Bardzo przydatne informacje dla turystów odwiedzających Węgry zebrane w 10 punktach (na stronie
www.444.hu - skrót):
10. Trzy słowa, których koniecznie musisz się nauczyć, żeby Cię nie "sprzedali" w Budapeszcie.
Puskás (poo-sh-kash)
Czibor (tsee-bore)
Hidegkuti (hee-degh-koo-tee)
Wyrażenia te są dużo bardziej przydatne od "dziękuję", czy "na zdrowie" i pomogą Ci wyjść cało z każdej kłopotliwej sytuacji.
Dobra rada: jeśli żadne z nich nie zadziała, sięgnij po tajną broń: Bozsik (boh-zhik).
9. Trzy rzeczy, których nigdy nie powinieneś próbować pomimo nacisków ze strony Węgrów:
túró rudi
chleb ze smalcem
Unicum
8. Przygotuj się na to, że będziesz pierwszym turystą, jakiego widziano w Budapeszcie.
Jeśli w kolejce do kasy w sklepie nie zrozumiesz instrukcji, możesz liczyć na komentarze w stylu "to idiota", albo "nie idiota, tylko głuchy".
Dobrym rozwiązaniem będzie zdobycie koszylki z napisem "Nie jestem ani idiotą, ani głuchym, jestem Portugalczykiem", najlepiej po porugalsku: Eu não sou nem estúpido nem surdo. Eu sou português.
7. Jazda taksówką jest surowo zabroniona.
Nie wiadaj do niej nigdy, w żadnych okolicznościach. W razie problemów dzwoń po pogotowie ratunkowe.
6. Zakupy to niebezpieczne pole minowe, zachowaj ostrożność.
W żadnym wypadku nie witaj się w obcym języku, w ogóle się nie odzywaj, aby się nie narazić na oskubanie.
Dobra rada: idąc na zakupy, nigdy nie zabieraj pieniędzy, wtedy unikniesz oskubania.
5. Jeśli już jeździsz na gapę.
W razie kontroli w żadnym wypadku nie udawaj obcokrajowca, bo robią to wszyscy Węgrzy. Lepiej zapłać, a jeśli nie masz pieniędzy (no bo przecież nie masz, bo inaczej nie jeździłbyś na gapę), zastosuj magiczne słowa z punktu 10.
[...]
1. Przyjeżdżając do Budapesztu, w żadnym wypadku nie możesz być czarnym, gejem lub obcokrajowcem.
W Budapeszcie żyją gościnni, przyjacielscy, serdeczni, tolerancyjni ludzie otwarci na nowości. Miej to na uwadze także wtedy, gdy z powodu Twojego koloru skóry, orientacji seksulanej lub po prostu faktu, że jesteś turystą, oszukają Cię w sklepie, zwyzywają na ulicy, wyrzucą z knajpy, albo po prostu pobiją. To jest Budapeszt. A jeśli teraz powiesz, że nic na to nie poradzisz, mam tylko jedno pytanie: a próbowałeś?? No właśnie.