31-07-2014, 22:20
"Ja znam taki przepis: paprika/kaposzta: iść do Tesco i kupić dwa workifoliowe (jeden zjeść, a jeden na prezent). "Natomiast raz kupiłem paprykę w zalewie w worku i w domu zobaczyłem, że jest robaczywa - robal ładnie zakonserwował się w occie. Za rok zawiozłem do tego samego Tesco, paragon miałem - pokazuję + mówię rovar/chrobar. Kasjerka pierwsze, to pokazuje mi, że termin spożycia minął, ja: To co, z robalem miałem zjeść? Dwie minuty konsternacji i paniki, telefon, po czym pokazała mi, że nie może zrobić cofańca, bo kasa już nie rozpoznaje tego kodu. Skończyło się na śmiechu, bo to oczywiście 3 czy 5 złotych, bardziej chciałem zobaczyć, jak się załatwia takie sprawy, czyli mały happening."
Happening? Raczej wiocha i słoma z butów wystająca. Trzeba mieć nieźle pod kopułą, żeby po roku zawozić produkt z robakiem bo zapłaciło się całe 3 lub 5 złociszy. No, ale to typowe chyba dla "polaczków". Następnym razem nie oszczędzać i kupować na targowisku, a nie w tanio-Tesco. Żenada.
Happening? Raczej wiocha i słoma z butów wystająca. Trzeba mieć nieźle pod kopułą, żeby po roku zawozić produkt z robakiem bo zapłaciło się całe 3 lub 5 złociszy. No, ale to typowe chyba dla "polaczków". Następnym razem nie oszczędzać i kupować na targowisku, a nie w tanio-Tesco. Żenada.