16-02-2014, 10:30
W sklepach niemal instynktownie sięgam po "Szent Istvan Korona", pewny, ze w kraju wina nie można imieniem świętego króla nazwać byle sikacza.
A co do zdjęć - pewnie w tym przypadku mogłyby być problemy, ale czasem stosuję taki oto sposób np. w jaskiniach słowackich, gdzie bilet dla aparatu kosztuje więcej, niż dla człowieka. W pierwszej interesującej scenerii pstrykam trzy zdjęcia, a gdy przewodniczka krzyczy, że nie wolno - przepraszam i chowam aparat. Kliszy raczej nie odbierają.
A co do zdjęć - pewnie w tym przypadku mogłyby być problemy, ale czasem stosuję taki oto sposób np. w jaskiniach słowackich, gdzie bilet dla aparatu kosztuje więcej, niż dla człowieka. W pierwszej interesującej scenerii pstrykam trzy zdjęcia, a gdy przewodniczka krzyczy, że nie wolno - przepraszam i chowam aparat. Kliszy raczej nie odbierają.