Węgierska puszta
#1
Węgierska puszta. U madziarskich kowbojów.

[Obrazek: z4950417W.jpg]

Cytat:Nie trzeba wyjeżdżać za ocean, żeby zobaczyć Dziki Zachód.

W średniowieczu obszar dzisiejszej puszty (północno-wschodnia część Węgier) porastał gęsty las, w którym znajdowało się wiele maleńkich osad. Ludność prowadziła osiadły tryb życia, zajmując się uprawą ziemi i hodowlą. Spokój tych stron zakłócił najazd turecki w 1526 r., a przez kolejne 150 lat przez pusztę przeszło wiele wojen, które zmusiły osadników do ucieczki. Niegdyś ludna okolica zaczęła świecić pustkami. Opór najeźdźcy stawili hajducy, których na początku XVII w. sprowadził na te tereny książę transylwański István Bocskai. Otrzymali od niego ziemię, którą do dziś nazywa się Hajdusag (wiele miejscowych nazw zaczyna się na hajdu). Odwaga hajduków, nieustraszonych hodowców bydła, sprawiła, że w zreorganizowanej przez Stefana Batorego armii tym terminem określano szeregowca piechoty węgierskiej.

Turcy rozpoczęli systematyczny wyrąb drzew, aby hajducy nie mogli się chronić w gęstych lasach puszty. Teren opustoszał jeszcze bardziej, stał się bagnisty i dziki. Zapuszczali się tu jedynie pasterze świń i bydła, zbiegli chłopi i wyjęci spod prawa opryszkowie. Wówczas do tego obszaru przylgnęła nazwa "puszta", czyli opuszczona, niegościnna. Wśród okolicznej ludności, która i tak rzadko ją odwiedzała, budziła największą grozę.

***

W XIX w. puszta stała się węgierskim Dzikim Zachodem, symbolem madziarskiego życia. Po regulacji Cisy gleba zaczęła porastać trawą, utworzyły się łąki, dzięki czemu stała się możliwa hodowla zwierząt na większą skalę. Szybko znalazła się w rękach wielkich posiadaczy ziemskich, których stada wypasali najmowani pasterze. Pusztańskimi kowbojami stali się tzw. i>csikosi, których status różnił się w zależności od wypasanych przez nich zwierząt. Na szczycie hierarchii stali hodowcy koni, następnie bydła i owiec, a na samym dole - pastusi świń. W tym okrutnym świecie mężczyzn głównymi aktorami byli wspomniani csikosi, przedstawiciele prawa, banici i Cyganie. Na początku XX w. wraz z wprowadzeniem do puszty rolnictwa romantyczny obraz życia pasterzy zaczął odchodzić w przeszłość.

Ze 150 tys. ha puszty wydzielono 55 tys., które stanowią obecnie Park Narodowy Hortobagy. Na jego terenie zachowano step i wioski w niezmienionym stanie - tworzą one rodzaj skansenu, który można zwiedzać pieszo, rowerem, konno. Do atrakcji puszty należy zjawisko fatamorgany występujące najczęściej w okolicy wioski Cserpes. Zwiedzający często widzą miraże przedstawiające gęsty las, osady lub jezioro. Sercem parku jest miasteczko Hortobagy (ok. 170 km na wschód od Budapesztu), które powstało na przecięciu szlaków komunikacyjnych. W dawnych czasach hajducy i csikosi zawsze zatrzymywali się na postój w jednym miejscu. W 1681 r. stanęła tam Csarda Hortobagy (csarda - oberża), potem systematycznie powiększana. W 1833 r. powstało nowe skrzydło, a wokół karczmy zaczęła wyrastać osada.

