Wyjazd był od lat planowany i odkładany, wreszcie wydarzyła się okazja - mamy spotkać się w Pradze z bliskimi w długi weekend Bożego Ciała. W ich h0stelu (Strahov)...
![[Obrazek: e881252c84e2c20b.jpg]](http://images69.fotosik.pl/945/e881252c84e2c20b.jpg)
nie ma już miejsc, więc rezerwujemy przez internet (bardzo szybki kontakt mailowy, praktycznie Gadu-gadu) h0stel Bubenec, również akademik zarządzany przez tę samą instytucję, co Strahov. Lokalizację każdy znajdzie w Google maps. Nasz Bubenec jest trochę droższy (trzy doby w "dwójce" bez zniżek to prawie 2500 koron, płatne gotówką). Nie ma własnego parkingu, jak ten drugi, ale na ulicy są bezpłatne zatoczki parkingowe, w których zawsze znajdujemy wolne miejsce. Za to pokoje są większe i trochę lepiej wyposażone. Do zamkowego wzgórza mamy jakieś półtora kilometra, 25 minut spaceru. WiFi jest tylko w holu, ale jest i Robokop - kopiarko-drukarka nieoceniona na przykład gdy trzeba wydrukować z pendrive'a pliki - powiedzmy bilety Ryanaira. Strahov ma z kolei internet w pokojach oraz stołówkę studencką, gdzie za 120 koron można najeść się do syta...
![[Obrazek: 19a44cd056b68d09.jpg]](https://images89.fotosik.pl/121/19a44cd056b68d09.jpg)
i - o dziwo - zapłacić kartą. Akademiki są bowiem żywą konserwą z lat osiemdziesiątych. Łazienki są w korytarzu, telefony na tarczę też, sto kilkadziesiąt ogłoszeń o tym, co należy, a czego nie wolno, informacja, że recepcja nie zna angielskiego i stosowna tabliczka z tłumaczeniem: damage - porucha, internet - internet, payment - platba itp. Nowoczesność jednak wdziera się w formie kart zbliżeniowych do otwierania drzwi, wspomnianej kopiarki, jest też automat do kawy, a rezerwacje przychodzą... faksem (to taki telefon, co drukuje na papierze śniadaniowym, a za komuny istniały, jak wiadomo, tylko teleksy). Jeszcze historyjka z dziedziny łączności - pierwsze poznane i przetłumaczone przeze mnie około 1990 roku zdanie po czesku to właśnie "dajte obratom cislo waseho faxa" (dajcie numer faksu) nadane przez Jozina z Bazin do polskiej państwowej firmy teleksem. Mieszkając w tym skansenie oczywiście nie skorzystaliśmy już z wycieczki Trabantem pod hasłem "Communism & nuclear bunker tour".
Praga jest piękna, jest tu ogromna liczba zabytkowych budowli, których nie będę wymieniał, żeby czegoś nie pomylić - wszystko jest w Internecie. Wspaniale prezentuje się z góry panorama miasta z dziesiątkami wież i iglic, przeciętego rzeką, przez którą przerzucono kilka ciekawych mostów.
![[Obrazek: 62a3c838388e8cc8.jpg]](http://images67.fotosik.pl/947/62a3c838388e8cc8.jpg)
![[Obrazek: 0904a67db08711e0.jpg]](http://images67.fotosik.pl/947/0904a67db08711e0.jpg)
![[Obrazek: f2eda92870de4782.jpg]](http://images69.fotosik.pl/945/f2eda92870de4782.jpg)
Nastawieni byliśmy głównie na zwiedzanie historycznych pamiątek, choć z ulotek wynika, że wśród gości jest też wielu amatorów czeskiej kuchni i piwa. Jest gorąco i dużo turystów, ze względu na długi weekend przeważają Polacy. Zaraz po rodakach Rosjanie, a dalej - skośnoocy, anglojęzyczni i inni. Jeśli odnoszę wrażenie, że Polacy są niedoszacowani poprzez częsty brak tabliczek informacyjnych czy ulotek po polsku, to do Rosjan są adresowane nieraz całe tablice reklamowe. Na Hradczanach wybieramy trasę o średniej trudności "B" - dwa kościoły...
![[Obrazek: 0230f4ee8582f7c1.jpg]](http://images69.fotosik.pl/945/0230f4ee8582f7c1.jpg)
Złota Uliczka...
![[Obrazek: 0a54ee972f4e66fb.jpg]](http://images69.fotosik.pl/945/0a54ee972f4e66fb.jpg)
i stary zamek. widzimy też uroczystą zmianę warty.
![[Obrazek: 4584a255334fd429.jpg]](https://images91.fotosik.pl/122/4584a255334fd429.jpg)
W centrum w porze obiadowej zaglądamy do paru restauracji w nadziei, że będzie można zapłacić kartą - w końcu głodni lądujemy w kolejnej z hasłem "jen hotovost" (tylko gotówka). Widać Czesi znaleźli sposób, aby sobie radzić w czasach kryzysu. Również w kantorze przy wymianie waluty nie dostaje się żadnego kwitka - szara strefa ma się dobrze. Korzystanie z bankomatów nie sprawia nam trudności - Unicredit ma tu wiele placówek, do tych położonych na peryferiach bez problemu można dojechać i zaparkować, zaś w centrum kilka razy trafiamy na włoskie bankomaty nawet całkiem przypadkowo.
Późnym popołudniem wypożyczamy jeszcze łódkę i pływamy sobie godzinę po Wełtawie. Jacyś wioślarze niedaleko nas pakują się prosto pod dziób stateczku wycieczkowego, który ryczy na nich syreną i wyhamowuje do zera. Może zbyt wiele piwiarni zwiedzili?
