W związku z tym iż Zalakoros jest od Polski jednak daleko, "naszych " jest tam mniej. Jednak nam od kilku lat udaje się tu bywać. Jest to nasza przerwa w drodze do Chorwacji i z powrotem. W ubiegłym roku teren przylegający do basenów, dzięki budowie kolejnego hotelu nabrał blasku. Dobrze też wygląda powstałe jeziorko termalne gdzie można wieczorami pospacerować. Jest też wieża do zjazdów na sucho Co do samych basenów, pierwsze określenie jakie przychodzi do głowy to rozległy teren. Nawet przy dużej ilości ludzi można znaleźć spokojniejsze miejsce. Nieźle zaprojektowany teren pod względem rozdziału zabawy i wypoczynku. Strefa zabawy, zjeżdżalnie dość oddalona od miejsc relaksu w wodzie termalnej. I tu rewelacja dla ceniących spokój, wody te nie są dostępne dla dzieci. Ratownicy tego pilnują!! Nawet gdy jakaś nawiedzona mamusia próbuje wejść ze swym rozdartym dzieckiem, zostaje miło acz stanowczo wyproszona. Ale jak napisałem strefa zabawy okazała, do tego kilka miejsc zabawowych typu kręcące się pojazdy ;-))
Gastronomia na duży plus. W jednym z barów nawet pogacze, retesze pieczone co dzień rano na miejscu o langoszach nie wspomnę bo zaraz się ślinię ;-). Świeżutkie, polecamy na śniadania. Wino w cenach bardzo węgierskich ;-)
Warto skrócić np pobyt na wybrzeżu chorwackim i drogę do Polski podzielić na pół.
Gastronomia na duży plus. W jednym z barów nawet pogacze, retesze pieczone co dzień rano na miejscu o langoszach nie wspomnę bo zaraz się ślinię ;-). Świeżutkie, polecamy na śniadania. Wino w cenach bardzo węgierskich ;-)
Warto skrócić np pobyt na wybrzeżu chorwackim i drogę do Polski podzielić na pół.