Jak wspomniałem wcześniej, stary Peszt to moje ulubione miejsce węgierskiej stolicy. Nie zmienia tego fakt ogólnego zaniedbania tej części miasta (oczywiście są miejsca „wycacane” - Nagymező például), ale moje ogólne wspomnienie Pesztu jest raczej brudne. Jednak najczęściej jest tak, że świeżo odnowiona kamienica sąsiaduje ze sfatygowaną, a bywa - że z kilkoma...
Od południowego krańca placu Kossutha w V dzielnicy odchodzi ulica Bathorego, którą można dojść do Bajcsy-Zsilinszky'ego. W ubiegłym roku była remontowana: w wykopach układano nowe rury czy coś podobnego. Idąc Bathorego dochodzimy do skrzyżowania z Vadász. Obie kamienice stojące na nim od strony placu są właśnie wychuchane - pewnie mają zamożnych właścicieli. Ta po prawej wygląda tak:
ta po lewej - tak:
No nie pięknie i świeżo? Swoją drogą peszteńskie boniowania podziwiam; na domu mojego dzieciństwa też były, choć nie tak...Wyraziste, to będzie odpowiednie określenie. Ciekawe, po ile w tych kamienicach chodzi metr kwadratowy?
Gdyby zajrzeć w ulicę Vadász na pierwszym zdjęciu, to zobaczymy, że następne kamienice już takie piękne nie są:
Również domy stojące obok drugiej kamienicy nie zachwycają urodą; podobnie jak ta stojąca po drugiej stronie ulicy Vadász:
Nie mniej ta ostatnia ma coś, dzięki czemu dla mnie zyskała wyraźnego blasku. To coś widać obok sklepu do wynajęcia, a co wyraźniej pokażę niżej:
Aktorkę, którą samorząd V dzielnicy upamiętnił tą tablicą, znają na pewno takie wykopaliska jak ja. Małolatem będąc - nie wstydzę się dzisiaj - czerwieniłem się na widok jej krótkich warkoczyków i, choć to był raczej serial dla dziewcząt, czekałem na kolejne odcinki Abigél. Mało tego. Kiedy trzy lata temu dowiedziałem się o jej śmierci, to intensywnie przeszukałem Internet, by przypomnieć sobie tamten film, którego, nie wiedzieć czemu, żadna polska telewizja nie przypomina. Znalazłem w archiwach MTV i tam można go obejrzeć - pełna rozrywka oczywiście dla tych, którzy znają język. Inni przy odrobinie szczęścia mogą poszukać w antykwariatach powieść Magdy Szabó. Mnie się udało.
Od południowego krańca placu Kossutha w V dzielnicy odchodzi ulica Bathorego, którą można dojść do Bajcsy-Zsilinszky'ego. W ubiegłym roku była remontowana: w wykopach układano nowe rury czy coś podobnego. Idąc Bathorego dochodzimy do skrzyżowania z Vadász. Obie kamienice stojące na nim od strony placu są właśnie wychuchane - pewnie mają zamożnych właścicieli. Ta po prawej wygląda tak:
ta po lewej - tak:
No nie pięknie i świeżo? Swoją drogą peszteńskie boniowania podziwiam; na domu mojego dzieciństwa też były, choć nie tak...Wyraziste, to będzie odpowiednie określenie. Ciekawe, po ile w tych kamienicach chodzi metr kwadratowy?
Gdyby zajrzeć w ulicę Vadász na pierwszym zdjęciu, to zobaczymy, że następne kamienice już takie piękne nie są:
Również domy stojące obok drugiej kamienicy nie zachwycają urodą; podobnie jak ta stojąca po drugiej stronie ulicy Vadász:
Nie mniej ta ostatnia ma coś, dzięki czemu dla mnie zyskała wyraźnego blasku. To coś widać obok sklepu do wynajęcia, a co wyraźniej pokażę niżej:
Aktorkę, którą samorząd V dzielnicy upamiętnił tą tablicą, znają na pewno takie wykopaliska jak ja. Małolatem będąc - nie wstydzę się dzisiaj - czerwieniłem się na widok jej krótkich warkoczyków i, choć to był raczej serial dla dziewcząt, czekałem na kolejne odcinki Abigél. Mało tego. Kiedy trzy lata temu dowiedziałem się o jej śmierci, to intensywnie przeszukałem Internet, by przypomnieć sobie tamten film, którego, nie wiedzieć czemu, żadna polska telewizja nie przypomina. Znalazłem w archiwach MTV i tam można go obejrzeć - pełna rozrywka oczywiście dla tych, którzy znają język. Inni przy odrobinie szczęścia mogą poszukać w antykwariatach powieść Magdy Szabó. Mnie się udało.