15-10-2012, 16:14
Jasne, już zdradzam! Na pierwszy ogień poszły [undefined=undefined]Tańce węgierskie[/undefined] w opracowaniu Brahmsa (bo to nie jego kompozycje, lecz węgierskie, ale tak się przyjęło je nazywać). Zależało mi na wersji z cymbałami, bo uwielbiam dźwięk tego instrumentu, a utworom na orkiestrę nadaje on niepowtarzalny, węgierski charakter. Dyryguje Fischer Iván, do niedawna szef i nauczyciel naszego coraz słynniejszego dyrygenta Łukasza Borowicza.
Druga to wybór [undefined=undefined]Rapsodii węgierskich[/undefined] Liszta Ferenca, zwłaszcza moja ulubiona II, również z cymbałami. Te utwory można kupić w wielu miejscach, ale nie w takiej orkiestracji, tylko w wykonaniu tradycyjnych orkiestr symfonicznych. Jeśli lubi się "węgierskie klimaty", to tylko w Budapeszcie!
Trzecia to zbiór utworów tradycyjnych w wykonaniu cygańskiego zespołu Lakatosa Sándora. Zdaniem niektórych, nie można zaliczać muzyki węgierskich Romów do "czystej" muzyki węgierskiej, ale podeprę się autorytetem - sam Liszt opublikował monografię na ten temat, w której dowodził, że taki podział już nie ma sensu (wtedy, w XIX w.!). Zresztą ściągnął sobie tym na głowę gromy ze strony zajadłych zwolenników "czystości" kulturowej i etnicznej.
Kolejna to Locomotiv GT - płyta Mindenki másképp csinálja, album z 1977 r.! Tę samą płytę na winylu przywiozłem sobie z Budapesztu w 1979 r., zatem ma ona dla mnie ogromną wartość emocjonalną, poza tym to dobra muzyka.
Następnie dwupłytowy album z nagraniami węgierskich wirtuozów skrzypiec z pierwszej połowy XX w. Przekrój kompozytorów węgierskich (Hubay Jenő i in.) oraz obcych.
Wreszcie nagrania utworów dawnych (węgierskie utwory z późnego średniowiecza) i późniejszych w opracowaniu na harfę, w wykonaniu Gaál Erzsébet. I to by było na tyle - na razie. Przy najbliższej wizycie przywiozę płytę Koncz Zsuzsy.
Druga to wybór [undefined=undefined]Rapsodii węgierskich[/undefined] Liszta Ferenca, zwłaszcza moja ulubiona II, również z cymbałami. Te utwory można kupić w wielu miejscach, ale nie w takiej orkiestracji, tylko w wykonaniu tradycyjnych orkiestr symfonicznych. Jeśli lubi się "węgierskie klimaty", to tylko w Budapeszcie!
Trzecia to zbiór utworów tradycyjnych w wykonaniu cygańskiego zespołu Lakatosa Sándora. Zdaniem niektórych, nie można zaliczać muzyki węgierskich Romów do "czystej" muzyki węgierskiej, ale podeprę się autorytetem - sam Liszt opublikował monografię na ten temat, w której dowodził, że taki podział już nie ma sensu (wtedy, w XIX w.!). Zresztą ściągnął sobie tym na głowę gromy ze strony zajadłych zwolenników "czystości" kulturowej i etnicznej.
Kolejna to Locomotiv GT - płyta Mindenki másképp csinálja, album z 1977 r.! Tę samą płytę na winylu przywiozłem sobie z Budapesztu w 1979 r., zatem ma ona dla mnie ogromną wartość emocjonalną, poza tym to dobra muzyka.
Następnie dwupłytowy album z nagraniami węgierskich wirtuozów skrzypiec z pierwszej połowy XX w. Przekrój kompozytorów węgierskich (Hubay Jenő i in.) oraz obcych.
Wreszcie nagrania utworów dawnych (węgierskie utwory z późnego średniowiecza) i późniejszych w opracowaniu na harfę, w wykonaniu Gaál Erzsébet. I to by było na tyle - na razie. Przy najbliższej wizycie przywiozę płytę Koncz Zsuzsy.