24-12-2012, 11:59
Dajcie spokój chociaż w Święta! Co do tego Kertesza, to jeśli to jest taki ichniejszy Thomas Gross (myśląc polskimi kategoriami, ale Grossa znam też tylko z drugiej czy trzeciej ręki), to wcale się nie dziwię, że do swoich przyjaciół w Budapeszcie musi chodzić kanałami. Ale nie dziwię się też, że ma przyjaciół, bo Gross i Stuhr von Cedynia też pewnie ich mają.
Nie napiszę, że "każda", bo wszystkie uogólnienia są błędne. Prawie każda wojna jest brudna, zła i gówniana. "Teraz złote mam medale, ale .... nie mam nóg". Niedawno zwiedzałem ekspozycję w Forcie Werner pod Przemyślem, i oprócz pistoletów, zdjęć w galowych mundurach i orderów są tam dioramy czy też instalacje, które bardzo poruszyły moją żonę: ziemianki z żeliwną kozą rogu, lazarety, latryny... Parszywa wojna w skali 1:1. O tym, kto miał rację, decydują zwycięzcy. Jacy Węgrzy byli dobrzy i przyjaźni, to oglądałem w "Złocie dezerterów" - beznadziejny sequel świetnego oryginału (będąc w wojsku czytałem książkę wypożyczoną z garnizonowej biblioteki). Węgrzy w I wojnie lali się z Ruskimi (także we wspomnianym forcie) i stąd jasny układ sympatii i sojuszy: Austro-Węgry - Węgry - Austria - Niemcy. A Polacy lali się w IWW ze wszystkimi i przeciw sobie nawzajem - i co z tego wynika? Chyba to, że do dziś "Polacy są podzieleni", szczególnie wzdłuż linii Wisły... Oby nie na Forum. Było, minęło, pamiętamy, ale dzisiejszych Węgrów czy Ruskich należy brać bez uprzedzeń, za które nie oni odpowiadają. Wśród ogólnego marnotrawstwa i bałaganu unijnego pochwalam jedną rzecz, która może już się trochę zdezaktualizowała w strefie Schengen, ale zarazem na pewno przyczyniła się też do jej utworzenia i poszerzenia. Chodzi mi o wymiany młodzieży, studentów i w ogóle grup, które jechały do innego kraju i miały okazję zaobserwować, że Niemcy na co dzień już się nie pozdrawiają "Heil Hitler", a Anglicy nie są zblazowani i flegmatyczni, a życzliwi i uprzejmi. Bo takie stereotypy odebrało pokolenie wychowane na "Czterech Pancernych" i nie byłoby dziwne, gdyby w latach '70 ktoś rzucił kamieniem w auto za to, że ma "D" i niemieckie tablice - jak Zbyszko z Bogdańca, który chciał podziurawić krzyżackiego posła. Niemiec, z którym sąsiadowało się na kempingu, czy Ukrainka wynajmująca nam pokój są całkiem inni, niż ci, których oglądało się w "4PiP" czy "Wilczych Echach".
A więc podróżować jak najwięcej, czego sobie i Wam życzę!
Nie napiszę, że "każda", bo wszystkie uogólnienia są błędne. Prawie każda wojna jest brudna, zła i gówniana. "Teraz złote mam medale, ale .... nie mam nóg". Niedawno zwiedzałem ekspozycję w Forcie Werner pod Przemyślem, i oprócz pistoletów, zdjęć w galowych mundurach i orderów są tam dioramy czy też instalacje, które bardzo poruszyły moją żonę: ziemianki z żeliwną kozą rogu, lazarety, latryny... Parszywa wojna w skali 1:1. O tym, kto miał rację, decydują zwycięzcy. Jacy Węgrzy byli dobrzy i przyjaźni, to oglądałem w "Złocie dezerterów" - beznadziejny sequel świetnego oryginału (będąc w wojsku czytałem książkę wypożyczoną z garnizonowej biblioteki). Węgrzy w I wojnie lali się z Ruskimi (także we wspomnianym forcie) i stąd jasny układ sympatii i sojuszy: Austro-Węgry - Węgry - Austria - Niemcy. A Polacy lali się w IWW ze wszystkimi i przeciw sobie nawzajem - i co z tego wynika? Chyba to, że do dziś "Polacy są podzieleni", szczególnie wzdłuż linii Wisły... Oby nie na Forum. Było, minęło, pamiętamy, ale dzisiejszych Węgrów czy Ruskich należy brać bez uprzedzeń, za które nie oni odpowiadają. Wśród ogólnego marnotrawstwa i bałaganu unijnego pochwalam jedną rzecz, która może już się trochę zdezaktualizowała w strefie Schengen, ale zarazem na pewno przyczyniła się też do jej utworzenia i poszerzenia. Chodzi mi o wymiany młodzieży, studentów i w ogóle grup, które jechały do innego kraju i miały okazję zaobserwować, że Niemcy na co dzień już się nie pozdrawiają "Heil Hitler", a Anglicy nie są zblazowani i flegmatyczni, a życzliwi i uprzejmi. Bo takie stereotypy odebrało pokolenie wychowane na "Czterech Pancernych" i nie byłoby dziwne, gdyby w latach '70 ktoś rzucił kamieniem w auto za to, że ma "D" i niemieckie tablice - jak Zbyszko z Bogdańca, który chciał podziurawić krzyżackiego posła. Niemiec, z którym sąsiadowało się na kempingu, czy Ukrainka wynajmująca nam pokój są całkiem inni, niż ci, których oglądało się w "4PiP" czy "Wilczych Echach".
A więc podróżować jak najwięcej, czego sobie i Wam życzę!