02-01-2016, 8:44
Na pociechę wszystkim zazdrośnikom (mam nadzieję, że nie są obrażalscy ), którzy kręcą się w codziennym kieracie (doskonale znam to uczucie ) informuję, że wczoraj było dość pochmurno, słońce pokazywało się jedynie chwilami. Kąpielisko otwarto o 14-tej, a my weszliśmy pierwsi dziesięć minut przed czasem, w basenach nie było dosłownie nikogo. A i później raczej nie było tłoku. W zewnętrznym basenie nie zważając na oficjalne zakazy goście raczą się szampanem z butelek i puszkowym piwem . Dwa gostki palą nawet papierosy , o tyle uciążliwie, że ustawili się po nawietrznej i spaleniznę czuć nawet na przeciwległym brzegu. Dym oczywiście ich nie zdradza wśród kłębów pary. Próbowałem, czy w świetle latarni uda mi się zobaczyć widmo Brockenu (swój cień na mgle), ale niestety. Zresztą nie chciało mi się daleko łazić w tym zimnie. Raz już widziałem to zjawisko, przynależne wysokim górom, w Bieszczadach.
Wychodzimy prawie ostatni, gdy już ochroniarze wyganiają o 20-tej. Oszroniony samochód wygląda jak rzeźba ze śniegu, w środku -6C. Bo w powietrzu jest wilgoć - atmosferyczna i te opary z basenu też pewnie dodają swoje. A dzień wcześniej, gdy wychodziliśmy o 14-tej (bo tak zamykają w Sylwestra zawsze) termometr leżący blisko podłogi pokazał +11C, tak silny był efekt szklarniowo-cieplarniany. Smugi kondensacyjne za samolotami były wtedy króciutkie - na parę długości samolotu - bo chyba i tam w górze jest sucho i kondensat momentalnie się rozprasza. Odmiany w życiu są konieczne, są właściwie jego istotą, ale ta akurat nie była najbardziej oczekiwaną.
Jak widać na zdjęciu, a pisałem już o tym w innym wątku - od półtora roku palmy w centralnym basenie już nie ma. W 2014 stała na trawniku, teraz i tam jej nie widzę, może umarzła? Więc jaki teraz tytuł sekwela? Poszukiwacze zaginionej palmy?
Wychodzimy prawie ostatni, gdy już ochroniarze wyganiają o 20-tej. Oszroniony samochód wygląda jak rzeźba ze śniegu, w środku -6C. Bo w powietrzu jest wilgoć - atmosferyczna i te opary z basenu też pewnie dodają swoje. A dzień wcześniej, gdy wychodziliśmy o 14-tej (bo tak zamykają w Sylwestra zawsze) termometr leżący blisko podłogi pokazał +11C, tak silny był efekt szklarniowo-cieplarniany. Smugi kondensacyjne za samolotami były wtedy króciutkie - na parę długości samolotu - bo chyba i tam w górze jest sucho i kondensat momentalnie się rozprasza. Odmiany w życiu są konieczne, są właściwie jego istotą, ale ta akurat nie była najbardziej oczekiwaną.
Jak widać na zdjęciu, a pisałem już o tym w innym wątku - od półtora roku palmy w centralnym basenie już nie ma. W 2014 stała na trawniku, teraz i tam jej nie widzę, może umarzła? Więc jaki teraz tytuł sekwela? Poszukiwacze zaginionej palmy?