Byłem w sobotę na Międzynarodowych Dniach Wina w Jaśle. Nazwa szumna, ale faktycznie, było kilka narodów - odbyło się to w ramach Dni Kultury Wyszehradzkiej. Liczyłem naiwnie, że organizatorzy zrezygnują z durnego pomysłu pobierania opłaty za wstęp do namiotu ( albo w ogóle ustawiania namiotu) - tak się nie stało. Cena - 15zł za wstęp jednorazowy, 25zł - za możliwość powrotu danego dnia, 5zł za kieliszek (ładny), 5 zł za wstęp dziecka (!!!!!). W środku dość duszno, nie było gdzie usiąść. Dobrze, że chociaż przed wejściem napisano, jacy winiarze są w środku. Stwierdziłem, że: 1) raz warto spróbować, by mieć porównanie; 2) w środku byli winiarze z Węgier .
Wrażenia? Nie uwierzycie - wina zagraniczne generalnie zdeklasowały polskie . Poza tym - Polacy dawkowali swoje trunki, jak aptekarze odmierzający lekarstwo - parę kropli, byle nie przesadzić, a Słowacy czy Węgrzy - mieli gest czy może raczej przekonanie o wartości swojego produktu. W dodatku polskie wina były - generalnie - znacznie droższe (30, 40 a nawet ponad 100 zł).
Wśród wystawiających - Götz Pincészet, ale, niestety, bez Ildikó Götz - miss węgierskiego winiarstwa .
Wśród wystawiających - polska firma specjalizująca się w produkcji - nie bójmy się tego słowa - jaboli (nie wymieniono jej na dniwina.pl!!!), która zaproponowała wina z różnych krajów, które sprzedaje w Polsce - zapewne niezłej jakości (ale gdy widzę napis: "butelkowane w Polsce" - odstawiam na półkę).
Nabyłem tam najlepsze wytrawne Tokaj Szamorodni , jakie dotąd piłem (z Sárospatak) oraz wino półwytrawne czerwone wino Węgrzyn firmy z Sanoka (ale wino z winnicy węgierskiej).
Mam porównanie z Debrecenem, gdzie kilkanaście dni temu odbył się Borkárneval.
Tam trzeba było zapłacić - rozsądne pieniądze - za każde wino z osobna. Tam impreza odbyła się w pięknym parku, a nie w dusznym namiocie! Tam też były koncerty - można było ich posłuchać na ławce, sącząc wino - w jasielskim namiocie kiepsko było słychać to, co działo się na scenie.
Być może moje oczekiwania były zbyt wysokie - spodziewałem się większej ilości winiarzy, dużo lepszej jakości polskich win, których zapewne nie zobaczę w sklepie przez najbliższe 10 lat. Impreza pokazała, że Polacy są niesamowicie chciwi (opłata za namiot to coś w stylu opłaty za bramkę na autostradzie).
Jeśli tak ma wyglądać święto wina w tym kraju - nie róbcie tego po raz ósmy!
Wrażenia? Nie uwierzycie - wina zagraniczne generalnie zdeklasowały polskie . Poza tym - Polacy dawkowali swoje trunki, jak aptekarze odmierzający lekarstwo - parę kropli, byle nie przesadzić, a Słowacy czy Węgrzy - mieli gest czy może raczej przekonanie o wartości swojego produktu. W dodatku polskie wina były - generalnie - znacznie droższe (30, 40 a nawet ponad 100 zł).
Wśród wystawiających - Götz Pincészet, ale, niestety, bez Ildikó Götz - miss węgierskiego winiarstwa .
Wśród wystawiających - polska firma specjalizująca się w produkcji - nie bójmy się tego słowa - jaboli (nie wymieniono jej na dniwina.pl!!!), która zaproponowała wina z różnych krajów, które sprzedaje w Polsce - zapewne niezłej jakości (ale gdy widzę napis: "butelkowane w Polsce" - odstawiam na półkę).
Nabyłem tam najlepsze wytrawne Tokaj Szamorodni , jakie dotąd piłem (z Sárospatak) oraz wino półwytrawne czerwone wino Węgrzyn firmy z Sanoka (ale wino z winnicy węgierskiej).
Mam porównanie z Debrecenem, gdzie kilkanaście dni temu odbył się Borkárneval.
Tam trzeba było zapłacić - rozsądne pieniądze - za każde wino z osobna. Tam impreza odbyła się w pięknym parku, a nie w dusznym namiocie! Tam też były koncerty - można było ich posłuchać na ławce, sącząc wino - w jasielskim namiocie kiepsko było słychać to, co działo się na scenie.
Być może moje oczekiwania były zbyt wysokie - spodziewałem się większej ilości winiarzy, dużo lepszej jakości polskich win, których zapewne nie zobaczę w sklepie przez najbliższe 10 lat. Impreza pokazała, że Polacy są niesamowicie chciwi (opłata za namiot to coś w stylu opłaty za bramkę na autostradzie).
Jeśli tak ma wyglądać święto wina w tym kraju - nie róbcie tego po raz ósmy!