Obecnie w Hortobagy jest wiele hoteli i pensjonatów, w których pracuje miejscowa ludność. W dawnej oberży można spróbować wspaniałych węgierskich potraw (np. gulyas leves, czyli zupy gulaszowej), natomiast w powozowni - dzisiaj Muzeum Pasterstwa - obejrzeć wystawę poświęconą życiu csikosów. Tuż obok znajduje się dziewięcioprzęsłowy most z lat 1820-30, łączący brzegi rzeki Hortobagyi, zaprojektowany przez Ferenca Povolnyego, najdłuższy tego typu na Węgrzech - ma 167 m. Motyw tego mostu jest bardzo popularny w węgierskim malarstwie, na początku XX w. malował go m.in. Tivadar Kosztka Csontváry, a współcześnie Erzsébet Kómoczi. W Dniu św. Stefana (20 sierpnia) odbywa się na nim doroczny jarmark folklorystyczny, ale wszystkie pamiątki pasterskie - od owczych dzwonków po baty - można też kupić w centrum folklorystyczno-rzemieślniczym, niedaleko karczmy Csarda.

***

Główną atrakcją puszty jest ona sama. Z Hortobagy wychodzi kilkanaście szlaków turystycznych, na ich przejście można przeznaczyć nawet kilka dni. Jedną z większych atrakcji są także konne przejażdżki - jeździectwo jest popularne i wspaniale promowane na całych Węgrzech. Dookoła Hortobagy znajduje się mnóstwo ośrodków oferujących jazdy w teren (godzina 2500-4500 forintów, czyli 40-70 zł). Szlaki konnych wypraw prowadzą często przez opuszczone osady csikosów, w których można poczuć romantyczny powiew przeszłości.

Bardzo popularne na terenie parku jest także safari - przejażdżki wozami po puszcie. Za kilkadziesiąt złotych (2200 forintów, ulgowy 1200) można wybrać się na trwającą dwie, trzy godziny wyprawę w świat csikosów. Jest to przegląd wszystkich ich zajęć - hodowli bydła, koni, owiec, świń itd. Jest ferma z owcami, ze świniami, gdzieś na łące pasą się konie i krowy. Można obejrzeć tradycyjną zabudowę, fotografować zwierzęta. Csikosi pracują na zmiany, doglądając zwierząt. Czasem turyści biorą udział w oprawianiu zabitej owcy lub poskramianiu stada wołów, które się akurat zbuntowały. Ważnym elementem takich wycieczek jest także pokaz ujeżdżania koni, podczas którego ubrani w tradycyjną odzież csikosi wykonują różnorodne akrobacje, strzelając przy tym z batów. Ale najważniejsza jest przyroda - ciągnące się w nieskończoność łąki żółtych, suchych burzanów i majaczące na linii horyzontu żurawie u studni.

***

Niedaleko Hortobagy (40 km) leży Debreczyn, trzecie co do wielkości miasto Węgier, które powstało w XIII w. z połączenia czterech wiosek. Na jego rozwój największy wpływ miało położenie na przecięciu głównych szlaków kupieckich oraz fakt, że nie było nigdy okupowane przez Turków i miało status wolnego miasta. Znane są także związki Debreczyna z Polską. Miejscowi kupcy utrzymywali w Krakowie stałe przedstawicielstwo, a młodzież kształciła się na Uniwersytecie Jagiellońskim. Do miasta przylgnęła nazwa "kalwiński Rzym" - za sprawą założonego w 1538 r. kolegium, które jako pierwsza uczelnia wyższa wprowadziło węgierski jako język wykładowy. O reformatorskiej przeszłości świadczą także dwie świątynie kalwińskie: "mała", zbudowana w XVII w. i "duża", XIX-wieczna, z piękną elewacją frontową z dwoma symetrycznymi wieżami. W 1849 r. w tym właśnie kościele węgierski bohater narodowy Lajos Kossuth ogłosił detronizację Habsburgów i Deklarację Niepodległości. Nieprzypadkowo w 1944 r. zebrało się tu Zgromadzenie Narodowe, aby powołać pierwszy "demokratyczny" rząd w historii ludowych Węgier. Obecnie Debreczyn jest miastem uniwersyteckim, posiada jedną z największych w kraju bibliotek, założoną jeszcze w XVI w. Do atrakcji regionu należą lecznicze kąpieliska termalne, łagodzące bóle reumatyczne i artretyczne.

