(26-02-2013, 23:31)Kamjon napisał(a): To ja trochę fermentu zrobię: dlaczego powinienem wybrać HelkaTours?
Dla mnie sprawą najistotniejszą, jak zakładałam HelkęTours z moim węgierskim wspólnikiem, była kwestia rozliczeń. Bo ja tam Węgrów mogę kochać, ale nie dam im przecież zarabiać na Polakach. Paranoicznie to brzmi, bo przecież mieszkam w Siófok i tu płacę podatki, ale Polką byłam, jestem i będę. A zatem dymać to my, ale nie nas!
Sprawa okazała się łatwiejsza niż przypuszczałam. Właściciel noclegu, jak chce z nami współpracować, daje nam opis i zdjęcia. Ja to tłumaczę na polski i wrzucamy na stronę. Nie płaci nic - darmowa reklama, zero ryzyka! Do czasu, aż ktoś nie zechce dokonać rezerwacji za naszym pośrednictwem. Wtedy nasz klient płaci tyle, ile zapłaciłby "z ulicy". A nam właściciel "odpala działkę" za to, że podesłaliśmy mu klientów. HelkaTours zarabia zatem na Węgrach, chcących sprzedać swoje usługi, a nie na Polakach.
W dodatku mamy konto w Polsce w banku BZ WBK, płaci się w złotówkach, więc nie ma żadnych kosztów przelewów zagranicznych. Nie trzeba też mieć karty kredytowej, by potwierdzić swą wiarygodność. Dla wielu osób, zwłaszcza gorzej uposażonych, to ogromne udogodnienie i często niepowtarzalna szansa na tanie zagraniczne wakacje.
Druga sprawa - może dla mnie zbyt oczywista, ale często wspominana przez naszych gości - to że jestem na miejscu, znam język i pełnię funkcję rezydenta, będąc do dyspozycji pod telefonem w zasadzie non-stop (no chyba że mam randkę
). Cenią to bardzo osoby podróżujące z małymi dziećmi - oby nie było trzeba, ale zawsze się człowiek pewniej czuje, że ktoś mu pomoże. Jasne, mieszkam w Siófok, ale jak ktoś jest w Egerze i mu się popsuje samochód, to ja dzwonię do swojego mechanika, on mi poleca tani warsztat i ja tam kieruję klientów. To przykład z głowy, ale jakby Węgrowi wypoczywającemu na Mazurach popsuł się samochód, to umiałabym mu pomóc, chociaż jestem warszawianką.
Hm, czemu HelkaTours?... To w sumie dobre pytanie, które mnie samą skłoniło do zastanowienia się. Tak ja, jak i mój węgierski wspólnik, bardzo lubimy podróżować. Ja trochę też już "przesiąkłam" tymi Węgrami. Myślę, że jak się coś robi z głową i z pasją, to to czuć na kilometr. Jak mnie ktoś zapyta o cenę bułki, to powiem (19 Ft), bo dziś byłam na zakupach. Jak się spytacie o pogodę, to powiem, że dziś padało (ale jest ciepło, teraz +4,9 st. C). Ja nigdy w życiu nie spotkałam pośrednika turystycznego, który umiałby (i chciałby) udzielić tylu informacji od ręki.
Pozdrawiam najserdeczniej,
Kasia