![[Obrazek: e881252c84e2c20b.jpg]](http://images69.fotosik.pl/945/e881252c84e2c20b.jpg)
nie ma już miejsc, więc rezerwujemy przez internet (bardzo szybki kontakt mailowy, praktycznie Gadu-gadu) h0stel Bubenec, również akademik zarządzany przez tę samą instytucję, co Strahov. Lokalizację każdy znajdzie w Google maps. Nasz Bubenec jest trochę droższy (trzy doby w "dwójce" bez zniżek to prawie 2500 koron, płatne gotówką). Nie ma własnego parkingu, jak ten drugi, ale na ulicy są bezpłatne zatoczki parkingowe, w których zawsze znajdujemy wolne miejsce. Za to pokoje są większe i trochę lepiej wyposażone. Do zamkowego wzgórza mamy jakieś półtora kilometra, 25 minut spaceru. WiFi jest tylko w holu, ale jest i Robokop - kopiarko-drukarka nieoceniona na przykład gdy trzeba wydrukować z pendrive'a pliki - powiedzmy bilety Ryanaira. Strahov ma z kolei internet w pokojach oraz stołówkę studencką, gdzie za 120 koron można najeść się do syta...
![[Obrazek: 19a44cd056b68d09.jpg]](https://images89.fotosik.pl/121/19a44cd056b68d09.jpg)
i - o dziwo - zapłacić kartą. Akademiki są bowiem żywą konserwą z lat osiemdziesiątych. Łazienki są w korytarzu, telefony na tarczę też, sto kilkadziesiąt ogłoszeń o tym, co należy, a czego nie wolno, informacja, że recepcja nie zna angielskiego i stosowna tabliczka z tłumaczeniem: damage - porucha, internet - internet, payment - platba itp. Nowoczesność jednak wdziera się w formie kart zbliżeniowych do otwierania drzwi, wspomnianej kopiarki, jest też automat do kawy, a rezerwacje przychodzą... faksem (to taki telefon, co drukuje na papierze śniadaniowym, a za komuny istniały, jak wiadomo, tylko teleksy). Jeszcze historyjka z dziedziny łączności - pierwsze poznane i przetłumaczone przeze mnie około 1990 roku zdanie po czesku to właśnie "dajte obratom cislo waseho faxa" (dajcie numer faksu) nadane przez Jozina z Bazin do polskiej państwowej firmy teleksem. Mieszkając w tym skansenie oczywiście nie skorzystaliśmy już z wycieczki Trabantem pod hasłem "Communism & nuclear bunker tour".
Praga jest piękna, jest tu ogromna liczba zabytkowych budowli, których nie będę wymieniał, żeby czegoś nie pomylić - wszystko jest w Internecie. Wspaniale prezentuje się z góry panorama miasta z dziesiątkami wież i iglic, przeciętego rzeką, przez którą przerzucono kilka ciekawych mostów.
![[Obrazek: 62a3c838388e8cc8.jpg]](http://images67.fotosik.pl/947/62a3c838388e8cc8.jpg)
![[Obrazek: 0904a67db08711e0.jpg]](http://images67.fotosik.pl/947/0904a67db08711e0.jpg)
![[Obrazek: f2eda92870de4782.jpg]](http://images69.fotosik.pl/945/f2eda92870de4782.jpg)
Nastawieni byliśmy głównie na zwiedzanie historycznych pamiątek, choć z ulotek wynika, że wśród gości jest też wielu amatorów czeskiej kuchni i piwa. Jest gorąco i dużo turystów, ze względu na długi weekend przeważają Polacy. Zaraz po rodakach Rosjanie, a dalej - skośnoocy, anglojęzyczni i inni. Jeśli odnoszę wrażenie, że Polacy są niedoszacowani poprzez częsty brak tabliczek informacyjnych czy ulotek po polsku, to do Rosjan są adresowane nieraz całe tablice reklamowe. Na Hradczanach wybieramy trasę o średniej trudności "B" - dwa kościoły...
![[Obrazek: 0230f4ee8582f7c1.jpg]](http://images69.fotosik.pl/945/0230f4ee8582f7c1.jpg)
Złota Uliczka...
![[Obrazek: 0a54ee972f4e66fb.jpg]](http://images69.fotosik.pl/945/0a54ee972f4e66fb.jpg)
i stary zamek. widzimy też uroczystą zmianę warty.
![[Obrazek: 4584a255334fd429.jpg]](https://images91.fotosik.pl/122/4584a255334fd429.jpg)
W centrum w porze obiadowej zaglądamy do paru restauracji w nadziei, że będzie można zapłacić kartą - w końcu głodni lądujemy w kolejnej z hasłem "jen hotovost" (tylko gotówka). Widać Czesi znaleźli sposób, aby sobie radzić w czasach kryzysu. Również w kantorze przy wymianie waluty nie dostaje się żadnego kwitka - szara strefa ma się dobrze. Korzystanie z bankomatów nie sprawia nam trudności - Unicredit ma tu wiele placówek, do tych położonych na peryferiach bez problemu można dojechać i zaparkować, zaś w centrum kilka razy trafiamy na włoskie bankomaty nawet całkiem przypadkowo.
Późnym popołudniem wypożyczamy jeszcze łódkę i pływamy sobie godzinę po Wełtawie. Jacyś wioślarze niedaleko nas pakują się prosto pod dziób stateczku wycieczkowego, który ryczy na nich syreną i wyhamowuje do zera. Może zbyt wiele piwiarni zwiedzili?
![[Obrazek: 341f25ece3b8ea30.jpg]](http://images70.fotosik.pl/946/341f25ece3b8ea30.jpg)