Dwie strony offu, ale wracamy do Svidnika. W sobotę przeglądałem forum w nastroju frustracji i rezygnacji, aż odkopałem ten wątek. W niedzielę kwadrans po ósmej wsiedliśmy w samochód i po dwóch godzinach byliśmy przy kasie Aquaruthenia. Dwa baseny wewnętrzne oraz maczajka dla dzieci i chyba siedem saun, w tym tradycyjna fińska, oraz grota solna.
Kilka "miednic" na zewnątrz, tam też zjeżdżalnie i sztuczne fale. Dużo zieleni, niewydeptane trawniki, a ludzi - mało. Na początku w całym "areale" było może 20 osób, koło południa trochę przybyło, o pół do ósmej wieczorem zostaliśmy prawie sami.
Wodę ciepłą można znaleźć tylko na ścieżce doktora Kneippa.
Letnia jest w "koniczynce" pod dachem, chłodna - w tym drugim większym z bełkotkami, też pod dachem. Na zewnątrz - zimna i bardzo zimna. W pływackim dosłownie z przymusem zrobiłem jedną rundę tam i z powrotem. Dzieci się tym nie zrażały - korzystały ze zjeżdżalni i sztucznych fal. Posililiśmy się w bufecie na zewnątrz, były nawet metalowe sztućce w standardzie, bo plastikowych jakoś nie lubię.
Miejsce bardzo fajne i zadbane, czysta woda, kafelki, plastiki, bez pleśni i lepienia silikonem. Jedynie w oddalonych zakątkach terenu można znaleźć pakamery obłażące z farby, zardzewiałe żelastwo i kupkę gruzu - zupełnie mi to nie przeszkadzało. Obsługa życzliwa, wiele informacji po polsku. W d0mu byliśmy o 22:05 - udany dzień.
Kilka "miednic" na zewnątrz, tam też zjeżdżalnie i sztuczne fale. Dużo zieleni, niewydeptane trawniki, a ludzi - mało. Na początku w całym "areale" było może 20 osób, koło południa trochę przybyło, o pół do ósmej wieczorem zostaliśmy prawie sami.
Wodę ciepłą można znaleźć tylko na ścieżce doktora Kneippa.
Letnia jest w "koniczynce" pod dachem, chłodna - w tym drugim większym z bełkotkami, też pod dachem. Na zewnątrz - zimna i bardzo zimna. W pływackim dosłownie z przymusem zrobiłem jedną rundę tam i z powrotem. Dzieci się tym nie zrażały - korzystały ze zjeżdżalni i sztucznych fal. Posililiśmy się w bufecie na zewnątrz, były nawet metalowe sztućce w standardzie, bo plastikowych jakoś nie lubię.
Miejsce bardzo fajne i zadbane, czysta woda, kafelki, plastiki, bez pleśni i lepienia silikonem. Jedynie w oddalonych zakątkach terenu można znaleźć pakamery obłażące z farby, zardzewiałe żelastwo i kupkę gruzu - zupełnie mi to nie przeszkadzało. Obsługa życzliwa, wiele informacji po polsku. W d0mu byliśmy o 22:05 - udany dzień.