Liczba postów: 480
Liczba wątków: 4
Dołączył: 31.01.2012
Reputacja:
113
Możesz spać spokojnie. Wtyczki, które pokazałaś, stosowane są w odbiornikach z tzw. podwójną izolacją, które nie wymagają uziemienia. Są one na obudowie oznaczone podwójnym kwadratem, jeden w drugim. By nie wdawać się w zawiłości ochrony przeciwporażeniowej powiem tylko tyle, że jeśli odbiornik ma wtyczkę z uziemieniem, np. tylu stosowanego w Polsce - z bolcem, to jedynym bezpiecznym wyjściem jest wymiana ich na pasujące do gniazda. Oczywiście z zachowaniem prawidłowości połączeń elektrycznych.
Liczba postów: 1,764
Liczba wątków: 236
Dołączył: 17.07.2012
Reputacja:
1,039
(14-09-2012, 21:56)Arw napisał(a): (...)Chodziło mi o lekkie przystruganie takiej wtyczki (bez uziemienia??) http://us.123rf.com/400wm/400/400/i9370/...ym-tle.jpg
Do gniazdka/przedłużacza takiego:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/co...ckdose.jpg
Bolce z gniazdka są dłuższe niż te "zatoki" we wtyczce i przez to wtyczka wcale nie wchodziła.
Do tego typu gniazdek mam też powpinane wtyczki takie, jak ta: http://podatnicy.org/wp-content/uploads/...tyczka.jpg
które wcale nie dotykają nawet tych metalowych uziemień (?). Czy one są w takim razie niebezpieczne?
Teraz już nic nie rozumiem. Wtyczka czarna z pierwszego obrazka powinna wejść w gniazdko z obrazka drugiego bez problemu i podcinania. Problemem może być średnica nóżek wtyczki. Występują dwie średnice zależne od maksymalnego natężenia prądu jakie może płynąć przez wtyczkę - 10 A (nóżki cieńsze) albo 16 A (nóżki grubsze). W gniazdkach bywały analogiczne podziały. Da się na siłę "wbić" wtyczkę 16 A do gniazda 10 A ale jeśli urządzenie podłączone rzeczywiście pobiera prąd o natężeniu większym niż 10 A to gniazdko najpierw zacznie się grzać, a w końcowym efekcie może się zapalić. Wyciąganie takiej wtyczki też jest uciążliwe.
Tą czarne tworzywo wtyczki możesz, od biedy dopasować jednak ja nie popieram takich rozwiązań. Według mnie metalowe styki ochronne są sztywne i wkładanie wtyczki wiąże się z pokonywaniem ich dodatkowego oporu mechanicznego.
Druga sprawa - płaska wtyczka bez uziemienia. Jeśli przewód od urządzenia jest oryginalny i jest zakończony taką wtyczką to możesz ją włączać w dowolne, sprawne gniazdko.
Liczba postów: 148
Liczba wątków: 4
Dołączył: 06.06.2012
Reputacja:
48
Ufff, czyli tak jak myślałam! Dziękuję za wyjaśnienia i przepraszam za offtopic.
Liczba postów: 162
Liczba wątków: 18
Dołączył: 03.06.2012
Reputacja:
69
Wielu Węgrów na czele z moim młodszym kuzynem mówiąc po angielsku nie wymawia litery w jak ł ale jak w np "wine week" w ich ustach brzmi [wain wi:k] a nie [łajn łik].
Największym zaskoczeniem jest dla mnie fakt, że zarówno na Węgrzech jak i u nas w kraju od 1985 roku nie został wydany, uaktualniony wielki słownik polsko-węgierski, węgiersko-polski. Dwa lata temu odwiedził mnie młodszy kuzyn. Próbuje się nauczyć języka polskiego i w związku z tym poprosił mnie o kupienie słownika polsko-angielskiego, angielsko-polskiego bo on u siebie nie może dostać dobrego słownika pol-węg/ węg-pol. On w zamian kupił mi słownik ang-węg/węg-ang wydawnictwa Akadémiai Kiadó. Dlaczego tak się dzieje skoro mamy w Polsce trzy ośrodki uniwersyteckie, gdzie można studiować hungarystykę? Czy to tylko kwestia pieniędzy?
Korzystam również z małego słownika pol-węg/węg-pol Varsányi Istvána
Liczba postów: 306
Liczba wątków: 16
Dołączył: 29.01.2012
Reputacja:
64
(16-09-2012, 17:16)malika_12 napisał(a): Wielu Węgrów na czele z moim młodszym kuzynem mówiąc po angielsku nie wymawia litery w jak ł ale jak w
tak, to jest symptomatyczne. podejrzewam, że pewien wpływ na to może mieć fakt, że po przemianie ustrojowej hurtem przekwalifikowano rusycystów na anglistów...
aha, gwoli ścisłości - rozumiem, że zastosowałaś spolszczony zapis fonetyczny, ale na wszelki wypadek zapiszę to samo IPĄ:
Cytat:"wine week" w ich ustach brzmi [vaɪn vi:k] a nie [waɪn wi:k].
(16-09-2012, 17:16)malika_12 napisał(a): Dlaczego tak się dzieje skoro mamy w Polsce trzy ośrodki uniwersyteckie, gdzie można studiować hungarystykę? Czy to tylko kwestia pieniędzy?
fakt, ostatnim słownikiem był wydany w Poznaniu parę lat temu słownik tematyczny, który jest przydatny, ale rzecz jasna dość mały objętościowo...
: Ɔ(X)И4M :
Liczba postów: 2,303
Liczba wątków: 240
Dołączył: 28.01.2012
Reputacja:
375
Moim zdaniem chodzi po prostu o to, że słownik przydałby się tak małej ilości osób, że nie opłaca się go wydawać. Czyli, jak wspomniałaś, kasa.
A z tym wajn wik... w węgierskim nie istnieje taka głoska jak ł. Może dlatego?
Liczba postów: 2,303
Liczba wątków: 240
Dołączył: 28.01.2012
Reputacja:
375
Przychodzą mi jeszcze następujące sprawy do głowy:
- wspominanie już wielokrotnie pierwszeństwo nazwiska przed imieniem,
- zapis dat "od tyłu": rok/miesiąc/dzień,
- zapis czasu (np. godziny otwarcia sklepu: ½ 9 - ¾ 17, czyli po naszemu: 8.30 - 16.45).
Liczba postów: 306
Liczba wątków: 16
Dołączył: 29.01.2012
Reputacja:
64
(16-09-2012, 17:43)fvg napisał(a): A z tym wajn wik... w węgierskim nie istnieje taka głoska jak ł. Może dlatego?
niby nie ma.
ale jest - przynajmniej we w miarę dokładnej wymowie - niezgłoskotwórcze "u". [we w miarę dokładnej, bo w niedokładnej ponoć istnieje tendencja do wypadania tego "u". i zamiast "Európa" jest "Erópa"...]
pewnie dla Polaków angielskie <w> jest bardziej podobne do polskiego <ł>/<u> niż do polskiego <w>, a Węgrom angielskie <w> wydaje się bardziej podobne do <v> niż do <u> niezgłoskotwórczego...
: Ɔ(X)И4M :
Liczba postów: 306
Liczba wątków: 16
Dołączył: 29.01.2012
Reputacja:
64
(16-09-2012, 17:48)fvg napisał(a): - zapis czasu (np. godziny otwarcia sklepu: ½ 9 - ¾ 17, czyli po naszemu: 8.30 - 16.45).
albo godziny seansów filmowych, gdzie zamiast ułamków stosuje się skróty:
n = negyed 'kwadrans'
f = fél 'pół'
h = háromnegyed 'trzy [kwadranse]'
i ewentualnie e = este 'wieczorem'
zresztą przy tego typu notacji stosuje się chyba system 12- a nie 24-godzinny.
aha, moja babcia [ze Śląska] też tak mówi: "trzy na drugą" to 13:45.
: Ɔ(X)И4M :
Liczba postów: 162
Liczba wątków: 18
Dołączył: 03.06.2012
Reputacja:
69
Buraki nie są popularnym warzywem na Węgrzech. Wykorzystują go do jakiejś sałatki, zup nie gotują, o barszczu nie wspomnę. Mleka zsiadłego też nie piją. Kiedy byłam u rodzinki w zeszłym roku synowa mojej ciotki przyniosła dwulitrową butelkę ze zsiadłym mlekiem. Miało być dla kur, ale ciotka stwierdziła, że zrobi z niego twaróg. Kiedy spróbowałam było tak dobre, że wypiłam 2 kubki - pychotka, niebo w gębie. Natomiast wnuczka mojej ciotki jak mnie zobaczyła pijącą mleko zrobiła krzywą minę.
|