11-08-2012, 14:46
Tak w ogóle, to na OrangeWaysie jednak stanęło, bo wychodziło najtaniej. Niestety rozczarowali mnie (znów), bo podstawili jakiś starszy od swojej floty biały autobus, w którym nie było ani ciepłych napojów, ani niczego innego, czym się chwalą, że mają (znów)... I chyba tylko jeden krótki przystanek zaliczyliśmy, na stacji benzynowej w Győrze, gdzie zabierali pasażerów. Cud, że zdążyłam chociaż hot-doga kupić (przypomnijmy, że jechałam prosto z Peczu, nie mając czasu na zakup jakiegoś konkretniejszego jadła po drodze). Z jakimś tam nieznacznym (~10 min) opóźnieniem byliśmy na miejscu.