07-09-2015, 15:28
(04-09-2015, 19:37)eplus napisał(a): Budżet czasem nie pozwala na szaleństwa, ale w takich okolicznościach wybieram 3 dni o puszkach i kanapkach albo przy obozowym grillu, a w ostatni dzień - do restauracji Nie lubię żarcia z budki, na stojąco, z papierowego talerzyka plastikowym widelcem. Choć już prawie się na to zdecydowałem w sobotę na kąpielisku, aby kolejny raz nie przebierać się na wyjście do miasta. Jednak gdy ujrzałem 50-metrową kolejkę do okienka i wszystkie ławy zasiedziane przez biesiadników w kąpielówach albo gości dopiero zajmujących sobie dogodne miejsce w oczekiwaniu na obsługę... Wskoczyłem w spodnie i w godzinkę zjedliśmy ten "grecki talerz" ze zdjęcia powyżej.
Langosa się raczej nie zje w restauracji... ja w każdym razie mam zasadę: "byle lokalnie". Restauracje to raczej nie mój klimat, raczej budki i stoiska (można na nich wyhaczyć naprawdę dobre jedzenie) albo knajpki. "Restauracja" to IMO jakiś elegancki przybytek z wysokimi cenami i europejskim jedzeniem. A ja, jak podróżuję, chcę spróbować tego, co lokalne. Europejskie jedzenie jem w