18-07-2012, 4:03
co do "szia", to ponoć rzeczywiście pochodzi to z angielskiego "see you", ale nie mam teraz pod ręką słownika etymologicznego.
poza tym trochę nie rozumiem, co miałeś na myśli, postaram się w punktach...
przede wszystkim, nie ma czegoś takiego jak "liczba określona" czy "liczba nieokreślona"... kategoria określoności jak najbardziej istnieje w języku węgierskim, ale dotyczy odmiany czasowników:
látsz 'widzisz [coś nieokreślonego, np. mnie]'
látod 'widzisz [coś określonego, np. ją/jego]'
w języku węgierskim, podobnie jak w polskim, są dwie liczby - pojedyncza i mnoga, przy czym liczby pojedynczej używa się również po liczebnikach i innych określeniach ilości:
egy kutya 'jeden pies'
két kutya 'dwa psy'
sok kutya 'dużo psów'
natomiast liczby mnogiej używamy wtedy, kiedy chcemy przekazać, że czegoś jest >1, a nie wskazuje na to żaden inny wyraz [taki jak np. ww. két '2' czy sok 'dużo'].
[tak więc właściwie poprawniejsze byłoby mówienie nie tyle o liczbie pojedynczej i mnogiej, co o sufiksie liczby mnogiej, którego funkcję przekazywania informacji o mnogości mogą równie dobrze spełniać np. liczebniki.]
sufiksem ["końcówką"] liczby mnogiej jest -k:
kutyák 'psy'
gwoli ścisłości - jest też jeszcze jeden sufiks liczby mnogiej: -i, którego używamy wówczas, gdy dany rzeczownik jest opatrzony sufiksem dzierżawczym:
kutyám 'mój pies'
kutyáim 'moje psy'
zwał, jak zwał, ale sami Węgrzy określają to tradycyjnie mianem esetragok 'końcówki przypadków', więc nazywanie tego przypadkami błędem nie jest, choć oczywiście trzeba zaznaczyć, że od polskiej odmiany różni się to o tyle, że jest regularniejsze, no i że nie tyle polega to na zmianie tematu, co raczej na dodawaniu końcówek [aglutynacja]. natomiast z określeniem "końcówki okolicznościowe" szczerze mówiąc jeszcze się nie spotkałem.
co do ich liczby, to są różne szacunki. nie wszystkie są produktywne [tzn. nie wszystkie mogą się przyłączać do wszystkiego], co do niektórych niektórzy nie uważają ich za przypadki, tylko za sufiksy słowotwórcze... ale ograniczenie ich liczby do 19 chyba rzeczywiście pojawia się najczęściej.
końcówką biernika jest -t, zatem Jacka to by było chyba Jaceket, Sylwię - Szilviát.
"Sylwii" to w zależności od tego, w jakim jest przypadku.
jeśli w dopełniaczu, to po węgiersku oddaje się to najczęściej konstrukcją dzierżawczą, np. pies Sylwii: a Szilvia kutyája, choć oczywiście polski dopełniacz jest używany też w rekcji wielu czasowników...
jeśli w celowniku, to po węgiersku mamy końcówkę -nAk: Szilviának
jeśli w miejscowniku, to w zależności od znaczenia, np. u Sylwii - Szilviánál
moim zdaniem akurat gramatyka fińska jest trochę trudniejsza od węgierskiej [tzn. np. w fińskim wyrazy bardziej się zmieniają i trudniej jest wskazać formę podstawową, w węgierskim podział na morfemy wydaje się być bardziej jednoznaczny], ale może uważam tak, bo fińskiego się jednak krócej uczyłem...
a wietnamski mnie odstrasza tonami [kilkanaście?] i zapisem - nie mogliby zostać przy znakach chińskich, zamiast stosować teraz pod i nad literami dwóch rzędów kreseczek i daszków?
poza tym trochę nie rozumiem, co miałeś na myśli, postaram się w punktach...
