29-07-2013, 19:36
Popieram. Ale czas to pieniądz i w takiej podróży po prostu pomyśl sobie tak: zapłacę ileś tam złotych czy forintów za to, żeby być na miejscu o 16-tej, zająć pokój i wyjść jeszcze na miasto, ochłodzić się zimnym piwkiem i zrelaksować przed snem. Albo nie zapłacę, dojadę na miejsce o 23-ciej, kwadrans trzeba wtedy pukać albo dzwonić może, i walnąć się w spodniach do łóżka, a rozpakować dopiero rano. Można tak i można tak, wczasy są twoje. Jeśli jechałbym na 2-3 dni, to staram się zyskać nawet pół godziny (samochód wcześniej zatankowany i żadnych zakupów po drodze). Na dłuższym wyjeździe nie jest to aż tak znaczące.