Szalone lata osiemdziesąte
#1
Witam wszystkich zauroczonych do których i ja nałżę.
Początek lat 80-tyck pracowałem oficjalnie na kontrakcie w Budapeszcie .Zarobki były przyzwoite .Jedyną możliwością przechowywania forintów była lokata w OTP ( wtedy chyba rodzaj banku pocztowego- tak mi się wydaje) Rok temu pomny na miłość do miasta, ludzi i narodu BRATANKÓW postanowiłem zaszaleć i pojechać na kawę do Budapeszt /robię tak raz dwa razy do roku/- zabrałem- bo znalazłem w domu chyba 5 książeczek z jakimiś szczątkowymi końcówkami 50-250 ( Zdaje sobie sprawę ,że to śmiesznostka ale ile frajdy bym miał pijąc nawet 1/4 kawy za tamte ciężko zapracowane forinty) Tymczasem pani w tym samym lokalu gdzie zakładałem trzydzieści lat temu na Moricz ter zresztą lokaty na pytanie czy starczy mi na kawę powiedziała.......nem, dobra kawa zdrożała,na pytanie czy mogę zlikwidować książeczki , pani popatrzyła jak na przygłupa powiedziała swoje nem i popatrzyła jak na szybę.Powiedziałem Pani ,że i tak ją kocham,zapytała dlaczego . Odpowiedź mogła być tylko jedna......jestem polakiem....a co za tym idzie kocham wszystko co wydała ta ziemia. Była dziewczyna zdziwiona ,zmieszana ale dał się zaważyć na twarzy wysiłek umysłowy .Czy waszym zdaniem istnieje coś takiego jak ciągłość zobowiązań .
Odpowiedz
#2
Ja gdzieś tu opisałem przygodę z robakiem w sałatce, którego nie udało mi się reklamować, bo upłynął roczny termin ważności. No ale on tam był już przed upływem terminu, przecież nie urodził się w worku foliowym!
Za komuny miałem przez rodziców odłożone pieniądze na książeczce mieszkaniowej. Procenty były śmieszne, inflacja wielka, jednak gwarancja wkładu była solidna: bank refundował rzeczywisty koszt metra kwadratowego, jeśli ktoś wyręczył państwo i postanowił sam wybudować dom. Haczyk był w tym, że mając książeczkę nie można było nabyć działki, a nie mając działki traciło się prawo do rewaloryzacji, czyli błędne koło. Zmieszany
Parę lat temu obszedłem kilka banków, żeby wymienić 1000FT bez paska metalowego, ale w końcu się udało. Kwota nieduża, ale wcześniej najadłem się wstydu - gdy banknotem pozostałym z poprzednich wakacji chciałem zapłacić kelnerowi, pech chciał, że złożyłem go nieświadomie tak, że brak paska był niezauważalny. Kelner sprawdził i wytłumaczył mi, że ten banknot już nie jest w obiegu i że muszę go wymienić w banku (choć jemu pewnie poszłoby łatwiej, no ale cóż...).
Te forinty też pewnie są do odzyskania po kasacji w Sądzie Ostatecznym w Budapeszcie, ale czy warto? (Taki cytat z pisma skierowanego do sądu: Jak nie uzyskam sprawiedliwości w województwie, to odwołam się do Sądu Ostatecznego w Warszawie... Szeroki uśmiech )
Bo rozumiem, że bariery językowej nie było?
Mam nadzieję, że Kolega nie jest krewnym generała J. ?
[Obrazek: icon_cool.gif]
Odpowiedz
#3
No właśnie, to są takie smaczki.Jak to jest ? Niektóre społeczeństwa i kraje budzą w nas uczucia nazwałbym to ...obojętne.Węgrzy mimo szalonych barier językowych- są przez nas bardzo lubiani. Myślę że jest to podobny sposób ,,widzenia świata ''
Koligacje z Panem generałem J. -raczej nie. Jak mnie oświecił pewien człowiek biegły w temacie można by się dopatrzeć czegoś tam znacznie wcześniej. Co by to nie było kawa w Budapeszcie smakuje wyśmienicie a jeśli się tak zdarzy że jest pita w towarzystwie np. Pani będącej rdzenną mieszkanką Budapesztu to proszę wierzyć < szczęście może nie znać granic>
Odpowiedz
#4
Przepraszam za to pytanie o generała, ale podobno pieczętował się on właśnie ślepowronem. Oczko
Czy Kolega w tamtych czasach zdołał opanować węgierski w stopniu umożliwiającym rozmowę na codzienne tematy, czy jedynie igen, nem, jo napot? Taką informację można zamieścić w swoim profilu (węgierski: tak/nie).
Odpowiedz
#5
Pan Generał-zacznę od tego że ludzie którzy mu podlegali troch mi zaszkodzili - kiedyś myślałem że bardzo- może i dobrze się stało. Chodzi mi coś po głowie.......był jakiś skrót organizacji podległe
panu J. WRON coś takiego no i okulary ciemne p.Generała. Opozycja nazwała to to ślepowron .zastrzegam jest to moja interpretacja pradziejów.
Język BRATANKÓW , kiedyś mówiłem na zasadzie kaleko, dziś jest z pewnością tak jak napisałeś.
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości