim. Poza tym dzieci przecież poddaje się od najmłodszych lat indoktrynacji religijnej, czytaj: uczy się religii. Robi się to dlatego, że umysł dziecka jest niedojrzały i chłonny, a działa według "prawa pierwszych połączeń" - najwcześniejsze zmiany wskutek nauczania, doświadczeń życiowych itd. najtrwalej się ugruntowują i najtrudniej je wykorzenić z rozumu. Szczątkowe nawyki myślowe, związane z religią, utrzymują się w świadomości ludzi deklarujących się jako ateiści, podobnie jak pewne wspomnienia z dzieciństwa tkwią w człowieku bardzo mocno; w ogóle naukowcy twierdzą, że nasza osobowość kształtuje się w pierwszych latach życia, a później już tylko podlega nieznacznym zmianom. Takie zjawisko w odniesieniu do religijności mogłem obserwować na samym sobie, jestem bowiem byłym katolikiem, a obecnie ateistą, odkąd zadałem sobie trud przemyślenia własnych poglądów na tę sprawę (przedtem dość długo uważałem się za agnostyka, lecz obecnie mam ich za leniwców, którym nie chce się rzetelnie określić).