Liczba postów: 1,180
Liczba wątków: 77
Dołączył: 02.09.2012
Reputacja:
425
Dzis ukazal sie ostry list w The Budapest Times w dziale "Letters to the editor" od p. Lukasza Wrobla. Pan ten odwiedzil Budapeszt z trojka dzieci i mial niemila przygode zwiazana z parkowaniem. Bardzo sie rozsierdzil i napisal ten oto list do redakcji. Przeczytajcie sami!
Liczba postów: 440
Liczba wątków: 42
Dołączył: 29.08.2012
Reputacja:
19
To faktycznie bardzo dziwne, że w danym kraju płaci się obowiązującą tam walutą. Pan Łukasz trochę zaszalał
Liczba postów: 106
Liczba wątków: 7
Dołączył: 20.06.2012
Nem beszélek angolul, ale sens ogarnąłem. Ta wypowiedź przypomina mi moją własną "przygodę", kilka lat temu, gdy byłem jeszcze całkiem zöld pod względem językowym. W drugi dzień pobytu w Nyíregyháza wybraliśmy się wieczorem - 6 samochodów - do centrum miasta, zaparkowaliśmy w podziemiach centrum handlowego Korzó. Po pewnym czasie (ok. 1,5 godziny) razem wyjeżdżaliśmy - 4 auta bez problemu, a ja i kierowca za mną - zdziwiliśmy się, że szlaban przed nami się zamknął. Nieuprzejmy strażnik mówił do mnie po węgiersku, kompletnie nie interesując się, czy go rozumiem - na pewno uważał, że jeśli ktoś przyjeżdża na Węgry, powinien choć trochę rozumieć. Nawet jeśli się zgadzam z tym poglądem, absolutnie nie powinien tak postąpić. W końcu wypowiedział być może jedyne zagraniczne słowo, jakie znał: "money" i zaprowadził nas do automatu, gdzie płaci się za parkowanie. A zatem decydował ułamek sekundy, że czwarty kierowca nie płacił, a ja i kolega za mną - już tak.
Od tego czasu parkuję kilkaset metrów w kierunku północnym od Korzó - i nie ma problemów.
A gdybym jechał do Budapestu autem, to zaparkowałbym baardzo daleko od centrum.
Liczba postów: 1,180
Liczba wątków: 77
Dołączył: 02.09.2012
Reputacja:
425
Dla tych nie znajacych angielskiego krotko streszczam sytuacje: pan Lukasz chcial zaparkowac samochod, ale okazalo sie ze musi zaplacic 500 forintow. Niestety nie mial. Chcial dac 5 euro nie oczekujac reszty, ale bardzo nieupszejma pani nie chciala o tym slyszec i poinformowala go " tylko forint". Pan Lukasz byl b.zestresowany, bo mial trojke malych dzieci w samochodzie, a nie otrzymal z tego tytulu zadnej pomocy ani zrozumienia.
Pan Lukasz z tego wydarzenia wyciagnal daleko idace wnioski i namawia wszystkich swoich znajomych, zeby nie odwiedzali Budapesztu, bo sa tam bardzo nieuprzejmi ludzie, ktorzy nie mowia w obcych jezykach. Na dodatek porozsylal skargi do burmistrza Budapesztu, Biura Turystyki na Wegrzech i w Polsce, gazety itd. Redaktor skwitowal jego list lakonicznym " jak pojedziemy do Polski, przyrzekamy wziac zlote".
Liczba postów: 3,688
Liczba wątków: 85
Dołączył: 13.09.2012
Reputacja:
2,456
05-07-2013, 20:49
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-07-2013, 20:50 przez eplus.)
Grzeczność w takich sytuacjach nigdy by nie zaszkodziła. Taki dziadek parkingowy jest w tym momencie ambasadorem Węgier w Budapeszcie, a kierowca - ambasadorem Polski. Sam w Klużu nie mogłem zapłacić za parking w parkometrze kartą - odmowa (karta była OK), drobnych nie miałem, grubych chyba też nie - pierwszy dzień podróży i właśnie w okolicy miał być bankomat. Ktoś z miejscowych pomógł. A gdyby pierwszy przylazł żandarm? Miałem sytuację z rumuńskim żandarmem, też był niegrzeczny, też zakuty łeb jeśli chodzi o języki... Nie zmienia to mojego zdania o Rumunii.
O mycie na moście w Ruse też pisałem.
Liczba postów: 391
Liczba wątków: 14
Dołączył: 31.01.2012
Reputacja:
164
(05-07-2013, 20:49)eplus napisał(a): Taki dziadek parkingowy jest w tym momencie ambasadorem Węgier w Budapeszcie, a kierowca - ambasadorem Polski.
Święte słowa, aczkolwiek tutaj stanąłbym po stronie bogu ducha winnego parkingowego. Przecież on jest rozliczany pewnie z każdego otwarcia szlabanu i kasa by mu się nie zgadzała
Niestety mam duze doświadczenia z Polakami w Budapeszcie, zawsze się burzą, że nie można płacić EUR. A przecież WALUTĄ OBOWIĄZUJĄCĄ JEST FORINT. I nie obchodzą mnie tłumaczenia że to stolica i turystyczna mekka.
Tak więc wjeżdżamy na Wzgórze, parkujemy gdziekolwiek, płacimy forintami.
Liczba postów: 3,688
Liczba wątków: 85
Dołączył: 13.09.2012
Reputacja:
2,456
O grzeczności to pisałem w odniesieniu do obu stron. Możliwość zapłaty kartą rozwiązywałaby wiele podobnych problemów - mamy XXI wiek i Unię. Chorwacja czy Słowacja - takich problemów nie ma, na autostradach chorwackich (nie są to przecież prywatne szemrane biznesy) można płacić euro, tylko po oszukańczym kursie.
Liczba postów: 6,298
Liczba wątków: 11
Dołączył: 21.06.2013
Reputacja:
2,584
eplus dobrze naświetlił sprawę opłat w euro na terenie Chorwacji... ale podobnie jest wszędzie tam, gdzie opłaty pobiera się w walucie własnej. Nawet w Polsce nie zawsze da się zapłacić w euro!
Odnośnie tego niezadowolonego Polaka... nie rozumiejąc języka (tutaj węgierskiego), nie był w stanie jednoznacznie stwierdzić, że sposób prowadzenia rozmowy był w stosunku do niego obraźliwy. Dalej, odnośnie listu (pisany po angielsku?) to tylko przytoczyć należy słowa Mikołaja Reja "A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają"... a do orginału zawsze można dołączyć jego tłumaczenie...
Liczba postów: 1,180
Liczba wątków: 77
Dołączył: 02.09.2012
Reputacja:
425
The Budapest Times jest gazeta angielskojezyczna, ktora wychodzi co tydzien. Jest glownie przeznaczona dla cudzoziemcow zamieszkujacych na Wegrzech a nie mowiacych po wegiersku. Wiec p.Lukasz napisal swoj list po angielsku.
Liczba postów: 480
Liczba wątków: 4
Dołączył: 31.01.2012
Reputacja:
113
|