Dojazd: Hortobagy leży ok. 280 km od granicy polsko-słowackiej. Przez Park Narodowy Hortobagy przechodzi linia kolejowa Debreczyn - Tiszafured (w Hortobagy jest stacja kolejowa).

Ceny: obiad z alkoholem - od 30 zł; noclegi - pokój dwuosobowy w hotelu - od 150 zł, w kwaterze prywatnej - od 50 zł

100 forintów = 1,45 zł

Za: gazeta.pl
Masz własną stronę internetową? Pomóż promować Forum Węgierskie!
Odpowiedz
#2
Wspaniały opis, gratulacje. Teraz mam kolejne postanowienie- jeszcze w tym roku koniecznie wybrać się w to miejsce. Wygląda wszystko bardzo zachęcająco. Ceny noclegów też nie są wysokie, więc myślę, że warto się tam wybrać Uśmiech
Odpowiedz
#3
(01-02-2012, 0:18)Edin napisał(a): Wspaniały opis, gratulacje. Teraz mam kolejne postanowienie- jeszcze w tym roku koniecznie wybrać się w to miejsce. Wygląda wszystko bardzo zachęcająco. Ceny noclegów też nie są wysokie, więc myślę, że warto się tam wybrać Uśmiech

Witajcie, ja też w sprawie Puszty.
Będę parę dni na Węgrzech między innym po to żeby zobaczyć Pusztę. Czy ktoś z forumowiczów mógłby się podzielić swoimi wrazeniami i obserwcjami z takiej wycieczki. Gdzie pojechać, za co warto zapłacić, itp.
Odpowiedz
#4
Puszta niestety jeszcze wciąż przede mną. Nie miałem okazji jeszcze tam dotrzeć. Przejeżdżałem co prawda kiedyś samochodem, ale nie było okazji się zatrzymać i rozejrzeć trochę. Myślę, że warto przeczytać ten wpis na blogu Jeża.

PS. Witamy na forum! Uśmiech
Masz własną stronę internetową? Pomóż promować Forum Węgierskie!
Odpowiedz
#5
Ja trochę OT, ale związane z pusztą.

Też nie byłem jeszcze w (czy na?) Puszcie, chociaż co roku jestem w jej pobliżu. Trochę chyba jest to związane z lekturami i filmami, w których puszta jako tło zdarzeń się pojawiała. Sporo czytałem literatury węgierskiej, która była swego rodzaju rozliczeniem z węgierskimi latami 50-tymi, bardziej jeszcze było wyraźne (wiadomo obraz jest bardziej sugestywny od opisu literackiego) w filmach szczególnie Miklosa Jancso, ale i Karoly Makka. Wszędzie tam puszta była w swoim bezkresie taka smutna, a nawet przygnębiająca. Mam kupione przed kilku laty DVD z filmem pokazującym atrakcje turystyczne Węgier i tam fragment o puszcie jest przedstawiony w kontekście "kowbojów wschodu", tymczasem na filmach Jancso na tle pusztańskich krajobrazów w szarociemnych tonacjach dzieją się rzeczy przykre: jakieś obozy pracy, samotne ucieczki, strażnicy z psami, itp.
Wiem, że to moje subiektywne odczucia, ale prawdopodobnie to także sprawia, że jeszcze puszty nie odwiedziłem.

Jeszcze raz sorry za OT. Mam nadzieję, że nikogo do puszty nie zniechęciłem.
Odpowiedz
#6
(30-06-2012, 20:13)fvg napisał(a): Puszta niestety jeszcze wciąż przede mną. Nie miałem okazji jeszcze tam dotrzeć. Przejeżdżałem co prawda kiedyś samochodem, ale nie było okazji się zatrzymać i rozejrzeć trochę. Myślę, że warto przeczytać ten wpis na blogu Jeża.

