27-01-2016, 10:11
Co do koczowania to wg mnie jest to styl życia. Ktoś tak kocha Budapeszt, że za wszelką cenę będzie w nim mieszkał. Bo na prowincji z pewnością tak samo jak u nas jest mnóstwo pustostanów, wymarłe wioski, gotowy dach nad głową, a gdyby tak jeszcze wstawić szyby albo chociaż dyktę w okna, to już byłoby pięknie... Ale tam nie da się nic użebrać, trzeba by się zająć pracą najemną, a nie każdy ma do tego serce. Więc lepiej ubrać rękawiczki bez palców i wyciągnąć dłoń do przechodniów na Centralnym albo na przystanku Hev...