Witam. Zastanawiam się nad studiami prawniczymi. Za trzy miesiące zdaje maturę. Wiadomo, rozszerzona historia (którą się interesuję i wydaje mi się, że dobrze mi pójdzie ) i WOS (z którego jestem słabszy, ale może jakoś to będzie). Studiuje tutaj ktoś z Was prawo, i mógłby mi powiedzieć coś o tym ?
P.S Zdecydowałem się na to (jeśli się dostanę), ponieważ jestem na humanistycznym profilu (właściwie kończę już liceum), i matma mi nie podchodzi i jej pochodne. Wiem, że sytuacja w Polsce jest fatalna ze znalezieniem dobrej pracy. Wiem, że jedynie politechniki dają dobrą pracę (związane z maszynami itd.), a po humanistycznych nie ma co szukać. Co mnie interesuje? Interesuje mnie właśnie poznawanie regionów (bardzo lubię Tyrol, Włochy), i mógłbym tak wymieniać godzinami... Ale co miałbym np. po studiach ,,kultura śródziemnomorska"? No nic. Więc szkoda iść na takie coś. Interesuję się bardzo również historią. Ale pójdę na tą historię, i co potem - będę uczył w szkole? A jeśli nawet (brrrr., na myśl o szkole i pracy tam to mnie zbiera), to ile jest godzin historii, jedna - dwie? Więc historia też odpada (nad którą się długo zastanawiałem, bo wiedzę z niej mam jakąś tam, dopóki nauczycielka - znajoma - mnie nie oświeciła, żebym nawet na to nie szedł bo pracy nie będzie). Więc idę w ciemno, tzn. postaram się dostać na prawo. Wiem, że tutaj są klany, środowisko hermetyczne. Wiem, że są to ciężkie studia (aczkolwiek, przez to piszę tego posta, napiszcie jak jest na tych studiach), ale będę wiedział że studiuję coś z czego, coś BĘDĘ MIAŁ, i na pewno są lepsze perspektywy po prawie, niż po historii. Wychodzę z założenia, że niestety w moim przypadku nie da rady studiować czegoś co lubię, tylko to co daje mi jakąkolwiek przyszłość. Od razu mówię, że nie chciałbym być jakimś sędzią, adwokatem. Wolałbym coś w rodzaju specjalisty z jakimś prawem cywilnym, jakieś rozwody, coś takiego. Nikogo w rodzinie nie mam wpływowego i pleców też niestety nie mam, więc może być ciężko. Co o tym sądzicie?
Natomiast odnośnie sympatii do poznawania nowych kultur, krajów itd. to właśnie na następnych wakacjach zamierzam zrobić licencję pilota wycieczek
P.S Zdecydowałem się na to (jeśli się dostanę), ponieważ jestem na humanistycznym profilu (właściwie kończę już liceum), i matma mi nie podchodzi i jej pochodne. Wiem, że sytuacja w Polsce jest fatalna ze znalezieniem dobrej pracy. Wiem, że jedynie politechniki dają dobrą pracę (związane z maszynami itd.), a po humanistycznych nie ma co szukać. Co mnie interesuje? Interesuje mnie właśnie poznawanie regionów (bardzo lubię Tyrol, Włochy), i mógłbym tak wymieniać godzinami... Ale co miałbym np. po studiach ,,kultura śródziemnomorska"? No nic. Więc szkoda iść na takie coś. Interesuję się bardzo również historią. Ale pójdę na tą historię, i co potem - będę uczył w szkole? A jeśli nawet (brrrr., na myśl o szkole i pracy tam to mnie zbiera), to ile jest godzin historii, jedna - dwie? Więc historia też odpada (nad którą się długo zastanawiałem, bo wiedzę z niej mam jakąś tam, dopóki nauczycielka - znajoma - mnie nie oświeciła, żebym nawet na to nie szedł bo pracy nie będzie). Więc idę w ciemno, tzn. postaram się dostać na prawo. Wiem, że tutaj są klany, środowisko hermetyczne. Wiem, że są to ciężkie studia (aczkolwiek, przez to piszę tego posta, napiszcie jak jest na tych studiach), ale będę wiedział że studiuję coś z czego, coś BĘDĘ MIAŁ, i na pewno są lepsze perspektywy po prawie, niż po historii. Wychodzę z założenia, że niestety w moim przypadku nie da rady studiować czegoś co lubię, tylko to co daje mi jakąkolwiek przyszłość. Od razu mówię, że nie chciałbym być jakimś sędzią, adwokatem. Wolałbym coś w rodzaju specjalisty z jakimś prawem cywilnym, jakieś rozwody, coś takiego. Nikogo w rodzinie nie mam wpływowego i pleców też niestety nie mam, więc może być ciężko. Co o tym sądzicie?
Natomiast odnośnie sympatii do poznawania nowych kultur, krajów itd. to właśnie na następnych wakacjach zamierzam zrobić licencję pilota wycieczek