Widzisz, nikt lepiej od Ciebie nie wie co lubisz.
Ja w muzeum "techniki wiejskiej" w Mezokovest spędziłem z 5 godzin albo i więcej i mam poczucie niesprawiedliwości dziejowej, że wychodzę a jeszcze tyle do obejrzenia.
Na zamku w Egerze byłem iks razy, a muzea tam, tak tylko pobieżnie liznąłem.
Znowóż pół dnia siedziałem w Liceum w Egerze, też tak piąte przez dziesiąte zobaczyłem, trzeba wrócić. Uwaga, świetna panorama z tarasu na szczycie!
Jak już będziesz w Szepasszony volgy to spróbuj upolować wejście do zabytkowej XVIII.wiecznej piwnicy na Tulipan utca. Ona jest udostepniana, ale nieregularnie bo jest jakby przy okazji interesu, który prowadzi jej właściciel. W niej włąśnei poczułęm się jak w wehikule czasu. Jak Ci się nie uda, to chociaż wejdź do piwnicy w "głównej części" Hagymasi pince (numer sobie wyguglaj). Dlaczego? jest obszerna, wina przyzwoite i choć "nowoczesna" to mają coś w rodzaju ekspozycji muzealnej, bardzo treściwej i z kilkudziesięcioletnimi winami
Ja ich lubię jeszcze z tego powodu, że nieźle mówią po polsku, przy najmniej w sprawach winnych. No i noszą koszulki "Nagy Magyarorszag" aczkolwiek to juz sprawa polityczna
Wracając do Mezokovest to tam sa cudowne warsztaciki rękodzielnicze do zwiedzania, w zasadzie w prywatnych zabytkowych chałupach, aczkolwiek ja miałem z tym taki kłopot, że oni tylko po węgiersku, więc można się tylko pouśmiechać, wymieniwszy elementarne grzeczności i tyle.
OK, kończę już bo się rozgadałem
Miłego wypoczynku życzę
pzdr.