Nie sądzę, by taki człowiek był w stanie taki gest zrozumieć albo przynajmniej właściwie odebrać... doświadczenie życiowe uczy, że albo trzeba go zrzucić na spadochronie na bezludną wyspę i usunąć ją następnie z dostępnych map i locji albo postarać się przemówić doń właściwym mu językiem ale niestety tutaj kłania się część szczególna kodeksu karnego a dokładnie art.148 §2 pkt1 a taki śmieć nie jest wart wolności białego człowieka...
Tak nawiasem to uważam, ze postawienie przez to coś nogi na świętej ziemi obozu oświęcimskiego to hańba dla tam pomordowanych - byłem tam w życiu tylko raz, w szkole średniej i pamiętam to do dziś mimo iz jestem generalnie twardym facetem, zwykłym rozwiązywać problemy po męsku...
Dwa lata temu zawiozłem tam szwagra, Holendra. Bardzo chciał a ja mu odradzałem... całą drogę powrotną /jakieś 150km/ milczał z oczami bez wyrazu, wbitymi w horyzont... czekałem na niego na parkingu muzeum, gdyż sam nie wszedłem... zapytał tylko: To wszystko prawda? Potwierdziłem, że najszczersza... powiedział jeszcze: Nie gniewaj się, ale nie chcę rozmawiać... i zamilkł.
Tak nawiasem to uważam, ze postawienie przez to coś nogi na świętej ziemi obozu oświęcimskiego to hańba dla tam pomordowanych - byłem tam w życiu tylko raz, w szkole średniej i pamiętam to do dziś mimo iz jestem generalnie twardym facetem, zwykłym rozwiązywać problemy po męsku...
Dwa lata temu zawiozłem tam szwagra, Holendra. Bardzo chciał a ja mu odradzałem... całą drogę powrotną /jakieś 150km/ milczał z oczami bez wyrazu, wbitymi w horyzont... czekałem na niego na parkingu muzeum, gdyż sam nie wszedłem... zapytał tylko: To wszystko prawda? Potwierdziłem, że najszczersza... powiedział jeszcze: Nie gniewaj się, ale nie chcę rozmawiać... i zamilkł.