09-07-2014, 20:15
Wszystko prawda, że z dala od winiarni. Za 300 Ft nikt się chyba cudów nie spodziewa.
Noga jestem, bo nie umiem na tym forum załączać zdjęć. Wino marki wino by Tesco, a ściślej Weinhaus Kft. Białe i różowe świetnie się nadają do rozcieńczania na szprycerki. Jakby ktoś był ciekaw kalifornijskie w Polsce sprzedawane 40 zł za butelkę w Stanach uchodzą za ostatni sort w plastiku po 5 galonów.
Mówiąc "przyzwoite" miałam na myśli wino, za które w Polsce trzeba zapłacić 15-20 zł, a ta polska oferta jest moim zdaniem nie do wypicia. Za tę cenę (czyli w przeliczeniu 1000-1500 Ft) to już tu naprawdę można poszaleć. Wybór fantastyczny, winiarze zacni. Ale nie będę udawać, że piję je jako fröccs. A te za 300 Ft też się da wypić jako czyste.
Mam świadomość jakie gromy ściągam na siebie, najgorsze, że w sezonie mam tyle roboty, że nie dam rady brnąć w tę polemikę. Każdy ma swoje upodobania, o gustach się nie dyskutuje.
Mężnie też zniosę, że na winach się nie znam (albo w ogóle na niczym się nie znam). Cały numer polega na tym, że myślę, że jednak się znam, ale mam w sobie ogromny potencjał przekory. I nie cierpię snobizmu. W związku z tym uwielbiam "ślepe próby". I bardzom ciekawa, jakby to wino z Tesco wypadło wśród "znawców".
Ale generalnie chciałam powiedzieć, że z takich win z niższej półki, poniżej 1000 Ft, to sporo przetestowałam i zdarzały się czasem haniebne porażki. A to naprawdę wytrzymuje, zwłaszcza przelane do karafki. I nie wstydzę się przyznać, że pijałam wina i po kilka tysięcy forintów za butelkę, które mi nie smakowały. I cóż w tym złego? Najwidoczniej się nie znam. I niech tak pozostanie.
pozdrawiam
Kasia
Noga jestem, bo nie umiem na tym forum załączać zdjęć. Wino marki wino by Tesco, a ściślej Weinhaus Kft. Białe i różowe świetnie się nadają do rozcieńczania na szprycerki. Jakby ktoś był ciekaw kalifornijskie w Polsce sprzedawane 40 zł za butelkę w Stanach uchodzą za ostatni sort w plastiku po 5 galonów.
Mówiąc "przyzwoite" miałam na myśli wino, za które w Polsce trzeba zapłacić 15-20 zł, a ta polska oferta jest moim zdaniem nie do wypicia. Za tę cenę (czyli w przeliczeniu 1000-1500 Ft) to już tu naprawdę można poszaleć. Wybór fantastyczny, winiarze zacni. Ale nie będę udawać, że piję je jako fröccs. A te za 300 Ft też się da wypić jako czyste.
Mam świadomość jakie gromy ściągam na siebie, najgorsze, że w sezonie mam tyle roboty, że nie dam rady brnąć w tę polemikę. Każdy ma swoje upodobania, o gustach się nie dyskutuje.
Mężnie też zniosę, że na winach się nie znam (albo w ogóle na niczym się nie znam). Cały numer polega na tym, że myślę, że jednak się znam, ale mam w sobie ogromny potencjał przekory. I nie cierpię snobizmu. W związku z tym uwielbiam "ślepe próby". I bardzom ciekawa, jakby to wino z Tesco wypadło wśród "znawców".
Ale generalnie chciałam powiedzieć, że z takich win z niższej półki, poniżej 1000 Ft, to sporo przetestowałam i zdarzały się czasem haniebne porażki. A to naprawdę wytrzymuje, zwłaszcza przelane do karafki. I nie wstydzę się przyznać, że pijałam wina i po kilka tysięcy forintów za butelkę, które mi nie smakowały. I cóż w tym złego? Najwidoczniej się nie znam. I niech tak pozostanie.
pozdrawiam
Kasia