Przepisy drogowe na Węgrzech
#41
Za wykroczenia "czynne" to pewnie i wysokie, ja natomiast dostałem za brak tablicy rejestracyjnej. 10 000 forintów (szkoda, że nie "lepes", jak w tytule albumu OmegiOczko ) to nie aż tak dużo, choć u nas pewnie byłoby nieco mniej. Oczywiście zostałem obdarowany przez celnika, a nie drogówkę. Muszę przyznać, że w owej chwili język węgierski (w wykonaniu funkcjonariusza) podobał mi się mniej niż zwykle, zwłaszcza że ten pan, delikatnie mówiąc, nie był zbyt chętny do porozumienia (nie, nie mam na myśli "upominków", ale pomoc i informację - była to granica, na której opuszczałem Węgry jadąc w nieznane - nie wiedziałem, czy mam wracać czy co robić).
Naszła mnie też taka refleksja, na przyszłość. Choć co prawda opłatę już uiściłem, ale może wiecie jak obecnie wygląda sprawa przedawnień węgierskich mandatów drogowych i ich egzekucja za granicą?
Poza tym to czy na Węgrzech jednym z wymagań stawianych kandydatom na celnika jest analfabetyzm? Czy oni na prawdę nie potrafią czytać czy tylko udają? A jeśli udają to w jakim celu? Dziwne.
Takie niemiłe zachowanie jednego głupiego celnika potrafiło nadgryźć szacunek i sympatię, jakimi darzyłem ten kraj. Tłumaczę to sobie, że wyjątek potwierdza regułę, ale niesmak pozostaje.
Odpowiedz
#42
Po pierwsze - jesteś pewien, ze był to celnik a nie policjant graniczny? Po wtóre - miałeś tę tablicę, czy nie? Po trzecie i ostatnie - w czym przejawić się miała owa "głupota i analfabetyzm" funkcjonariusza i co do tego ma niby sympatia czy antypatia do kraju, w którym z własnej winy /bo jak rozumiem tak było/ naruszamy obowiązujące prawo?

Mandaty zagraniczne na dziś jeszcze łatwo ściągalne nie są... ale to już niestety koniec!
Odpowiedz
#43
Mundur zmienia człowieka - Polaka, Rosjanina, Węgra, Niemca - założę się, że każdego. Porównaj przeciętnego Polaka i szczególny przypadek, jakim jest krokodyl z ITD. Albo Ukraińca, który zaraz na powitanie zdradza ci, że jego babcia była w 1/4 Polką, z debilem w czapce jak lotniskowiec, który siedzi w budce na granicy i jednym palcem wklepuje przez 5 minut w klawiaturę twoje nazwisko (to jeszcze bym usprawiedliwił - zakordonnyje bukwy) i cel podróży (który powinien mieć ukraińską nazwę dającą się zapisać tą ich odmianą cyrylicy czy grażdanki).
Mam nawet swoją teorię na ten temat - takich głupków specjalnie szukają, bo wystarczy wymienić ich co miesiąc, zanim zdążą się nadmiernie skorumpować. Bystrzejsi w dwa dni zamieniliby komorę celną (tamożnię) w swój prywatny folwark.
Podobnego młota policjanta spotkałem w Rumunii (nazwisko miał jednak węgierskie Oczko ) - nie pogadał z nim w żadnym ludzkim języku.
Odpowiedz
#44
@mordimer:
Przepraszam za niejasności, ale z pośpiechu nie opisałem wszystkiego jak należy.
Ad 1. Szczerze mówiąc, nie jestem pewny, czy to był celnik. Zasugerowałem się zielonym mundurem, ale czy to jest cecha wyróżniająca celnika od policjanta granicznego - nie mam pojęcia.
Ad 2. Tablicy rzeczywiście nie miałem. Naruszałem obowiązujące prawo i nigdy tego nie zanegowałem. Podobnie naruszam prawo (polskie w Polsce) jadąc bez włączonych świateł mijania, natomiast jestem bardzo wdzięczny i mile zaskoczony, kiedy funkcjonariusz zatrzymuje mnie, by mnie o tym poinformować, a nie wypisać mi mandat. W moim węgierskim przypadku też mogłoby tak być, ale nie było - trudno. Sam fakt utraty tablicy za granicą i stres z tym związany jest, moim zdaniem, wystarczającą karą. Wykroczenie popełniłem nieumyślne (wątpię, żeby ktoś celowo jeździł bez przedniej tablicy rejestracyjnej), a nawet, obiektywnie rzecz biorąc, nie mogłem tego przewidzieć i zapobiec, ale o mandat pretensji nie mam.
Ad 3. Funkcjonariusz był niemiły, to po pierwsze. Nie musi być miły, ale lepiej kiedy jest, nieprawdaż? Nie potrafił też odczytać moich danych osobowych (wszystkie litery w nich użyte występują w alfabecie węgierskim). Kazano mi przepisać dane, po czym pytano o wybrane litery. Rozumiem, gdyby była to jakaś weryfikacja danych czy coś w tym stylu, ale czemu miało służyć kopiowanie przeze mnie danych z dowodu to nie wiem. O innych dziwnych zachowaniach nie będę już wspominał, bo trzeba by dokładnie opisać okoliczności, a i tak już za długi ten post.
Aha, no i oczywiście nie mam zastrzeżeń do tego, że pan funkcjonariusz nie władał w najmniejszym stopniu żadnym obcym językiem (a kiedy jego koledzy chcieli pomóc, bo znali jakiś wymieniony przeze mnie język, ignorował ich), bo przecież był w swoim kraju i to ja powinienem się przygotować.

