Liczba postów: 769
Liczba wątków: 22
Dołączył: 31.01.2014
Reputacja:
271
19-10-2016, 21:55
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-10-2016, 21:58 przez Pudelek.)
Rumunia powiadasz? Hmm, poza jedną wsią, gdzie co prawda była knajpa i trzy sklepy, ale nie restauracja, to w żadnym miejscu gdzie się zatrzymywaliśmy nie było z jedzeniem problemu (czasem trzeba było trochę poszukać). Po drodze także co jakiś czas było miejsce z żarełkiem, choć może ciut mniej niż na Węgrzech.
O braku sklepów to w ogóle nie będę się wypowiadał, bo to chyba inna Rumunia była. Owszem, w takiej Bułgarii to jest problem, ale nie u Rumunów.
Ja z kolei w węgierskiej miejscowości Nyirbator, czyli tam gdzie kompleks basenów, o godzinie 20-tej w sobotę nie znalazłem już otwartego lokalu, została tylko spelunka.
Liczba postów: 5
Liczba wątków: 1
Dołączył: 04.08.2016
Reputacja:
3
19-10-2016, 23:27
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-10-2016, 23:28 przez adamis.)
(19-10-2016, 19:20)makgajwer napisał(a): Ja np. uwielbiam sztrucle (z makiem, jabłkami czy serem), które kiedyś t.j. 15-20 lat temu można było kupić wszędzie nawet w zapyziałej piekarni na wsi. Teraz konia z rzędu temu, kto jest w stanie nawet w dużym mieście to zdobyć. Oczywiście są "podróby" t.j.nie w cienkim cieście francuskim tylko z grubą bułczaną warstwą a to lipa straszna. Na szczęście w tym spędziliśmy 2 dni w Morahalom na południu Węgier, gdzie jest Reteshaz https://www.facebook.com/morahalmi.reteshaz.like/ (dom sztrucli), gdzie można kupić kilkanaście rodzajów tradycyjnie wyrabianych, ręcznie sztrucli.
Ooooooo!!! Dzięki wielkie! Za co? Ano za to, że przypomniałeś mi najwspanialsze doznanie kulinarne od lat. Natknęliśmy się, gdzieś w połowie drogo z Kazincbarcika do Eger, na jakąś dość mocno obleganą turystycznie miejscowość. Na widok budki z langoszami gwałtownie zahamowałem. Tyle ich szukaliśmy! Dobrze, że nikt mi nie siedział na zderzaku.
Po spałaszowaniu langoszy zwróciliśmy uwagę na budkę obok, pod którą stała kilkunastoosobowa kolejka. Ustawiliśmy się w niej, jeszcze nie wiedząc za bardzo co tam serwują, ale zachęcił nas widok pałaszujących kupione tam jakby ciastka klientów. Stojąc w kolejce, przez dużą szybę widzieliśmy jak pani układa gatunkowo różne dobroci w rzędach na ogromnym, rozwałkowanym cieniutko cieście. Twaróg, mak, brzoskwinie, śliwki i orzechy. Potem zwija sprytnie (za pomocą obrusa!) wszystko jak naleśnik, kroi wg. smaków i do piekarnika. Dość szybko to się tam piecze i ciepłe jest krojone na porcjie i sprzedawane. Obawiałem się jak ja wyjaśnię sprzedawczyni, które z tych ciastek chcę nabyć. Coś do mnie nawijała po węgiersku, ale zastosowałem sprawdzony sposób. Jedno słowo w takich sytuacjach zmienia rozmowę - "lengyel". I tu sprzedawczyni mnie zaskoczyła. Ze ściany zdjęła zafoliowaną kartkę A-4 a tam, przy odpowiednich flagach, w różnych językach były opisane owe cacuszka kulinarne . Wybraliśmy kilka rodzajów, a potem....., potem to już tylko raj w gębie!
Mniemam, że natknęliśmy się właśnie na owe opisane przez ciebie prawdziwe, tradycyjne sztrucle. Czy tak?
To jest wybitnie pyszne! Teraz, kiedy wiemy, co to jest żona spróbuje zrobić je w domu. Może się uda.
Liczba postów: 6,295
Liczba wątków: 11
Dołączył: 21.06.2013
Reputacja:
2,582
(19-10-2016, 23:27)adamis napisał(a): ... Wybraliśmy kilka rodzajów, a potem....., potem to już tylko raj w gębie!
Mniemam, że natknęliśmy się właśnie na owe opisane przez ciebie prawdziwe, tradycyjne sztrucle. Czy tak?
To jest wybitnie pyszne! Teraz, kiedy wiemy, co to jest żona spróbuje zrobić je w domu. Może się uda.
Rétes (niem. Strudel) to ciasto deserowe z nadzieniem. Dzięki technice zwijania ciasto staje się wielowarstwowym. Posypywane jest cukrem pudrem, w wielu regionach do posypki dodaje się odrobinę cynamonu.
Najsmaczniejsze na gorąco.
Składniki: mąka, jajka, masło lub smalec, oliwa, cukier, odrobinka octu i soli.
Nadzienie: Ser biały, orzechy włoskie, mak, rodzynki, wiśnie, brzoskwinie, skórka z cytryny...
Liczba postów: 187
Liczba wątków: 1
Dołączył: 16.10.2013
Reputacja:
89
@adamis: takie ciasto można w domu zrobić, ale jest bardzo pracochłonne. Kiedyś w Piotrze i Pawle można było kupić mrożone, nazywa się ciasto filo, chociaż nie jest to samo co węgierskie "retes lap", które zawsze przywożę z Węgier i kupuję w Spar, gdzie jest dobrej jakości.
W ubiegłym roku w poszukiwaniu prawdziwych strucli zrobiliśmy na rowerach ok. 60 km wzdłuż Balatonu i niestety nigdzie nie mogliśmy kupić takich prawdziwych.
Podobnie sprawa ma się z tradycyjnymi pogaczami (po węgiersku pogacsa) http://www.mindmegette.hu/egyszeru-sajto...csa.recept http://turkusowakropka.com/wp/wegierskie-pogacze/ , które coraz trudniej kupić t.j. te prawdziwe. Chwytając od góry powinny się rozwarstwiać, albowiem składają się z paru warstw ciasta.
Dawno, dawno temu można było wszędzie kupić prawdziwe pogacze a dziś praktycznie na wymarciu albowiem to co jest w sklepach tylko z zewnątrz je przypomina a w środku klasyczna buła. W fornetti też są dostepne ale to jedynie namiastka tych prawdziwych. Pagacze są fajna zakąską pod piwo czy wino. Najlepsze są serowe chociaż te ze skwarkami też mają swój niepowtarzalny smak, ale niektórzy ich nie lubią, ponieważ są pieprzne.
|