Sztasek - Jeśli znasz odpowiedzi na moje pytania, to odnoś się proszę do meritum, a nie urządzaj sobie jakieś wycieczki osobiste wynikające z niezrozumienia słowa pisanego.
To oczywiste, że są osoby, które ten język będą znały. Zasugerowałem przecież, że w oparciu o to co usłyszałem, im dalej na południe, to ta sytuacja może się trochę zmieniać. Jednak w swojej wypowiedzi nie stwierdziłem, że ani jeden Węgier, z prawie 10 milionowej populacji nie potrafi podstaw angielskiego. Ja tylko sygnalizuje problem, który w moim odczuciu jest bardzo poważny i ciekawi mnie z czego on wynika. Żadnych statystyk nie przedstawiałem, bo ich nie znam.
Co ma piernik do wiatraka? Pisząc "ignorancja językowa" miałem na myśli brak umiejętności posługiwania się językiem angielskim (uważanym za powszechny), a nie brak umiejętności posługiwania się wieloma językami. Potraktowałeś to zbyt dosłownie (jako liczba mnoga), a zapomniałeś o kontekście wypowiedzi. Oczywiście na końcu zapytałem, czy Węgrzy uczą się innych języków, ale to było konsekwencją pewnego toku myślenia, tzn. jeśli oni nie uczą się angielskiego, to jakiego innego języka?
Dodatkowo łapiesz mnie za słówka, bo nie dostrzegasz podstawowej różnicy między "znaniem bardzo dobrze jakiegoś języka", a posługiwaniem się nim w stopniu komunikatywnym, czyli zupełnie wystarczającym większościom osób i to właśnie miałem na myśli. Nie wymagam od innych więcej, niż to co jest uznawane za zachowanie społecznie...standardowe. Nie cierpię na megalomanie, więc proszę mi nic takiego nie przypisywać.
Zatem napiszę to może jeszcze bardziej łopatologicznie.
Teza: Węgrzy posługują się powszechnie znanym językiem angielskim w stopniu dużo gorszym, niż inne kraje europejskie. Jeśli ktoś uważa, że jest to nieuzasadnione, to proszę o jakiś racjonalny kontrargument.
To, że tak jest nie powinno być w moim odczuciu dla Was zaskoczeniem, ponieważ wiele osób na forum już o tym wspomniało:
1. W tym temacie Demjen betta pisze: "...Większość osób z obsługi mówi tylko po węgiersku, co było mocno irytujące - proponowaliśmy englich deutch polski i russkij - i nic - tylko madżar - czy tam w szkołach nie uczą języków?..."
2. Z kolei wojtekk będąc w innej miejscowości: Hajdunanas wypowiada się w podobnym tonie: "...porozumiec się z tamtejszym personelem to koszmar mimo ze są młodzi to ani po niemiecku ani po angielsku ani nawet po rosyjsku tylko pismo "obrazkowe".
3. capri1 sugeruje, że obsługa basenów nie potrafiła angielskiego Nyirbator , natomiast eplus pisząc o historycznych figurach woskowych w tym samym mieście uświadamia wszystkich, że "niestety opisy tylko po węgiersku, więc warto wcześniej zorientować się, kto jest kto..."
4. Dodając jeszcze od siebie cztery grosze, powtórzę:
- rozmowy ze znajomymi z pracy, którzy jeżdżąc na Węgry od lat, potwierdziły, że oni również mieli styczność z tym zjawiskiem
- kilka godzin szukania noclegu w Kisvardzie były bezowocne. Na kilkadziesiąt domków, które przeszedłem (próbowałem również dzwonić), tylko jedno dziecko w wieku około 10 lat wypowiedziało: "house orange"
Na ich basenach było podobnie.
- w drodze do Nyiregyhaza (stacje benzynowe) oraz w samym mieście kilka zatrzymanych osób nie mogło nam pomóc w ustaleniu lokalizacji zoo. Na basenach panie przy kasie również nie znały angielskiego.
