01-01-2015, 23:33
Jak pisałem w moim wątku, Rumuni pozują na Rzymian, a Bułgarzy podkreślają pokrewieństwo z Grekami. Co do krajobrazów - wybrzeże bułgarskie mogłoby udawać Lazurowe w niskobudżetowym filmie.
--
A Polacy pozują m.in. na Sarmatów. Każdy chciałby być tym lepszym, lepiej we własnych oczach wyimaginowanym, tylko to często nie ma żadnego związku z rzeczywistością. W obecnym Rumunie jest tyle Rzymianina, ile we współczesnym Bułgarze Greka. Lepiej wyobrażać sobie siebie jako spadkobiercę Daków, którzy przed kilkadziesiąt lat jakoś tam byli związani z Imperium Rzymskim niż jako wędrownego wołoskiego pasterza (Węgier posiedziałby pewnie "pastucha"). Bułgarowi bliżej do Turka, tak jak i Grekowi, który to z kolei lubi odnosić się do swej starożytnej kultury, a której pism nawet nie potrafi przeczytać, bo i język też już nie ten, lecz całkiem inny. Jeśli wszyscy chcielibyśmy być do końca w porządku, należałoby pochodzenia szukać w genach.
---
Ja byłem tylko raz w Chorwacji, i teraz jadąc do Bośni czy Albanii musiałbym intensywnie myśleć, czy mój ówczesny gospodarz z Jadranova wyściskałby się z Albańczykiem/Bośniakiem, czy raczej z przyjemnością wsadziłby mu kosę pod żebro, i czy w ogóle rozsądnie zrobiłbym chwaląc się tamtą podróżą, a także sympatią do Węgier i Rumunii. Węgrzy i Rumuni z moich opowieści jakoś muszą się wzajemnie tolerować.
---
Ja, przed wywczasami w Chorwacji, poczytałem sobie troszkę o ostatniej tamtejszej wojnie. Lubię co nieco wiedzieć też o ludziach, wśród których będę przebywać i poznać, chociaż pobieżne, ich historie. Wybierającym się w tamte rejony na wypoczynek, po przyjemne słoneczko, piękne krajobrazy, ciepłem morze, weneckie zabytki, wodospady, luzik i rakiję polecam (trochę z przekory i żeby nie było tak łatwo) książkę W. Tochmana "Jakbyś kamień jadła". A że czytając łezka pocieknie... Tam nikt nie ma czystych rąk.
---
Ciekawy wątek poruszyłeś. Nie jestem jakimś ekspertem, ba - nawet za dużo nie czytałem o stosunkach węgiersko - rumuńskich, ale chyba obie te nacje za sobą nie przepadają? Wiem, że Węgrów jest sporo w Rumunii i pewnie to generuje konflikty. Bo Rumunia, jako państwo niezależne, powstała późno (po wojnie bałkańskiej, toczonej przez Rosję z Imperium Osmańskim, czyli po kongresie berlińskim - 1878 rok. (wcześniej tereny Rumunii to były różne - np. Księstwo Siedmiogrodu (z którego pochodzi nasz król Stefan Batory) - zależne od Imperium Osmańskiego po klęsce pod Mohaczem w 1526 r.( a wcześniej należące do Królestwa Węgier, które po tej bitwie właśnie zostało ,,rozebrane" - ale to temat na inny wątek - tylko nie wiem czy to Księstwo obejmowało ziemię mniej więcej całej powierzchni dzisiejszej Rumunii, tego nie wiem.
---
Historyczna Rumunia to ziemie na wschód i południe od łuku Karpat - Mołdawia (Bukowina, Besarabia) oraz Wołoszczyzna (Muntenia i Oltenia). Te ziemie utworzyły (dość późno) pierwsze niezależne państwo rumuńskie. Siedmiogród (Kriszana i Marmarosz), Banat, Dobrudża, w których Rumuni stanowili już większość społeczeństwa, przypadały temu państwu po traktacie w Trianon, w 1920 roku. Tak podzielono Europę po I wojnie, a że Wielkie Węgry należały do obozu przegranych, a Rumunia do wygranych, to na tym straciły (Hiába omlott volna e sok vér?). Takie były czasy. U nas organizowano plebiscyty, Węgrów nikt się o nic nie pytał. Traumę mają do dzisiaj (a kto by nie miał, gdyby stracił 2/3 swoich historycznych ziem). Z drugiej strony sami byli sobie trochę winni, gdyż ich polityka narodowościowa nie była wzorem do naśladowania. Można mówić o sprawiedliwości dziejowej czy prawie narodów do samostanowienia, ale latwych i prostych odpowiedz nikt nam nie udzieli. Każda nacja ma swoje racje, jak wszędzie.