(04-04-2012, 13:22)ummagumma napisał(a): w jezyku wegierskiem jest to duzo prostsze, bo jesli liczba jest okreslona to zawsze pies, psy, psow to jest kutya, liczba nieokreslona to chyba dodaje sie tylko na koniec np. K - Kutya-k,
przede wszystkim, nie ma czegoś takiego jak "liczba określona" czy "liczba nieokreślona"... kategoria określoności jak najbardziej istnieje w języku węgierskim, ale dotyczy odmiany czasowników:
látsz 'widzisz [coś nieokreślonego, np. mnie]'
látod 'widzisz [coś określonego, np. ją/jego]'
w języku węgierskim, podobnie jak w polskim, są dwie liczby - pojedyncza i mnoga, przy czym liczby pojedynczej używa się również po liczebnikach i innych określeniach ilości:
egy kutya 'jeden pies'
két kutya 'dwa psy'
sok kutya 'dużo psów'
natomiast liczby mnogiej używamy wtedy, kiedy chcemy przekazać, że czegoś jest >1, a nie wskazuje na to żaden inny wyraz [taki jak np. ww. két '2' czy sok 'dużo'].
[tak więc właściwie poprawniejsze byłoby mówienie nie tyle o liczbie pojedynczej i mnogiej, co o sufiksie liczby mnogiej, którego funkcję przekazywania informacji o mnogości mogą równie dobrze spełniać np. liczebniki.]
sufiksem ["końcówką"] liczby mnogiej jest -k:
kutyák 'psy'
gwoli ścisłości - jest też jeszcze jeden sufiks liczby mnogiej: -i, którego używamy wówczas, gdy dany rzeczownik jest opatrzony sufiksem dzierżawczym:
kutyám 'mój pies'
kutyáim 'moje psy'
(04-04-2012, 13:22)ummagumma napisał(a): w jezyku i ich koncowki no ale sa to koncowki okolicznosciowe, ktorych jest chyba 19 hehehe to dla nas wyzwanie i gimnastyka dla mozgu.
Duzo ludzi myli nasza odmiane przypadkow z wegierskimi koncowkami okolicznosciowymi
zwał, jak zwał, ale sami Węgrzy określają to tradycyjnie mianem esetragok 'końcówki przypadków', więc nazywanie tego przypadkami błędem nie jest, choć oczywiście trzeba zaznaczyć, że od polskiej odmiany różni się to o tyle, że jest regularniejsze, no i że nie tyle polega to na zmianie tematu, co raczej na dodawaniu końcówek [aglutynacja]. natomiast z określeniem "końcówki okolicznościowe" szczerze mówiąc jeszcze się nie spotkałem.
co do ich liczby, to są różne szacunki. nie wszystkie są produktywne [tzn. nie wszystkie mogą się przyłączać do wszystkiego], co do niektórych niektórzy nie uważają ich za przypadki, tylko za sufiksy słowotwórcze... ale ograniczenie ich liczby do 19 chyba rzeczywiście pojawia się najczęściej.
(04-04-2012, 13:22)ummagumma napisał(a): i troche inaczej sie je stosuje (np: Jacka - Jackak, Sylvii - Sylviak)
końcówką biernika jest -t, zatem Jacka to by było chyba Jaceket, Sylwię - Szilviát.
"Sylwii" to w zależności od tego, w jakim jest przypadku.
jeśli w dopełniaczu, to po węgiersku oddaje się to najczęściej konstrukcją dzierżawczą, np. pies Sylwii: a Szilvia kutyája, choć oczywiście polski dopełniacz jest używany też w rekcji wielu czasowników...
jeśli w celowniku, to po węgiersku mamy końcówkę -nAk: Szilviának
jeśli w miejscowniku, to w zależności od znaczenia, np. u Sylwii - Szilviánál
(04-04-2012, 13:22)ummagumma napisał(a): nauczylem sie wietnamskiego, znam angielski, czeski, slowacki, ruski po trochu slowenski i finski, ktory notabene wchodzi mi duzo latwiej niz wegierski.
moim zdaniem akurat gramatyka fińska jest trochę trudniejsza od węgierskiej [tzn. np. w fińskim wyrazy bardziej się zmieniają i trudniej jest wskazać formę podstawową, w węgierskim podział na morfemy wydaje się być bardziej jednoznaczny], ale może uważam tak, bo fińskiego się jednak krócej uczyłem...
a wietnamski mnie odstrasza tonami [kilkanaście?] i zapisem - nie mogliby zostać przy znakach chińskich, zamiast stosować teraz pod i nad literami dwóch rzędów kreseczek i daszków?
: Ɔ(X)И4M :