PS. Witamy na forum! Uśmiech

Witam
Byłem w Hortobagy. Jak opanuję wklejanie fotek to pokażę uroki puszty.
Pozdrawiam
Odpowiedz
#7
(26-07-2012, 14:27)Smorodina napisał(a): Witam
Byłem w Hortobagy. Jak opanuję wklejanie fotek to pokażę uroki puszty.
Pozdrawiam

Nic trudnego. Tutaj masz poradnik. Czekamy na zdjęcia Uśmiech
Masz własną stronę internetową? Pomóż promować Forum Węgierskie!
Odpowiedz
#8
Ja byłem na Puszcie jakieś dwa tygodnie temu, zaliczyłem oczywiście również słynne Hortobágy. Dla mnie Puszta to dwa pierwsze skojarzenia: słoneczniki po horyzont i zawód spowodowany dziewięcioprzęsłowym mostem, który dla Węgrów jest niemalże święty :-)
Jadąc kiedyś z Puszty w kierunku Szegedu musiałem non stop mówić do kierowcy, bowiem monotonny krajobraz powodował u niego uczucie senności...
Ale oczywiście miejsce ma swój urok, ja bardzo lubię stojące przy drodze budki/wiaty/balkony dla ornitologów/myśliwych/turystów z których można zobaczyć płaską przestrzeń aż po horyzont.
Pamiętajmy, że z Puszty niedaleko do rejonu jeziora Cisa, które jest naprawdę fajne no i koniecznie zaopatrzmy się w aparat, bo mimo jednostajnego krajobrazu jest to rezerwat ptaków, których możemy spotkać wiele!
No i zgadzam sie z Andraszem, Puszta jest ważna dla Węgrów a jej popularność była największa chyba w czasach Petőfiego, który przeciez tez tam tworzyl (słynny wiersz "A puszta, télen")...no i polecam obejrzeć wspomniane filmy...
Wrzucam parę fotek, może nie pokazują wiele, ale następnym razem postaram się zrobić więcej "pod forum" :-)!

[Obrazek: 2llm4j9.jpg]
[Obrazek: 1r3gj6.jpg]
[Obrazek: vqpm6h.jpg]
[Obrazek: 2aj7rer.jpg]
[Obrazek: xg5qq.jpg]
[Obrazek: fnftx4.jpg]
[Obrazek: 2hmhiqa.jpg]
[Obrazek: 2mr7ec9.jpg]
[Obrazek: yh2ck.jpg]
[Obrazek: 2q21nhz.jpg]
Odpowiedz
#9
Byłem w Hortobágy i Máta tylko raz (2008) i było to połączone z przejażdżką po puszcie. Jest to dla mnie magiczna kraina. Z Máta widać Góry Bukowe, jakby były tuż obok. Moja żona była tam już wcześniej - ok. 1997 - i stwierdziła, że wtedy przejazd bryczkami po puszcie miał więcej atrakcji. Ja się żadnych dodatkowych atrakcji nie spodziewałem, spodziewałem się, że będzie "pusto". Chciałbym w przyszłości bardziej zwiedzić ten region, łącznie z Tiszafüred i basenami w Berekfürdo. Dopiero niedawno skojarzyłem, że niedaleko słynnego mostu w Hortobágy kręcono scenę filmu "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz", gdzie "teherautó" wyrywa słup. W Hortobágy jest małe zoo i wieża widokowa. Przypuszczam, że musi być ciekawie przyjechać na pusztę bezpośrednio z Hajdúszoboszló - nieprzebrane tłumy i pustka. Ale, jak pisze andras, jakiś smutek tam jest. To dobrze, na Ibizę się nie wybieram Uśmiech .
Odpowiedz
#10
A ja nie dojechałem do Puszty. Planowałem zobaczyć jej zachodni kraniec koło Kecskemet, wracając z wypadu nad Adriatyk ale rodzina już miała dość zwiedzania. Zresztą ja trochę też. Zobaczyliśmy kawałek wschodnich Włoch koło Triestu, jaskinię Postojną w Słowenii i rejon Splitu, Szybenika i Zadaru w Chorwacji.
Z atrakcji węgierskich pozostało jedynie tradycyjnie tankowanie WinoWinoWino
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 7 gości