---
--
A Polacy pozują m.in. na Sarmatów. Każdy chciałby być tym lepszym, lepiej we własnych oczach wyimaginowanym, tylko to często nie ma żadnego związku z rzeczywistością. W obecnym Rumunie jest tyle Rzymianina, ile we współczesnym Bułgarze Greka. Lepiej wyobrażać sobie siebie jako spadkobiercę Daków, którzy przed kilkadziesiąt lat jakoś tam byli związani z Imperium Rzymskim niż jako wędrownego wołoskiego pasterza (Węgier posiedziałby pewnie "pastucha"). Bułgarowi bliżej do Turka, tak jak i Grekowi, który to z kolei lubi odnosić się do swej starożytnej kultury, a której pism nawet nie potrafi przeczytać, bo i język też już nie ten, lecz całkiem inny. Jeśli wszyscy chcielibyśmy być do końca w porządku, należałoby pochodzenia szukać w genach.
---
Ja byłem tylko raz w Chorwacji, i teraz jadąc do Bośni czy Albanii musiałbym intensywnie myśleć, czy mój ówczesny gospodarz z Jadranova wyściskałby się z Albańczykiem/Bośniakiem, czy raczej z przyjemnością wsadziłby mu kosę pod żebro, i czy w ogóle rozsądnie zrobiłbym chwaląc się tamtą podróżą, a także sympatią do Węgier i Rumunii. Węgrzy i Rumuni z moich opowieści jakoś muszą się wzajemnie tolerować.
---
Ja, przed wywczasami w Chorwacji, poczytałem sobie troszkę o ostatniej tamtejszej wojnie. Lubię co nieco wiedzieć też o ludziach, wśród których będę przebywać i poznać, chociaż pobieżne, ich historie. Wybierającym się w tamte rejony na wypoczynek, po przyjemne słoneczko, piękne krajobrazy, ciepłem morze, weneckie zabytki, wodospady, luzik i rakiję polecam (trochę z przekory i żeby nie było tak łatwo) książkę W. Tochmana "Jakbyś kamień jadła". A że czytając łezka pocieknie... Tam nikt nie ma czystych rąk.
---
Ciekawy wątek poruszyłeś. Nie jestem jakimś ekspertem, ba - nawet za dużo nie czytałem o stosunkach węgiersko - rumuńskich, ale chyba obie te nacje za sobą nie przepadają? Wiem, że Węgrów jest sporo w Rumunii i pewnie to generuje konflikty. Bo Rumunia, jako państwo niezależne, powstała późno (po wojnie bałkańskiej, toczonej przez Rosję z Imperium Osmańskim, czyli po kongresie berlińskim - 1878 rok. (wcześniej tereny Rumunii to były różne - np. Księstwo Siedmiogrodu (z którego pochodzi nasz król Stefan Batory) - zależne od Imperium Osmańskiego po klęsce pod Mohaczem w 1526 r.( a wcześniej należące do Królestwa Węgier, które po tej bitwie właśnie zostało ,,rozebrane" - ale to temat na inny wątek - tylko nie wiem czy to Księstwo obejmowało ziemię mniej więcej całej powierzchni dzisiejszej Rumunii, tego nie wiem.
---
Historyczna Rumunia to ziemie na wschód i południe od łuku Karpat - Mołdawia (Bukowina, Besarabia) oraz Wołoszczyzna (Muntenia i Oltenia). Te ziemie utworzyły (dość późno) pierwsze niezależne państwo rumuńskie. Siedmiogród (Kriszana i Marmarosz), Banat, Dobrudża, w których Rumuni stanowili już większość społeczeństwa, przypadały temu państwu po traktacie w Trianon, w 1920 roku. Tak podzielono Europę po I wojnie, a że Wielkie Węgry należały do obozu przegranych, a Rumunia do wygranych, to na tym straciły (Hiába omlott volna e sok vér?). Takie były czasy. U nas organizowano plebiscyty, Węgrów nikt się o nic nie pytał. Traumę mają do dzisiaj (a kto by nie miał, gdyby stracił 2/3 swoich historycznych ziem). Z drugiej strony sami byli sobie trochę winni, gdyż ich polityka narodowościowa nie była wzorem do naśladowania. Można mówić o sprawiedliwości dziejowej czy prawie narodów do samostanowienia, ale latwych i prostych odpowiedz nikt nam nie udzieli. Każda nacja ma swoje racje, jak wszędzie.
---