30-08-2019, 20:17
Wczoraj, czwartek pojechaliśmy na ryby, dziwne ale nad brzegiem ni żywego ducha. Z rana jeszcze względnie, ale przed południem gorąc nie do zniesienia. Odpoczywamy w cieniu, po południu zjawiają sie miejscowi i już wszystko wiemy … nie biorą. Nawet nocą nie było brań.
Rano (dzisiaj, piątek) przyjechały one, dobrze że przywiozły śniadanie. Płyniemy na drugą stronę Dunaju, brania są ale tylko drobnica. Wracamy. Na obiad kanapki. Po południu my na ryby one … w tym czasie pojechały do miasteczka.
My wracamy z suchą siatką, one z zakupami. Pora coś ugotować.
Z siatki na stolik trafia już w kostkę pokrojone mięso wieprzowe, łopatka ok.50 dkg. Kroję na drobno cebulę, 6 szt. Do bogracza idzie smalec i cebula, po zeszkleniu 4 łyżki stołowe papryki. Wszystko mieszam, wcześniej redukując ogień na minimum. Piękny czerwony kolor, trochę wody i znów na ogień. Do kociołka trafia mięso, trzeba dolać odrobinę wody (źródlanka naturalna). Mięso puszcza „sok”, czuć swoisty zapach papryki. Wygotowaną wodę uzupełniam kilka razy. Do kociołka trafiają roztarte pomidory, czerwona półostra papryka i w międzyczasie w kostkę pokrojona marchewka 5 szt. i pietruszka 2 szt. Dolewam wody, gotuję i czasami mieszam. Sól, pieprz, vegeta, kminek do smaku. Mięso po ok. 45 minutach miękkie, znów dolewam wody, do wszystkiego wrzucam pokrojone ziemniaki. W momencie gdy bogracz się gotował, wsypałem paczkę sklepowej zacierki.
Kiedy jedliśmy strawę, zastanawiano się, czy tak zrobione „danie” to gulasz czy zupa gulaszowa ?
Trudno powiedzieć, bo na zupę trochę za gęste to było … a co do gulaszu to zbyt rzadkie.
Rano (dzisiaj, piątek) przyjechały one, dobrze że przywiozły śniadanie. Płyniemy na drugą stronę Dunaju, brania są ale tylko drobnica. Wracamy. Na obiad kanapki. Po południu my na ryby one … w tym czasie pojechały do miasteczka.
My wracamy z suchą siatką, one z zakupami. Pora coś ugotować.
Z siatki na stolik trafia już w kostkę pokrojone mięso wieprzowe, łopatka ok.50 dkg. Kroję na drobno cebulę, 6 szt. Do bogracza idzie smalec i cebula, po zeszkleniu 4 łyżki stołowe papryki. Wszystko mieszam, wcześniej redukując ogień na minimum. Piękny czerwony kolor, trochę wody i znów na ogień. Do kociołka trafia mięso, trzeba dolać odrobinę wody (źródlanka naturalna). Mięso puszcza „sok”, czuć swoisty zapach papryki. Wygotowaną wodę uzupełniam kilka razy. Do kociołka trafiają roztarte pomidory, czerwona półostra papryka i w międzyczasie w kostkę pokrojona marchewka 5 szt. i pietruszka 2 szt. Dolewam wody, gotuję i czasami mieszam. Sól, pieprz, vegeta, kminek do smaku. Mięso po ok. 45 minutach miękkie, znów dolewam wody, do wszystkiego wrzucam pokrojone ziemniaki. W momencie gdy bogracz się gotował, wsypałem paczkę sklepowej zacierki.
Kiedy jedliśmy strawę, zastanawiano się, czy tak zrobione „danie” to gulasz czy zupa gulaszowa ?
Trudno powiedzieć, bo na zupę trochę za gęste to było … a co do gulaszu to zbyt rzadkie.