- kolega, który był miesiąc przede mną na Węgrzech spotkał się z identyczną sytuacją. Wprawdzie na samych basenach (Hajduszoboszlo) dużo jest już Polaków, napisy są nawet w naszym języku itp, ale jak przyjechał tam pod wieczór i próbował dzwonić po domkach (telefony na zewnątrz budynków), to nie mógł się porozumieć. Na kilkanaście wykonanych telefonów, nikt nie znał ani słowa po angielsku. Uratowali ich poznani przypadkowo Polacy, którzy przechodząc dali numer do Polki pośredniczącej w szukaniu tamtejszych kwater. Kolega tylko dlatego przyjechał późnym wieczorem do Hajduszoboszlo, gdyż wcześniej doświadczył podobnej sytuacji w Nyiregyhaza.
5. Mała świadomość Węgrów o konieczności posługiwania się językiem angielskim przejawia się również w:
- braku przetłumaczonych stron, które dotyczą: hoteli, ośrodków wypoczynkowych, kąpielisk, zabytków itp.
Konsekwencją tego jest to, że wielu turystwów nie może się dowiedzieć podstawowych informacji na temat noclegów, cen, płatności kartą itp
- zoo, którym się szczycą (słusznie) Węgrzy posiada tylko kilka tabliczek przetłumaczonych na angielski.
Co ciekawe kilka jest też w j.polskim, co nie jest przecież konieczne, a wprowadza chaos.. Jak można inwestując w tak ogromne przedsięwzięcie nie pomyśleć o podstawowym tłumaczeniu opisów zwierząt itp
To wszystko ma miejsce w sytuacji, gdy ponad 30mln turystów rocznie odwiedza ten kraj. Jakie są tego przyczyny: historyczne, kulturowe, czy współczesne związane z wadliwym system edukacji szkolnej? Węgry to piękny kraj, na pewno tam wrócę, ale wkur....mnie ten brak otwartości na to, co leży przecież w ich interesie.
(29-08-2013, 9:10)Sztasek napisał(a): ...to zależy jeszcze z kim masz styczność.
To oczywiste, że są osoby, które ten język będą znały. Zasugerowałem przecież, że w oparciu o to co usłyszałem, im dalej na południe, to ta sytuacja może się trochę zmieniać. Jednak w swojej wypowiedzi nie stwierdziłem, że ani jeden Węgier, z prawie 10 milionowej populacji nie potrafi podstaw angielskiego. Ja tylko sygnalizuje problem, który w moim odczuciu jest bardzo poważny i ciekawi mnie z czego on wynika. Żadnych statystyk nie przedstawiałem, bo ich nie znam.
(29-08-2013, 9:10)Sztasek napisał(a): Wspominasz jedynie język angielski, a czy jakieś inne języki znasz, czy tylko ten jeden?.
Co ma piernik do wiatraka? Pisząc "ignorancja językowa" miałem na myśli brak umiejętności posługiwania się językiem angielskim (uważanym za powszechny), a nie brak umiejętności posługiwania się wieloma językami. Potraktowałeś to zbyt dosłownie (jako liczba mnoga), a zapomniałeś o kontekście wypowiedzi. Oczywiście na końcu zapytałem, czy Węgrzy uczą się innych języków, ale to było konsekwencją pewnego toku myślenia, tzn. jeśli oni nie uczą się angielskiego, to jakiego innego języka?
(29-08-2013, 9:10)Sztasek napisał(a): ...i stwierdzasz, że "sam bardzo dobrze go nie znam".
Dodatkowo łapiesz mnie za słówka, bo nie dostrzegasz podstawowej różnicy między "znaniem bardzo dobrze jakiegoś języka", a posługiwaniem się nim w stopniu komunikatywnym, czyli zupełnie wystarczającym większościom osób i to właśnie miałem na myśli. Nie wymagam od innych więcej, niż to co jest uznawane za zachowanie społecznie...standardowe. Nie cierpię na megalomanie, więc proszę mi nic takiego nie przypisywać.
Zatem napiszę to może jeszcze bardziej łopatologicznie.
