12-06-2015, 20:14
dzień 4
O dziwo, kolejne przedpołudnie minęło podobnie do poprzedniego południa - mówiąc w skrócie, bardzo późna pobudka. Z racji upału nikt nie wyraził sprzeciwu przeciwko pomysłowi udania się w zacienione Góry Bukowe autem. Pojeździliśmy, trochę na chybił trafił, po serpentynach, pokręciliśmy się po Bánkút, czyli węgierskim wysokogórskim centrum narciarskim. Po drodze napatoczyliśmy się, oczywiście przypadkiem, na kolejną wieżę widokową, ponad wsią Mályinka na wzniesieniu Begyeleg. Widok z wieży był znacznie mniej atrakcyjny, niż z "Vodafona", bowiem ograniczał się do bocznych pasm oraz przedgórza. Z danych statystycznych: 31 schodów, rok budowy 2014, koszt budowy 3.936.028 ft
![[Obrazek: 841_a_kilato1.jpg]](http://zapisz.net/images/841_a_kilato1.jpg)
widok na/z Begyeleg kilátó
w środku Gór Bukowych
zamek w Kisnána
Następnym punktem programu był przejazd do Kisnána i zwiedzanie zamku, który wywołał jedynie "takie-sobie" wrażenie. Szczerze mówiąc, polecam go odwiedzić jedynie przy okazji czegoś innego, był to zdecydowanie najmniej ciekawy z węgierskich zamków, które udało mi się do tej pory zobaczyć. Ze względu na chęć wczesnego wstania dnia następnego, z planu wypadła Niebieska Góra i zamek w Sirok. Na kwaterę w Nagyvisnyó udało się dotrzeć jeszcze przed zmrokiem... za to biesiada się nieco przeciągnęła, z którego to powodu...
dzień 5
... nie zaczął się tak wcześnie, jak można by sobie zażyczyć. Do do Polski wyjechaliśmy o 10, a na miejscu byliśmy pół godziny przed 20, przy czym półtorej godziny zeszło na langosze i zakupy w Tesco Kazincbarcika oraz może z pół godziny na opalanie się w Niskich Tatrach. Po drodze miały być jeszcze zamki w Szendrő i Szögliget, ale ostatecznie stanęło na nieco innej trasie (przynajmniej kolbasze cały czas miały własne chłodzenie z gniazdka 12V). W trakcie całego wyjazdu licznik kilometrów posunął się o 1301 km - google mówią, że 900 km to sam dojazd z/do
. 55 km zrobione na bezołowiowej, reszta na gazie - dzięki ograniczaniu prędkości do 90 km i chyba niezłej jakości słowackiego LPG, spalanie wyszło bardzo przyzwoite. Butelki po wycieczce pewnie szybko wyschną, jeszcze szybciej zredukuje się kiełbasa, ale najważniejsze, że pozostanie niedosyt, dzięki któremu można już powoli myśleć nad kolejnym wyjazdem.
O dziwo, kolejne przedpołudnie minęło podobnie do poprzedniego południa - mówiąc w skrócie, bardzo późna pobudka. Z racji upału nikt nie wyraził sprzeciwu przeciwko pomysłowi udania się w zacienione Góry Bukowe autem. Pojeździliśmy, trochę na chybił trafił, po serpentynach, pokręciliśmy się po Bánkút, czyli węgierskim wysokogórskim centrum narciarskim. Po drodze napatoczyliśmy się, oczywiście przypadkiem, na kolejną wieżę widokową, ponad wsią Mályinka na wzniesieniu Begyeleg. Widok z wieży był znacznie mniej atrakcyjny, niż z "Vodafona", bowiem ograniczał się do bocznych pasm oraz przedgórza. Z danych statystycznych: 31 schodów, rok budowy 2014, koszt budowy 3.936.028 ft

![[Obrazek: 841_a_kilato1.jpg]](http://zapisz.net/images/841_a_kilato1.jpg)
![[Obrazek: 448_b_kilato2.jpg]](http://zapisz.net/images/448_b_kilato2.jpg)
![[Obrazek: 281_c_g_buk.jpg]](http://zapisz.net/images/281_c_g_buk.jpg)
![[Obrazek: 191_d_kisnana.jpg]](http://zapisz.net/images/191_d_kisnana.jpg)
Następnym punktem programu był przejazd do Kisnána i zwiedzanie zamku, który wywołał jedynie "takie-sobie" wrażenie. Szczerze mówiąc, polecam go odwiedzić jedynie przy okazji czegoś innego, był to zdecydowanie najmniej ciekawy z węgierskich zamków, które udało mi się do tej pory zobaczyć. Ze względu na chęć wczesnego wstania dnia następnego, z planu wypadła Niebieska Góra i zamek w Sirok. Na kwaterę w Nagyvisnyó udało się dotrzeć jeszcze przed zmrokiem... za to biesiada się nieco przeciągnęła, z którego to powodu...
dzień 5
... nie zaczął się tak wcześnie, jak można by sobie zażyczyć. Do do Polski wyjechaliśmy o 10, a na miejscu byliśmy pół godziny przed 20, przy czym półtorej godziny zeszło na langosze i zakupy w Tesco Kazincbarcika oraz może z pół godziny na opalanie się w Niskich Tatrach. Po drodze miały być jeszcze zamki w Szendrő i Szögliget, ale ostatecznie stanęło na nieco innej trasie (przynajmniej kolbasze cały czas miały własne chłodzenie z gniazdka 12V). W trakcie całego wyjazdu licznik kilometrów posunął się o 1301 km - google mówią, że 900 km to sam dojazd z/do

![[Obrazek: 774_e_trasa.jpg]](http://zapisz.net/images/774_e_trasa.jpg)