Stosunek do kraju ma przeróżne źródła. O ile np. Węgrzy, których znam czy kuchnia węgierska dobrze wpływają na moje zdanie o całym kraju, o tyle zawsze gdzieś w podświadomości zostanie mi to nieprzyjemne zdarzenie z mojej pierwszej wizyty w tym państwie.

Ooo, nie wiedziałem, że taki unijny system jest w planach. Dobrze, bo wariatów drogowych, którzy pozostawali bezkarni nigdy nie brakowało.

@eplus: Masz rację, hahaha Uśmiech Ale nie twierdzę, że to cały kraj jest winny, a że cały kraj traci, bo mam niezależny ode mnie uraz po pierwszym kontakcie z Węgrami...
Odpowiedz
#45
Przez 40 lat odwiedzając piękne Węgry wielokrotnie spotkałem się z brakiem sympatii czy szacunku ze strony służb granicznych,celnych czy policji.Nigdy nie przejmowałem się takimi sprawami,trudno mundurowi mają trochę inaczej pod czapką.Jeżeli złamałem przepisy to musiałem ponieść odpowiedzialność.To jedna strona medalu,Ci gorsi policjanci,całe szczęście Świat ma więcej kolorów i w wielu przypadkach byli bardzo pomocni,sympatyczni.Tacy policjanci są w Gyula,zawsze uśmiechnięci i uczynni, w takim klimacie można czuć się bezpiecznie.Te negatywne zachowania nigdy nie rzutowały na mój stosunek do Węgrów,których bardzo cenię,mam wśród nich wielu przyjaciół.Tak że proszę nie brać sobie do serca niemiłych sytuacji i lepszym "okiem" spojrzeć na piękny kraj naszych bratanków.Tak na marginesie to za brak tablicy rejestracyjnej to nigdzie na sucho to by panu nie przeszło.Pozdrawiam
Odpowiedz
#46
W połowie lat 90 na przejściu granicznym Komarno/Komarom byłem przetrzymywany na granicy,równo po 3 godz przez służby Słowackie i Węgierskie za brak ... nalepki na szybach które miały potwierdzić w jaki systemie mam oznakowane szyby.Podróżowałem nowym samochodem,a szyby sprzedawca oznakował bez mojej zgody i narobił mi sporo kłopotu nie naklejając tych nieszczęsnych okienek z nazwa,bodajże firmy Somerw.Celnicy i służba graniczna wspólnie stwierdzili że samochód z takimi brakami jest pojazdem ...kradzionym.Niestety to nie było zabawne,nawet nie przekonał ich wpis homologacji pojazdu wystawiony na moje nazwisko.Zawrócić też nie pozwalali,sytuacja patowa rozwiązała się nagle,tak ja by nie było tematu.Żadne przepraszam,miłego pobytu na Węgrzech,tak że tych "młotów" jest więcej na świecie.
Odpowiedz
#47
Hearsay - czyli popełniłeś wykroczenie i zostałeś za to ukarany mandatem... a mogłeś zostać zawrócony z granicy, gdyż przywrócenie auta do wymaganego stanu raczej możliwe nie było - brałeś to więc pod uwagę, ze ów chamski analfabeta jednak poszedł Ci poważnie na rękę zezwalając mimo wszystko na wjazd !?

No tak - zapomniałem, że celnikopolicjant nie był miły i uśmiechnięty... i o zgrozo nie znał tych języków /na marginesie: ilu?/, które Ty znasz... a Ty byłeś miły i uśmiechnięty i znałeś przypadkiem węgierski?