Teza: Węgrzy posługują się powszechnie znanym językiem angielskim w stopniu dużo gorszym, niż inne kraje europejskie. Jeśli ktoś uważa, że jest to nieuzasadnione, to proszę o jakiś racjonalny kontrargument.
To, że tak jest nie powinno być w moim odczuciu dla Was zaskoczeniem, ponieważ wiele osób na forum już o tym wspomniało:
1. W tym temacie Demjen betta pisze: "...Większość osób z obsługi mówi tylko po węgiersku, co było mocno irytujące - proponowaliśmy englich deutch polski i russkij - i nic - tylko madżar - czy tam w szkołach nie uczą języków?..."
2. Z kolei wojtekk będąc w innej miejscowości: Hajdunanas wypowiada się w podobnym tonie: "...porozumiec się z tamtejszym personelem to koszmar mimo ze są młodzi to ani po niemiecku ani po angielsku ani nawet po rosyjsku tylko pismo "obrazkowe".
3. capri1 sugeruje, że obsługa basenów nie potrafiła angielskiego Nyirbator , natomiast eplus pisząc o historycznych figurach woskowych w tym samym mieście uświadamia wszystkich, że "niestety opisy tylko po węgiersku, więc warto wcześniej zorientować się, kto jest kto..."
4. Dodając jeszcze od siebie cztery grosze, powtórzę:
- rozmowy ze znajomymi z pracy, którzy jeżdżąc na Węgry od lat, potwierdziły, że oni również mieli styczność z tym zjawiskiem
- kilka godzin szukania noclegu w Kisvardzie były bezowocne. Na kilkadziesiąt domków, które przeszedłem (próbowałem również dzwonić), tylko jedno dziecko w wieku około 10 lat wypowiedziało: "house orange"
Na ich basenach było podobnie.
- w drodze do Nyiregyhaza (stacje benzynowe) oraz w samym mieście kilka zatrzymanych osób nie mogło nam pomóc w ustaleniu lokalizacji zoo. Na basenach panie przy kasie również nie znały angielskiego.
- kolega, który był miesiąc przede mną na Węgrzech spotkał się z identyczną sytuacją. Wprawdzie na samych basenach (Hajduszoboszlo) dużo jest już Polaków, napisy są nawet w naszym języku itp, ale jak przyjechał tam pod wieczór i próbował dzwonić po domkach (telefony na zewnątrz budynków), to nie mógł się porozumieć. Na kilkanaście wykonanych telefonów, nikt nie znał ani słowa po angielsku. Uratowali ich poznani przypadkowo Polacy, którzy przechodząc dali numer do Polki pośredniczącej w szukaniu tamtejszych kwater. Kolega tylko dlatego przyjechał późnym wieczorem do Hajduszoboszlo, gdyż wcześniej doświadczył podobnej sytuacji w Nyiregyhaza.
5. Mała świadomość Węgrów o konieczności posługiwania się językiem angielskim przejawia się również w:
- braku przetłumaczonych stron, które dotyczą: hoteli, ośrodków wypoczynkowych, kąpielisk, zabytków itp.
Konsekwencją tego jest to, że wielu turystwów nie może się dowiedzieć podstawowych informacji na temat noclegów, cen, płatności kartą itp
- zoo, którym się szczycą (słusznie) Węgrzy posiada tylko kilka tabliczek przetłumaczonych na angielski.
Co ciekawe kilka jest też w j.polskim, co nie jest przecież konieczne, a wprowadza chaos.. Jak można inwestując w tak ogromne przedsięwzięcie nie pomyśleć o podstawowym tłumaczeniu opisów zwierząt itp
To wszystko ma miejsce w sytuacji, gdy ponad 30mln turystów rocznie odwiedza ten kraj. Jakie są tego przyczyny: historyczne, kulturowe, czy współczesne związane z wadliwym system edukacji szkolnej? Węgry to piękny kraj, na pewno tam wrócę, ale wkur....mnie ten brak otwartości na to, co leży przecież w ich interesie.