10-04-2014, 19:47
Hmmmm, bardzo ciekawa mapka, jednak ciężko mi się wypowiadać na temat wszystkich dróg, ponieważ regularnie co roku poruszam się jedynie po północno-wschodniej części Węgier.
To co mi się nasunęło.
Co do konkretnych miejsc:
- Odcinek Debrecen-Szolnok (przeważa czarny kolor) jest wymieniony bodajże przez Krzysztofa Vargę jako najbardziej niebezpieczny na Węgrzech i jadąc tamtędy podświadomie jechałem jeszcze ostrożniej.
- Odcinek od granicy do Miszkolca, chyba najczęściej używany przeze mnie rzeczywiście dość wąski i kręty, pewnie dlatego czerwono-czarny. Jednak asfalt całkiem gładki, a dodatkowo na niektórych prostych odcinkach jest nawet podbicie do 110 km/h.
- Często jeżdżę też drogą nr 3 od Miszkolca w kierunku B-tu i nie dziwi czarny mały odcinek między Kerecsend, a Fuzesabony, bo to krótki odcinek łączący szlaki północ-południe i wschód-zachód.
Jeszcze dwie uwagi ogólne:
- Mam wrażenie, że drogi węgierskie są bezpieczniejsze, niż polskie. Być może częściowo wynika to z faktu jazdy tylko w wakacje (większy luz i mniejsza presja czasu niż służbowe jazdy na co dzień, lepsze warunki latem, niż na przykład zimowe ślizgawice), ale generalnie Węgrzy jeżdżą wolniej i bardziej przestrzegają ograniczeń prędkości, jak jest znak 50 km/h, to tak się jedzie. Inna sprawa, że te ograniczenia są dużo bardziej rozsądne niż w Polsce Zazwyczaj są tam, gdzie naprawdę trzeba zwolnić. U nas jest totalna samowolka urzędowa w stawianiu ograniczeń. W moim mieście na dwupasmowej obwodnicy cały czas jest "obszar zabudowany" 50 km/h, a na jednym z odcinków od pewnego czasu jest znak 40 km/h, chyba ktoś zapomniał zdjąć i tak stoi. Jeszcze a propos obszaru zabudowanego (OZ), to należy wziąć pod uwagę specyfikę polskiej i węgierskiej zabudowy miejsko-wiejskiej. U nas OZ jest stawiany na wsiach gdy stoją jakieś pojedyncze domy oddalone od drogi 30-50 metrów, tymczasem na Węgrzech na drogach przebiegających przez wsie chodzą ludzie, jest chodnik, a kilka metrów od drogi stoją szeregiem podobne domy z roletami i czerwoną dachówką Tak naprawdę to jest bardziej prawdziwy OZ niż w Polsce.
- Zaskakują tak różne kolory (nawet czerwony) na autostradach Wydawało mi się, że na autostradach wypadki są sporadyczne, bo jest rozdzielenie pasów jezdni.
To co mi się nasunęło.
Co do konkretnych miejsc:
- Odcinek Debrecen-Szolnok (przeważa czarny kolor) jest wymieniony bodajże przez Krzysztofa Vargę jako najbardziej niebezpieczny na Węgrzech i jadąc tamtędy podświadomie jechałem jeszcze ostrożniej.
- Odcinek od granicy do Miszkolca, chyba najczęściej używany przeze mnie rzeczywiście dość wąski i kręty, pewnie dlatego czerwono-czarny. Jednak asfalt całkiem gładki, a dodatkowo na niektórych prostych odcinkach jest nawet podbicie do 110 km/h.
- Często jeżdżę też drogą nr 3 od Miszkolca w kierunku B-tu i nie dziwi czarny mały odcinek między Kerecsend, a Fuzesabony, bo to krótki odcinek łączący szlaki północ-południe i wschód-zachód.
Jeszcze dwie uwagi ogólne:
- Mam wrażenie, że drogi węgierskie są bezpieczniejsze, niż polskie. Być może częściowo wynika to z faktu jazdy tylko w wakacje (większy luz i mniejsza presja czasu niż służbowe jazdy na co dzień, lepsze warunki latem, niż na przykład zimowe ślizgawice), ale generalnie Węgrzy jeżdżą wolniej i bardziej przestrzegają ograniczeń prędkości, jak jest znak 50 km/h, to tak się jedzie. Inna sprawa, że te ograniczenia są dużo bardziej rozsądne niż w Polsce Zazwyczaj są tam, gdzie naprawdę trzeba zwolnić. U nas jest totalna samowolka urzędowa w stawianiu ograniczeń. W moim mieście na dwupasmowej obwodnicy cały czas jest "obszar zabudowany" 50 km/h, a na jednym z odcinków od pewnego czasu jest znak 40 km/h, chyba ktoś zapomniał zdjąć i tak stoi. Jeszcze a propos obszaru zabudowanego (OZ), to należy wziąć pod uwagę specyfikę polskiej i węgierskiej zabudowy miejsko-wiejskiej. U nas OZ jest stawiany na wsiach gdy stoją jakieś pojedyncze domy oddalone od drogi 30-50 metrów, tymczasem na Węgrzech na drogach przebiegających przez wsie chodzą ludzie, jest chodnik, a kilka metrów od drogi stoją szeregiem podobne domy z roletami i czerwoną dachówką Tak naprawdę to jest bardziej prawdziwy OZ niż w Polsce.
- Zaskakują tak różne kolory (nawet czerwony) na autostradach Wydawało mi się, że na autostradach wypadki są sporadyczne, bo jest rozdzielenie pasów jezdni.