21-08-2015, 16:14
Panowie, pytałem już kiedyś o ta sprawę - na początku maja byłem w Budapeszcie autem dziadka. Jechałem bezpłatną trasą, ale w pewnym momencie GPS sie pogubił i wjechałem na płatny odcinek autostrady, o czym nie miałem pojęcia - inaczej kupiłbym winietę.
Teraz do dziadka przyszło pismo z żądaniem zapłaty - to już drugi list z Węgier, pierwszego nie odebrał bo był przez całe wakacje na działce, teraz doszło do niego żądanie zapłacenia 1080 pln, wystawiony przez 'Krajowy Serwis Pobierania Opłat Drogowych Sp z.o.o. NUSZ Węgry'.
Na wezwaniu jest fotka, naszego auta, wykonana gdzieś na trasie M2. Zalogowałem się pod podanym linkiem, tam równiez znajduje się fotka, złapała nas tylko jedna bramka - bo tą autostradą mogliśmy przejechać kilka, moze kilkanaście kilometrów.
Teraz pojawiają się pytania:
- czy jest jakakolwiek możliwość odwołania? W samym liście pisze najpierw że jest to druga wiadomośc, i nie przysługuje możliwość odwołania, ale dokładnie linijkę poniżej - że informacje na mandacie opierają sie na źródłach zewnętrznych, i że można złożyć stosowne odwołanie.
- co w przypadku braku zapłaty ? Jak dla mnie, nakładanie 1000 pln mandatu za pomyłkę, to przesada. Widzę że nie zadziałał mechanizm o którym ktoś pisał w tym wątku, że przy pojedynczym zdjęciu sobie odpuszczają. W liście piszą o możliwości przekazania płatności do windykacji oraz o krajowym rejestrze długów. Faktycznie egzekwują tego typu należności, czy to pic na wodę, fotomontaż? List przyszedł z Węgier, nadany przez firmę zarejestrowaną w Londynie - to ma jakąkolwiek moc prawną w PL ?
Teraz do dziadka przyszło pismo z żądaniem zapłaty - to już drugi list z Węgier, pierwszego nie odebrał bo był przez całe wakacje na działce, teraz doszło do niego żądanie zapłacenia 1080 pln, wystawiony przez 'Krajowy Serwis Pobierania Opłat Drogowych Sp z.o.o. NUSZ Węgry'.
Na wezwaniu jest fotka, naszego auta, wykonana gdzieś na trasie M2. Zalogowałem się pod podanym linkiem, tam równiez znajduje się fotka, złapała nas tylko jedna bramka - bo tą autostradą mogliśmy przejechać kilka, moze kilkanaście kilometrów.
Teraz pojawiają się pytania:
- czy jest jakakolwiek możliwość odwołania? W samym liście pisze najpierw że jest to druga wiadomośc, i nie przysługuje możliwość odwołania, ale dokładnie linijkę poniżej - że informacje na mandacie opierają sie na źródłach zewnętrznych, i że można złożyć stosowne odwołanie.
- co w przypadku braku zapłaty ? Jak dla mnie, nakładanie 1000 pln mandatu za pomyłkę, to przesada. Widzę że nie zadziałał mechanizm o którym ktoś pisał w tym wątku, że przy pojedynczym zdjęciu sobie odpuszczają. W liście piszą o możliwości przekazania płatności do windykacji oraz o krajowym rejestrze długów. Faktycznie egzekwują tego typu należności, czy to pic na wodę, fotomontaż? List przyszedł z Węgier, nadany przez firmę zarejestrowaną w Londynie - to ma jakąkolwiek moc prawną w PL ?