Łatwo rzucamy epitety na innych zapominając, ze sytuacja nas stresująca wynika zazwyczaj z naszej winy... a wystarczyło wymienić badziewne uchwyty tablicy rejestracyjnej z jakiejś stacji diagnostycznej, dealera czy serwisu na solidne, wykonane z samochodowego ABS'u, zatrzaskujące się mocno i odporne na drobne udary mechaniczne i całej sytuacji by nie było a o istnieniu owego "chama w mundurze" nawet byś nie wiedział... że już nie wspomnę o obowiązkowej tzw.obsłudze codziennej samochodu przed jazdą, którą większość kierowców traktuje dokładnie tak, jak Yeti - niby istnieje ale nikt go nie widział Dodgy
... więc skoro już nawet nie sprawdzamy poziomu płynu hamulcowego czy sprawności oświetlenia zewnętrznego to przynajmniej obchodząc auto dokoła zauważamy co? - ano nietrzymający uchwyt tablicy rejestracyjnej, wiszący na ostatnim zaczepie... ale po jaką cholerę nam to? My wszak jesteśmy naj, naj a reszta to /na ten przykład/ nieuśmiechnięci analfabeci...

Varfurdo - a masz może jakieś jeszcze starsze przykłady, bom zaciekawiony wielce... a gdybyś podał mi jeszcze Twój zawód to tak dla równowagi postaram się o parę anegdotek o "młotach" go uprawiających... i najlepiej od okresu powojennego, do dziś Język

[Obrazek: 1277560307_by_BatiBatman_600.jpg]
Odpowiedz
#48
Mordimer, Szanowny Panie! Napisałem przecież, że nie mam zastrzeżeń merytorycznych do nałożenia na mnie mandatu. Uważam, że w dobrym tonie byłoby powiedzieć mi co mam/mogę zrobić, ale to tylko moja opinia. O to właśnie chciałem zapytać, ale pan ewidentnie nie chciał zrozumieć mojego pytania (odganiając innych funkcjonariuszy, którzy mówili w obcych językach i chcieli pomóc). Podobnie stwierdziłem, że nie mam zastrzeżeń co do znajomości języków przez celnika, choć w takiej pracy wskazane wydaje się znać jakiś choć trochę.
Na granicy celnik mógł mnie co najwyżej nie wypuścić z Węgier. Przy czym, wg informacji z ambasady, wystarczyłoby zgłoszenie utraty 1 tablicy u lokalnych służb. Nie mogę sobie zarzucić braku przygotowania do podróży. Przed wyjazdem oraz na postoju sprawdziłem w s z y s t k o ! Nie wiem, co ile kilometrów miałbym sprawdzać stan pojazdu, by zachować należytą staranność. Oczywiście mogłem się zatrzymać i sprawdzić raz jeszcze tuż przed przejściem granicznym, ale nie przyszło mi to do głowy. Moja głupota. Zapewniam, że dostrzegam swoje uchybienie. Głupotą celnika natomiast chciałem określić jego z góry powziętą awersję i blokowanie dostępu do informacji od innych funkcjonariuszy. Określenia "analfabetyzm" nie użyłem jako inwektywy, a jedynie za jego pomocą, może zbyt pokrętnie, zadałem pytanie o cel przepisywania dokumentów. Zresztą o tym ich "czytaniu" ktoś już tutaj pisał.

Nie ma wątpliwości, że w każdej grupie społecznej są różni ludzie i nie musi Pan tego nikomu udowadniać. Nikt nie twierdzi, że wszyscy celnicy są źli/nieprzyjaźni, ale że czasem tacy są, podobnie jak ekspedientki czy kierowcy.

Nie analizujmy już może, co jest czyją winą i kto jaki powinien być. Lepiej napisać, co należałoby zrobić w sytuacji utraty tablicy rejestracyjnej za granicą, zwłaszcza gdy musimy pokonać przejście graniczne nieobjęte Układem z Schengen. Z Węgier obecnie są to cztery kierunki. Lepiej wracać? A co jeśli utracimy tablicę np. w Serbii już w trakcie powrotu?
Odpowiedz
#49
Witam,
jako kierowca zawodowy, pozwolę sobie przedstawić Wam swoje doświadczenia z węgierskimi i serbskimi pogranicznikami i policjantami. Często przejeżdżałem przez Węgry, wożąc autobusem wycieczki na południe, ale jakoś nigdy węgierscy mundurowi nie sprawiali mi podczas kontroli problemów - z kilkoma można było się dogadać po angielsku, nie naciągali na mandaty (z czego znani są Czesi i Słowacy z ich "pokutą).
W trakcie przekraczania granicy z Serbią Węgrzy wręcz pomagali nami, radzili jak uniknąć kłopotów z "kolegami" serbskimi. I to działało... Swoje musieli zrobić, ale było miło i nienachalnie.
Co innego Serbowie - dla mnie to dranie, nienawidzący każdego, kto przyjeżdża z krajów UE, a mundurowi już w szczególności. Wracając z Serbii granicę przekraczaliśmy ok. 2 w nocy - do autobusu wpadł umundurowany, zarośnięty bandyta ze spluwą, nakazał budzić wszystkie dzieci (a wiecie jak wygląda obudzony w środku nocy 6-latek), po to tylko, by każde dziecko osobiście trzymało w ręce swój paszport. Kontrola trwała kilka godzin, z przerwą na kawę dla celników - ogółem było przykro i niemiło. I to nie jeden raz... Tej granicy będę już na pewno unikał...
Węgrzy, prywatnie czy służbowo, nigdy mnie nie rozczarowali - i oby tak pozostało, bo 1 czerwca jadę odpocząć do Badacsony... Oczko
Odpowiedz
#50
Hearsay napisał(a):Określenia "analfabetyzm" nie użyłem jako inwektywy,

... do prawdy cudowne - jak nic miał to być anielski pean na cześć owego funkcjonariusza! No to w ilu językach chciałeś się z nim porozumieć i od jakiej liczby ów analfabetyzm się kończy, bo jakoś to moje pytanie opuściłeś? /oczywiście to pytanie zadałem może - cytując Ciebie - "zbyt pokrętnie" i już czuję się rozgrzeszony/.

i dalej napisał(a):Przy czym, wg informacji z ambasady, wystarczyłoby zgłoszenie utraty 1 tablicy u lokalnych służb

Dobre... będę wdzięczny za wskazanie mi przepisu, który pozwala jeździć bezkarnie z jedyną jedynie tablicą rejestracyjną bo utratę drugiej zgłosiliśmy... a dla tych, co zapominają swej niezbędnej wiedzy, wynikającej z posiadania prawa jazdy od razu odpowiem: takiego przepisu nie ma!

Ustawodawcy mianowicie nie interesuje przyczyna powstania /w tym przypadku/ niedoboru liczby tablic rejestracyjnych w pojeździe - pojazd ma ich mieć dwie, czytelne, spełniające normy widoczności i wysokości zamocowania, opatrzone holo lub naklejką z przeglądu /w zależności od kraju rejestracji/ oraz tylna ma być skutecznie oświetlona w sposób wynikający z homologacji konkretnego pojazdu - amen!

Co może policjant: ano pouczyć, ukarać mandatem, zatrzymać dowód rejestracyjny wystawiając zastępczy z ważnością do 6 dni lub tylko na dojazd najbliższą drogą do miejsca stałego garażowania aż wreszcie moze zabronić dalszego udziału pojazdu w ruchu i jestem przekonany, ze podobnie jest w innych, byłych demoludach i nie tylko.

Jeśli więc ukarze nas jedynie mandatem ryzykujemy, ze za następne parę kilometrów zapłacimy znowu... i znowu... i znowu... a za granicą nikt i nigdzie nie da nam wtórnika tablicy.
Pewnie lege artis możliwe byłoby otrzymanie za granicą zastępczych tablic rejestracyjnych na krótki czas, lecz musielibyśmy wtedy zawrzeć na miejscu na nie nową umowę ubezpieczenia, co okazać by się mogło lekko rujnujące dla budżetu wycieczkowego.

Co więc zrobić - wyważyć ryzyko, straty i zyski i podjąć decyzję... dura lex, set lex... oczywiście o pozaprawnych sposobach wspominał tutaj nie będę ze zrozumiałych względów.

A na koniec - nie "panuj" mi lecz w wolnej chwili poczytaj coś o netykiecie, co zasadniczo winieneś raczej uczynić przed wstąpieniem do społeczności forumowej... ale widać znajomość zasad nie jest Ci niezbędna, więc spoko... kto by się tam jakimiś zasadami przejmował...
Odpowiedz


Podobne wątki&hellip
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Płatność zbliżeniowa na Węgrzech PeoPay kowcio 10 6,648 03-11-2024, 17:45
Ostatni post: rapik
  Oszustwo na Węgrzech - potrzebuję porady. badboyrts 1 976 07-08-2023, 21:28
Ostatni post: Waldek
  Wysyłka na adres na Węgrzech Jawa125 17 1,566 11-07-2023, 15:37
Ostatni post: eplus
  Ceny energii elektrycznej na Węgrzech Slavekk 11 2,194 11-10-2022, 12:54
Ostatni post: Slavekk
  Koszt LPG na Węgrzech kurek 49 67,230 06-07-2022, 13:58
Ostatni post: blackberry



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 7 gości